Pokusa kusi – Top For Dog

Temat karmienia psów to temat rzeka. Można dyskutować godzinami, można się pokłócić i otrzeć o rękoczyny. Kojarzycie te podblokowe dyskusje o tym czy lepszą karmę je Fafik czy Perełka? 😉 Ale jakiej karmy by nasze psy nie jadły, niezależnie czy w misce lądują kulki czy kawał mięsiwa, są pewne dodatki, o które powinien pokusić się każdy właściciel. I tak o ile komercyjne, dobre karmy powinny zawierać wszelkie potrzebne suplementy, a karmiąc psy BARFem wiemy jakie dodatki sypnąć do michy, tak przy każdym sposobie karmienia powinniśmy zadbać o odpowiednią zawartość kwasów Omega 3, EPA i DHA.

Ja karmiąc chrupami nie robiłam tego. Nic strasznego się Pufiakowi nie przydarzyło, ale po nastaniu naszej pierwszej wspólnej jesieni okazało się, że sucz ma alergię. Odczyn skórny nie był intensywny, ale był, było drapanie. Puf już wcześniej pokazała jak silną alergię ma na kurczaka w karmie wydrapując sobie placki wręcz do krwi, tak więc ja machnęłam jesienne stadium paniki. Jako świeżo upieczony właściciel psa ślepo zawierzyłam wetom i władowałam w sucz, w ramach terapii, jakiś cudowny środek na poprawę jakości skóry, na bazie oleju. I nie powiem – podziałało doskonale! Alergia ustąpiła, mogłyśmy wesoło biegać po domniemanych sprawcach problemu czyli po opadłych liściach. Zapłaciłam miliony monet za coś, co po późniejszym (w końcu!) wczytaniu się w etykietę okazało się po prostu olejem z łososia.

Brawo ja, oficjalnie zrobiłam to żeby wyzbyć się kasy, którą przeżarłabym na gofry i pierożki w ramach walki z jesienną chandrą, a tak udało się nie zmienić rozmiarówki spodni.


Po przejściu na BARF moja wiedza o tym co pakować do psiego pyska wzrosła niebotycznie, zaczęłam mieć w końcu świadomość co jest czym i po co. A stałym pewniakiem, poza suplami, podawanymi w różnych proporcjach był właśnie olej. I tak już prawie trzy lata, od ponad roku na dwa psy. Ja przerobiłam, a suki wypiły już kilka różnych olejów z łososia, poddanych zarówno mojej ocenie merytoryczno-składowej jak i suczej ocenie – żołądkowej. Ale dopiero teraz miałam okazję sprawdzić olej z łososia od Pokusy. W ramach Top For Dog suki przez dwa miesiące dostawały ten właśnie produkt.

Pokusa to polska firma, za co już w przedbiegach mają u mnie plus w zestwieniu, bardzo lubię wspierać rodzimy biznes 🙂 Wydaje mi się, że zdążyła już na stałe zagościć w świadomości psiarzy, nie tylko barfowych jako dobry, rzetelny producent przeróżnych supli – od naturalnych jak dzika róża czy czarci pazur, przez izotoniki, które dostaje nawet taki ultra sportowiec jak Pufa, szczególnie przy dłuższych wyprawach, po dopalacze dla sierści. Zanim zdradzę Wam czy się nam spodobało i czy warto zainwestować w właśnie ten, a nie inny ole  kilka słów o tym, dlaczego ogółem warto zaprzyjaźnić się z płynnym łososiem.

Olej z łososia to w założeniu olej z ciała ryb, stanowiący suplementację nie tylko Omega 3, ale też witamin A i D. Są to ważne składniki w psiej diecie, ale jednocześnie musimy uważać żeby niczego nie przedawkować. Bardzo istotne jest patrzenie na dawkowanie oleju, dobry producent będzie wiedział jakie dawkowanie do jakiej masy podać, żeby niczego nie zaburzyć. Warto zwrócić uwagę, że też pokusowy supl to olej z dzikiego łososia, a nie hodowlanego. Mamy więc większą szansę, że nie będzie on zanieczyszczony efektami pasienia i tuczenia ryb, napychania sterydami i antybiotykami.

