Ciasteczkowe potwory na pokładzie czyli suczydła wzięły na swoje barki arcytrudne zadanie przetestowania dla Top For Dog ręcznie robionych ciasteczek o przeuroczym serduszkowym kształcie od Berry.
Zaczynamy z grubej rury czyli od składu bo wiadomka – kształt robi robotę, ale wizja rewolucji żołądkowej dla takiego pacyfisty jak ja jest ciężka do zaakceptowania 😉 Jak czytamy u samego producenta wszystkie produkty użyte do wyserduszkowania cistków są jakości human- grade, co oznacza, że nadają się do spożycia dla ludzi. Nie ma w ciastkach żadnych odpadów mięs czy owoców podejrzanej jakości. A mięsa jest sporo jak na ciastka bo na przykład w przypadku dorsza jest to 50,62%, przy udźcu indyka odpowiednio 42,2%.
Skład testowanych przez nas ciastek
Składniki analityczne: białko surowe 37,6%, oleje i tłuszcze surowe 15,5%, włókno surowe 5,3%, popiół surowy 1,55%, sód 0,46%, wilgotność <10%
Składniki analityczne: białko surowe 30,16%, oleje i tłuszcze surowe 8,92%, włókno surowe 4,2%, popiół surowy 2,01%, sód 0,45%, wilgotność < 10%.
Wiemy co jest w środku. Czas na to jak zostaje nam to wszytko podane
Smaczki sukom podawane są szybko, a dokładniej szybko znikają w paszczach 😉 Ciasteczka pakowane są w kartoniki, a samych dobrodziejstw spożywczych mamy 55 g (dorsz) lub 70 g (indyk). Forma podania bardzo mi się podoba. Lubię estetyczne rzeczy, jeśli dodatkowo są eko to już w ogóle bajer. Serduszka poza kartonikiem zapakowane są w papierowy woreczek. Łatwo się do nich dostać, woreczek nie rozrywa się, a przez niską wilgotność nie ma problemu czy przypadkiem ciasteczka nie wyschną.
Jak wchodzi i wychodzi czyli rzecz o smakach i użyteczności
Tak, wiem. Ci co znają Pufostado wiedzą, że mało jest na tym świecie smaczków i psiego żarcia, którego suczydła by nie zżarły. Fakt. Ale niektóre wzbudzają więcej emocji i u futer, i u mnie, i nie mówię tu tylko o radości pełnego brzuszka. Emocje mogą się pojawić u mnie kiedy muszę sprzątać z trawnika efekty przetworzenia smaczków. #lajf_psiarza. I to zazwyczaj decyduje o tym, czy cośku kiedykolwiek trafi znowu do paszcz. Jak wypadają Berry? Ano bardzo dobrze! Miałam małe obawy (o tym w zestawieniu końcowym), ale jest całkiem dobrze! Sucze jedzą chętnie, mało tego, Puf chętnie pracuje za serduszka co dla mnie jest bardzo ważne! Przy karmie, nawet bardzo dobrej, szybko się „przejada” i ma w nosie ćwiczenia 🙂 Tyle wygrać! Mieć kota w ciele psa 😛
Jeśli już zeszło się na płaszczyznę szkolenia i problemów biednego psiarza zdecydowanym plusem jest kruchość ciasteczek. Łato je połamać na jeszcze mniejsze kawałki co przy małych pieskach jest hiper ważne 🙂 Ciacha nie mają intensywnego zapachu, jestem bliska stwierdzenia, że nie mają w ogóle zapachu. To nie śmierdzące suszki organów wewnętrznych, a CIASTECZKA, ręcznie wykonane, fajne w dotyku (czytaj: nie ma się ubybranych dłoni po kontakcie dłoń-ciastek). Plus spacerowy.
Zestawienie końcowe
- Składniki „human grade”, bezglutenowe
- Produkt polski
- Poza mięsem naturalne dodatki warzyw i owoców
- Łatwo się łamią, dobre na trening nawet dla małego psa
- Nie mają intensywnego zapachu, czytaj: nie śmierdzą 🙂
- Nie brudzą rąk
- Krótki termin ważności, brak konserwantów
- Dwa smaki do wyboru
- Uroczy kształt <3
- Ekologiczne, estetyczne opakowanie
- Mała porcja
- Brak szczegółowego rozpisania procentowego udziału ryżu
- Olej lniany w składzie – przy barfnych pieskach na co dzień nie stosowany. Na szczęście bardzo mało w składzie 😉
Znacie te ciasteczka? A może lubujecie się w innych hand-madowych smaczkach?
Ale pięknie i smakowicie wyglądają te ciasteczka! 🙂