Kto ma psa i auto ten zna ten ból. Sierść, piach, trawa, nieznane substancje brudzące oblepiające tapicerkę. Panika w oczach, kiedy ktoś niezapsiony chce z nami się gdzieś przejechać. Albo i zapsiony, ale wychodzący od nas w gustownym kożuchu z sierści naszego psa.
Kojarzycie to? Ja zaczęłam temat psa i auta od Pufy czyli od psa który PRAWIE nie gubi sierści, mało się brudzi, bo się brudu po prostu brzydzi. Ale zawsze w temacie auta stety-niestety jestem w grupie użytkowników auta służbowego, a zatem takiego, które ma być gotowe do oddania komuś z pracy, mimo zezwolenia od władz na użytkowanie prywatne. Najgorzej kiedy jestem osobiście w pracy i ten tekst „Anka, daj na chwilę auto, podjadę po coś skoro i tak tu siedzisz, za chwilę jestem z powrotem”. Zimny pot, przerażenie w oczach – ale jak to chcesz jechać moim autem? TERAZ? Chcesz coś wieść z tyłu? Tam gdzie siedzi P I E S ?!
Niefajnie. Dlatego jak tylko dowiedziałam się że Pufina trafi do mnie w trymigach pojechałam po zestaw „witamy w domu” , w którym zasłużone miejsce znalazła podstawowa mata samochodowa. Taka z zoologika, jakiś no-name za milion monet. Ale człek był świeży w psich tematach więc brał co było z pocałowaniem ręki.
W międzyczasie pojawiła się Bu i nastał zupełnie inny wymiar brudu . Bu generuje nie tylko kłaki, podobno mniej niż pies z podszerstkiem, ale wydaje mi się, że takie teksty to tylko miłe pocieszanie mnie. Bu znikąd przywleka również piach, trawę na łapach, gałązki na głowie, błoto oblepiające szelki po wypadzie w dzicz. To wszytko w cudowny sposób odpada w samochodzie w psiej strefie. Przyszła więc bardziej zaawansowana kapa ochronna która nie powiem, dawała radę. Ale taka czarna, taka… techniczna. Bardziej dla faceta wożącego narzędzia niż dla psiarza, tym bardziej babeczki.
I oto spotkał mnie zaszczyt testowania dla Top For Dog maty samochodowej od BeBobi Cały ten wywód powyżej jest po to, żebyście wiedzieli, że z matami i kapami samochodowymi antypsimi miałam już do czynienia, swoje wiem i cała moja opinia na temat BeBobi jest moim zdaniem poparta sporym doświadczeniem 😉 A zatem zaczynamy!
Firma BeBobi to jak dla mnie nowa postać na rynku. Kiedy ponad 2 lata temu rozglądałam się za psią matą samochodową jedyne co znalazłam to czarne płachty o jednym wymiarze, różniące się tylko ilością otworów na zagłówki. Bebobi ma o wiele szerszą ofertę a kontakt z nimi to czysta przyjemność. Ja ogółem mam problem z doborem rozmiarów, szerokości itd, cenię sobie kiedy ktoś na spokojnie mi doradzi, dobierze, poradzi. Nie musiałam się martwić czy wybrać rozmiar S czy M-podanie modelu auta wszystko wyjaśniło
Pozostaje wybór konkretnego modelu maty i .. wzoru . A jest ich kilka i jeden ładniejszy od drugiego. Ja zdecydowanie chciałam matę z kolorowymi zagłówkami , jak już chronić to wszytko! Wybór wzoru pozostawiłam Pani Agnieszce, która wytypowała dla nas wzór liściaste moro, które jest strzałem w 10! trochę zadziornie, bardzo babsko i kolorowo- czego chcieć więcej 🙂
Wygląd to nie wszytko, choć nie można macie odmówić uroku. Piesowóz +50 do looku.
Sporo podróżujemy. Poczynając od wypadów w obrębie miasta na spacery, po górskie wyprawy z całodziennym trekkingiem. Z tyłu jeżdżą suki, lądują torby, ostatnio przeżyliśmy przeprowadzkę z przewożeniem wszystkich manatków, niestety w giga ilości-moich, w tym kwiatków doniczkowych. Wszystko to mata zniosła bardzo dobrze. Po ponad 2 miesiącach intensywnego testowania mogę powiedzieć, że praktycznie nie nosi śladów użytkowania. Żadnych zadziorów, niespieralnych plam i innych uszkodzeń. Całe czyszczenie , również po żołądkowej wpadce Bu to nawilżane chusteczki na bukosławowe wpadki i woda z węża ogrodowego na codzienne brudzenie błotem, wodą, psim brudem prosto z łap.