Pokusa to producent, z którego produktów korzystam na co dzień. Na nich głównie opiera się suplementacja moich barfnych pisełków, obdarzyłam ich więc zaufaniem jeśli chodzi również o olej. I nie zawiodłam się.

Skład

Lubię kiedy suple mają jasno podane dawkowanie i skład. Na pokusowym opakowaniu znajdziemy i to, jak i podstawowe działanie i cel w jakim powinniśmy podawać olej, bo nie tylko dla kwasów Omega:

W oleju znajdziemy również EPA i DHA.

  • Równoważą stosunek kwasów Omega 6:Omega 3
  • Łagodzą objawy alergii (to właśnie to, przy okazji czego, jeszcze na karmie, pierwszy raz zobaczyłam działanie oleju)
  • Poprawiają kondycję skóry i sierści
  • Stabilizują pracę układu immunologicznego
  • Wygaszają stany zapalne w tkankach i organach
  • Usprawniają ruchomość stawów
  • Poprawiają wydolność układu sercowo-naczyniowego
  • Wspierają funkcjonowanie i rozwój układu nerwowego

Skład dużo powie osobom ogarniętym, ale nawet takim mniej kumatym jak ja powiedzą przede wszystkim to, że wszytko jest zbadane, sprawdzone, wiemy co pies dostaje i przede wszystkim w jakim stężeniu. Po ostatniej rozmowie na FB doszłam do wniosku, że chyba nie ma zdrowych psów. A to alergia, a to żołądek… taka współczesność i trzeba brać to na klatę. Trzeba też kontrolować wiele rzeczy, a przy tak jasnym opisie nie ma z tym problemu. Można na przykład jak ja zabrać pudełko pod pachę i iść na żebry informacyjne do tego, kto pomoże nam ułożyć psią dietę 😉

I jeszcze jedno mega ważne! Ten olej ma jakoś human grade, co oznacza że jest pozyskany ze składników nadających się do spożycia przez ludzi, a nie z jakiś odpadków. <3

Działanie organoleptyczne dostrzegalne czyli milusie w dotyku sucze

Pufa po ograniczeniu tłuszczu, przez problemy z trzustką, do precyzyjnie wyliczonych ilości i pochodzenia dostaje nadal olej z łososia. W końcu wiele składników potrzebuje tłuszcz by się wchłonąć. Bu natomiast zawsze miała problemy z sierścią. Przyszła do nas jako potomek w prostej linii od wyciora do butelek – sztywna, kłaczasta i szorstka. Od momentu przejścia na BARF jakość włosa się bardzo poprawiła, ale zawsze może być lepiej.

Przez dwa miesiące podawania oleju mogę ze spokojnym sumieniem powiedzieć, że widzę efekty działania oleju. Kłaki Bu jeszcze się polepszyły, są bardziej miękkie w dotyku i odnoszę wrażenie, że również sama skóra jest ładniejsza, mimo letnich kąpieli, które zazwyczaj ją wysuszają. Sierść Pufiaka też jest bez zarzutów, sznaucerro nie miało żadnych przebojów z alergiami. Zakładam, że jesień nam niestraszna i żadne drapania nie będą jej niepokoić.

Olej i stawy czyli idealny suplement dla aktywnych psów

Olej jest obecny w diecie suczydeł odkąd są na barfie. Nie ma zatem tak spektakularnej zmiany jak w momencie gdybyśmy dopiero zaczęły go stosować, ale z mojego, właścicielskiego punktu widzenia zmiana na pokusowy produkt jest o tyle ważna, że znając jakość ich produktów, cieszę się że zaczęłyśmy go stosować również ze względu na stawy. Upały się skończyły, nasze wyprawy stają się znowu coraz dłuższe, a Bu wróciła na treningi agility. Załatwienie kilku zdrowotnych spraw przy okazji jednego suplementu to niesamowita wygoda.

