Pakuj graty- lecimy na spacer! wsparcie Lisiej Nory

Spacer!

Zwłaszcza jesienną porą to hasło napawa mnie radością. Wiecie jak jest-wstaję ciemno, kończę pracę -ciemno. Albo na domiar dobijania człowieka deszcz walący po twarzy i klasyczny piździernik. Kiedy nadarzy się okazja wykulać się w lepsza aurę radość jest gigantyczna. W takim wypadku chcę wykorzystać ten NASZ czas na 100 pro.  Spacerowanie, poznawanie, odkrywanie, niuchanie, troszkę ćwiczeń i fot. Dużo fot co by starczyło na Insta, fejsika i pocieszanie się w te dni spędzane pod kocykiem.

Oznacza to nic innego jak konieczność zapakowania się z niemałym grajdołem. Nie wiem co Wy zabieracie, ale ja pół dobytku.

♥ Micha i woda + smaczki. Obowiązkowo.

♥ Jakaś piła dla Bu, aparat, zapasowa bateria, te pilociki do lustrzanki, jakbym miała dzień lepszej twarzy i włosów to może jakaś focia stadna.  Pamiętacie, mówiłam Wam, że mam takie ustrojstwo i już nie muszę biegać od aparatu w 10 sekund 😀

♥Powerbank, bo relacje na insta zżerają baterię w telefonie

♥ no i klasycznie-dokumenty, chusteczki do smarkania.

Sporo tego, co nie? A że lubimy trochę połazić wszystko to muszę załadować do zasobnika pojemnego ale i wygodnego. I tu, w szarościach z lekkim nadrukiem wkracza z odsieczą Lisia Nora

Jakiś czas temu przyszła do mnie (do mnie ! nie do suk! do mnie mnie! <3) idealnie , czyli eko-sreko, zero-wastowo zapakowana paczka. Lubię kiedy przesyłka sprawia mi radochę jeszcze przed odpakowaniem. A że ostatnio tematy zero tudzież less waste weszły mocno, to wielkie love dla Lisiej Nory

I właśnie wtedy zamieszkał z nami worko-plecak.

W strategicznym, anty brudowym, szarym kolorze z nadrukiem. Wielkość klasyczna. Mieszczą się wyżej wymienione rzeczy i spory kawałek Bu. Pierwsze wrażenie -bardzo dobre!

Nie za duży, nie za mały, z moimi ulubionymi grubymi linkami. Cienkie nieprzyjemnie się wpijają, a grubsze, nawet przy większym załadunku nie odbierają komfortu noszenia.

Ostatnio mocno wkręciłam się w minimalizm i tematy „capsule wardrobe”. Mam mniej ciuchów i dodatków. Te które są w mojej szafie, lub się w niej pojawiają, muszą spełniać pewne kryteria. Poza kwestią wizualną- kurczę, nikt mi nie wciśnie kitu, że dana rzecz nie musi być po prostu ładna 🙂 , jest jeszcze strona praktyczna.

Ci, którzy znają trochę temat minimalizmu wiedzą, że sama ładność to za mało. Praktyczność na najwyższym poziomie jest ultra istotna. Przy okazji czystki w szafie wywaliłam w pizduuuu kilka plecaczków i torebek. Jak na tle mojej wkręty prezentuje się zasobnik z Lisiej Nory ?

Na tyle dobrze, że zostaje na stałe, a ja będę go polecać! 😀 Oto dlaczego. A pamiętajcie, że testy, jakie przeszedł były ostre. Ja nie mam litości do ciuchów i akcesoriów. Do tego specyfika użytkowania- głównie spacery z psami. Nie miał z nami lekko 😉

Na początek materiał

Śliski, gruby. Od  pierwszego zmacania wiedziałam, ze nie rozedrze się, a wykorzystanie go jako podkładki pod doopkę czy to w lesie czy w pagórkach, na skałkach nie sprawi, że plecaczek zaraz będzie miał dziury.