Przez cały czas użytkowania widzę, że mata nie „chwyta” brudu i kłaków. W bagażniku wożę mały, samochodowy odkurzacz. Ma niską moc ssania, ot żeby zebrać paprochy i okruszki. Spokojnie takim urządzonkiem utrzymuję czystość psiej strefy w aucie, nawet po tripach. Jeśli pojawiają się jakieś popisie plamy, o ile nie są efektem nieżytu żołądka 😛 , a pogoda akurat nie sprzyja zlaniu wężem, schodzą spokojnie po przetarciu mokrą szmatką.
Dodatkowe bajery.
Są i się przydają. Kupując matę mamy kilka opcji do wyboru:
Wszystkie maty mają w standardzie kieszonki. Dużą i głębokią, w której spokojnie zmieszczą się psie zabawki i smycze. Skończyło się walanie psich dupereli pod siedzeniem..no prawie się skończyło, ale w końcu smyczałki są łatwo dostępne przy wyjmowaniu psów z auta 😉 Są też 2 małe kieszonki na pierdułki, choćby na zapasowy rulonik kupoworków.
Maty zakrywające tylną kanapę maja też fajną siateczkę– futra nie przejdą do przodu, ale widzą swojego człowieka. U nas, w przypadku randomowej maty bez siatki nie było opcji pełnego montażu, suki ewidentnie się niepokoiły nie widząc nas w czasie jazdy. Teraz i ja jestem spokojniejsza. Mogę podczas dyndania w korku sprawdzić czy wszystko ok, lub zmuszać P. do odwracania się w czasie jazdy i zdawania mi relacji czy suki leżą/ śpią/gapią się/ mają mocz w oczach i natychmiast robimy postój 😉
Jeszcze jedną opcją jaką możemy wybrać są boki. Początkowo nie byłam pewna czy się to nam przyda. Suki raczej nie opierają się łapami o podłokietniki drzwi, raczej leżą lub siedzą, mało je interesuje zewnętrze, jeśli już to tylko na postoju kiedy czekają na powrót do auta mój lub P. no ale ileż wtedy nabrudzą i zadrapią. Ano pobrudzą ! wspominałam Wam że mam „służbówkę”? Puf ma długaśne pazury. Przy bokach nie ma opcji na oparcie się o drzwi. Poza tym podniesiony bok zabezpiecza wyjście. Suki na razie nie wpadły na pomysł wyskakiwania czyli przy otwarciu drzwi dodatkowo hamuje je to przed pozbawionym mózgu wyskoczeniem z samochodu. Ja jeden bok mam odpięty- z mojej strony czyli od tej, z której zawsze wyjmuję psy. Opuszczony bok dodatkowo zabezpiecza kanapę, która często „obrywała” z łapy przy wskakiwaniu
Podsumowanie:
- łatwe utrzymanie czystości , schnie szybko, nie brudzi się
- dwa rozmiary do wyboru
- kilka opcji mat do wyboru
- śliczne kolory
- bardo dobre wykonanie
- otwory do wpięcia pasów
- dodatkowe, dopasowane wzorem bajery- pasy i woreczek
- w każdej macie taktyczne, duże kieszonki
- „okienko” z siatki w przestrzeni między przednimi fotelami
- i bardzo dobry kontakt z firmą
- minus, jedyny jaki znaleziono : w naszym aucie trochę za długa- tworzy się rowek przy brzegu kanapy, w którym zbiera się piasek, ale to już trochę czepialstwo w myśl idei że ideały nie istnieją 😉
A co z sierścią fruwająca?
hmmm.. nasza sierść nie lata, zaleta szorstkich chyba 😉 i ciężko mi powiedzieć co z nią ale na logikę, chyba nie ma takiej maty, narzuty itp która by to wyłapywała? czy znasz coś takiego? u nas wszystko zatrzymuje się na macie. Ma kształt kołyski, więc prawie nic -ani kłaki ani piach nie spadają poza 🙂