Dosmaczanie

Dla nas olej spełnia jeszcze jedną funkcję, z pozoru błahą, ale jak dla mnie strategiczną. To właśnie nim dosmaczam niektóre mięsa, których rozpuszczona na jak dziadowski bicz Bu nie raczy jeść. Zależy mi na utrzymaniu jak największej różnorodności mięs, niejadek i wybrzydzacz doprowadza mnie do szewskiej pasji. Jedna pompka oleju zawsze załatwia sprawę i gwarantuje zjedzenie całej porcji ze smakiem 🙂

Za ile ta przyjemność i czy się opłaca

Oczywiście wszytko ma swoją cenę. Pokusa najniższej nie ma, trzeba się przygotować na wydatek rzędu 56 złotych za 300 ml.

Dawkowanie to 0,5g /kg m.c./dobę

Jedno pompnięcie pompką to ok 1,5 g oleju.

Jak tam Wasza matma? Lubicie obliczanie proporcji? Czasem sobie myślę, że wybór partnera po polibudzie to podświadome zabezpieczenie przed przymusem osobistego obliczania dawkowań. Nie znoszę kiedy na puszce, lub o zgrozo na suplach, podane dawkowanie wygląda tak: 2 kg piesek tyle 30 kilogramowy tyletyle lub omatkoicórko: mały piesek dawać x, duży piesek dawać y (serio, widziałam takie coś i to w wcale nie tak tanim żarciu).

Precyzyjnie podane dawkowanie na kilogram psiej tuszki daje mi poczucie, że tak łatwo nie pomylę się z ilością podawanego suplementu. Wszytko da się przedawkować i przegiąć. Tutaj taka opcja jest zminimalizowana. Nie powiem że to niewiele, przy większym psie, lub dwóch 😉 robi się już konkretna roczna kwota. Niemniej jakość oleju, widoczne działania, nawet u psów wcześniej stosujących inny olej rekompensuje mi cenę.

Jeśli moje psy mają akurat w diecie łososia, nie podaję wtedy oleju, odpuszczam trzustkowcowi mojemu olej również przy tłustszym posiłku, oznacza to, że nie jest to pozycja codzienna w misce. Olej pompokowany jest za to w każdy inny dzień bo to właśnie nieodzowny element psiej, nie tylko barfnej diety.

Ostatnim argumentem który dla mnie przemawia za wyskoczeniem z kaski i zakupem pokusowego oleju, nawet jeśli oznacza to, o zgrozo, jedno czy dwa ciacha mniej w kawiarni to dbałość o szczegóły. Poza wymienionym dawkowaniem, ludzko-spożywczą jakością produktu, wyszczególnionym opisem składu trzeba na zakończenie dodać samo opakowanie. Dla dobra i „zdrowia” oleju ważne jest żeby był przechowywany w nieprzezroczystej, przystosowanej do tłuszczowej zawartości butli. Tu to mamy. Można być spokojnym, że przed upływem daty ważności płynny łosoś nie zepsuje nam się ani psom nie zaszkodzi.

A jeśli jesteśmy już przy dacie ważności to też dość istotna strategicznie kwestia- olej należy wzużyć przed upływam 60 dni od otwarcia. Jeśli macie małego psa, który nie ma szans wypić takiej ilości warto dogadać się z innym właścicielami małego psa i kupić na spółkę. Tylko pamiętajcie -jeśli nie przechowujecie oleju w oryginalnej, dostosowanej do tego butli, zaopatrzcie się w taką nieprzezroczystą, w której tłuszcze mogą spokojnie  być. Lub po zachowajcie pokusową butlę, która się do tego idealnie nadaje 😉

Podsumowując- nasz Pokusa skusiła, sucze rekomendują  i cóż, teraz czas nabyć kolejną butelkę oleju 😀

 

Dodaj komentarz