Śliskość wynika z materiału- poliestru. To też pewna wodoodporność. Wiadomo, nie jest to coś, co się bierze w góry w trakcie ulewy. Ale fakt, że można na nim usiąść na wilgotnej ściółce (sprawdzone info 🙂 ) cieszy mnie bardzo. Wrzucenie mokrej psiej michy też nie skończy się workiem schnącym przez cały spacer.

Kolor- szary. Uniwersalny, nie widać na nim brudu. Po prawie 3 miesiącach noszenia wrzuciłam plecak do prania tylko dlatego, że upaćkały mi się od błota białe sznurki.

Pranie, wg zaleceń Lisiej w 30 stopniach. Ja piorę wszystko na krótkim , chłodnym programie. Nic nie pofarbowało, nie zniszczyło się.

Użytkowość

Dla mnie ważna jest wygoda. Plecaczek z najlepszego materiału, który nie jest wygodny jest po prostu bez sensu .

Lubię plecako-worki. Są akuratne na spacery, mieszczą to co potrzebne. Ale istotne, żeby dobrze się je nosiło. Sekretem tej całej wygody są sznureczki! tak jest proszę Państwa, sznureczki mogą być różne. Ja wielbię te grube.  Nie wrzynają się, nie obcierają.

Na użytkowość danej torby czy plecaka składa się sam .. skład, czyli to co tworzy zasobnik. Plecako-worki mają to do siebie,że mają strukturę worka 🙂 czyli jednokomorowej przestrzeni, ściągniętej na górze linką- szelkami.

Są bardzo pojemne, dostosowują się szybko do tego, co do nich wrzucimy. Można iść z pustym plecaczkiem, można wrzucić tam większą ilość rzeczy, ze sweterkiem w razie zimna łącznie. Ale jest ciemna strona tego wrzucania.

Poszukiwania.

Tego co akurat trzeba wyciągnąć. P nienawidzi moich plecako-worków. Tzn do samego designu nic nie ma. Nienawidzi momentu, kiedy proszę go o wyjęcie mi czegoś z czeluści torby. Grzebanie, poszukiwania, znajdowanie miliona innych rzeczy, ale nie tego co trzeba .

Tutaj wielkie love ode mnie i od P. dla plecaczka Lisiej Nory . Poza główną komorą posiada dodatkową, zapinaną kieszonkę. I to taką niemałą, dostępną od zewnątrz. Wchodzi do niej duży telefon, dokumenty, chusteczki… wszystko to, do czego chcecie mieć łatwy i szybki dostęp. Idea worko- plecaków nagle stała się dla P jakaś taka przystępniejsza 😉 I dla mnie też! oddalam się od obrazu babki, która w panice próbuje wygrzebać coś z czeluści torebki, natrafiając przy okazji na wszytko, łącznie z tym co podobno zgubiła  lata temu, ale nie na to czego szuka

Jedyny minus jaki znalazłam w plecaczku to długość sznurków. Ja nie należę do najwyższych osób, wolałabym więc żeby worek nie wisiał mi tak nisko. Na szczęście da się temu bardzo szybko zaradzić. Odwiązałam supełki i zrobiłam je na nowo, skracając odpowiednio „szelki”. Suma summarum taki to połowiczny minus, ale ktoś powiedział, że nie ma ideału 😛

Podsumowując:

Plecako- worek z Lisiej Nory do ideału się bardzo zbliżył <3 cieszę się, że zagościł w mojej szafie. Jeśli nie jesteście pewni czy chcecie go ze względu na nadruk, informuję, że dostępnych jest kilka opcji. Każdy znajdzie więc coś dla siebie.

Jako prezent nie tylko dla psiarza, bo nadruki są też bardzo podróżnicze, dla psiarza, żeby zabrać wszelkie graty albo po prostu na spacery, do knajpesy na co dzień. Na bank się sprawdzi!

Dodaj komentarz