Serowy twardziel czyli gryzak od RogyDog i bonus :)

Kolejnym produktem jaki suczydła dostały do przetestowania w ramach plebiscytu Top For Dog jest jak dla mnie pewna nowość 😉

Gryzak z twardego sera himalajskieg od Rogy.dog

Do tej pory w temacie gryzaków bazowałam na wszystkim co twarde i mięsne. Wyznaję zasadę, że nie po to karmię suki mięchem, żeby potem napychać je czymś o nieokreślonym składzie i wyglądzie. Z tego względu zaciekawił mnie bardzo ten właśnie produkt.

W info od producenta czytamy, że jest to to produkowane według himalajskiej receptury. I od razu moja wyobraźnia podsuwa obraz mnichów, tych pomarańczowych, z wielkimi serowymi kadziami, na tle ośnieżonych szczytów. I koniecznie jakaś lama obok 😀

Bonusowo powiem Wam, że nazwa gryzaczka czyli CHURPI nie jest przypadkowa! nie ma nic wspólnego z tym o czym ja w pierwszym momencie pomyślałam czyli z chrupaniem, tudzież churpaniem, bo w końcu każdy chrupie inaczej 😀 .. Churpi to tradycyjny nepalski ser z mleka jaka! To tak wstępem, jak już dojdziemy do tematu składu, że faktycznie jest coś na rzeczy, skoro nawet nazwa to nie efekt poszukiwania ciekawego zbitku liter, a swojego rodzaju dowód na serowatość wytworu 🙂

No fajne, ale jeszcze nie przekonujące na 100 pro do kupienia. Ale, ale: zaraz za tym wjeżdża skład pisany : mleko odtłuszczone. Koniec. KONIEC! Tylko to. No tak, skoro to gryzak z sera to czego więcej chcieć! Mamy zatem gryzak mega naturalny, bez konserwantów, dodatków i czegokolwiek czego tak bardzo staramy się unikać. Nic tylko rzucić psom na pożarcie. Jak wypadło to pożarcie i jakie wnioski wyciągnął czujny Matron? A no takie:

Wielkość

Gryzak jaki dostałyśmy do testów to rozmiar L. Warzy 100 gramów i ma około 15 cm długości. W przyrodzie występują również S (33 g, w paczce 2 sztuki) i M (66 g). Wydaje mi się, że dla pufostada to trochę spora rzecz. Następnym razem celowałabym w M-kę. Możliwe, że właśnie ze względu na wielkość początkowo Pufiak miała problemy z nadgryzieniem gryzaka, był dziebko za duży jak na jej gębiora 🙂 , ale kiedy już się udało odgryźć pierwszy mały kawałek, szło jej coraz lepiej.


Twardość

DUŻA. Serio, serio. Nie ma opcji żeby samemu przełamać to na pół. Początkowo Puf miała problemy z odgryzieniem choćby kawałeczka, przez co na wstępie trochę się do niego zraziła. Widać, że sucz przyzwyczajona do szybkiego pozyskiwania żarcia 🙂 Myślę, że też właśnie przez to że nie da się go od razu zjeść, odgryźć dużych kawałów, nie wywołał szaleńczego zaangażowania w ciamkanie. Czy to minus? Na wstępie pomyślałam, że tak. Ale później, kiedy okazało się, że a i owszem, gryzak jest ciamkany i lizany, bo co jakiś czas udaje się sznupowi coś z niego oddziobać, ale nie jest obiektem fiksacji pomyślałam, że to jest w naszym przypadku ogromy PLUS.

Pamiętam, jak na początku naszej wspólnej egzystencji z Pufą, zostawiłam ją sam na sam w mieszkaniu z wielką, suszoną tchawicą. Chyba większą od niej, którą przy mnie ciamkała, ale nie była w stanie ogryźć dużych chapsów. I tak zostawiłam Pufioka z tchawicą, może na godzinkę. Po powrocie zastałam tylko Pufę z wielkim brzuchem. Teraz już nie popełniam takich błędów. Wszystkie gryzaki jakie suki dostają muszą być raczej małe, zazwyczaj po to dostają gryzak, żebym nie musiała się na nie ciągle gapić. Kontrola tego ile już zjadły, żeby w odpowiedniej chwili im to zabrać mija się dla mnie z celem podawania gryzaka 🙂

Na pewno nie zostawiłabym suk samych z Churpi, jest spory, nie ufam im czy nie zawzięły by się żeby go wszamać. Jednak dzięki temu, że nie stał się obiektem kultu, praktycznie cały czas kiedy my jesteśmy w domu, suki mają do niego dostęp. Czasem znajduję któryś w klatce, czasem gdzieś na podłodze. Słyszę jak jest przenoszony z miejsca na miejsce, a dokładniej jego trzask o podłogę – twarde 100 gramów himalajskiego sera potrafi zdrowo łupnąć o panele 🙂 Ale nie ma żadnych kłótni, warczenia ani prób kradzieży itd. To pierwszy gryzak jaki może spokojnie sobie być – i leżeć, i w ramach zachcianki być pomemlanym.

Cieszy mnie to szczególnie, że przez twardość producent poleca go również jako obiekt dentystyczny. Dla Pufy i jej zębisków to jak znalazł, a przez opanowane zaangażowanie ja się nie martwię o zjedzenie za dużej ilości i rozstrój żołądka. Żyć nie umierać, idylla gryzakowa domowa 🙂


Zapach

Brak. Tzn jakiś tam jest, ale wręcz niewyczuwalny. Można spokojnie podać w miejscu publicznym nie budząc odrazy wśród okolicznych ludzi.


Skład i wartość odżywcza

Oto info producenta:

SKŁAD:
mleko odtłuszczone
SKŁAD ANALITYCZNY:
(na 100 g produktu) wartość energetyczna: 354 kcal, białko 84%, woda 11%, tłuszcz 2%, składniki mineralne 2%, laktoza <0,5%
Stanowi doskonałe uzupełnienie diety dzięki wysokiej zawartości minerałów takich jak: wapń, magnez, potas, sód, żelazo, fosfor, cynk, miedź, mangan, selen.
Bogaty w witaminy A, B1, B12, C, D, E i K, oraz kwas foliowy.

Ogólne wrażenia ludzko-sucze

Na dwie suki żadna nie wpadła w dziki spożywczy szał.Pufa dość często ciamka sobie Churpi, chyba wpadła już na to, że od memlania staje się on bardziej… plastyczny i łatwiej odgryźć z niego jakiś kawałek 🙂  Bu ma momenty mamlania, tak na spokojnie , bez fiksacji spożywczej co mnie cieszy- nie wywołuje to zadnych spięć na linii Pufiak- Bu. W końcu jest coś do jedzenia czego nie chcą sobie zabrać.

Bardzo fajnie, że dostępne są różne wielkości. Myślę, że mniejszy szybciej byłby „obrobiony” przez Pufioka.

Plus za skład i naturalność. Mięsne pieski przybijają piąteczkę.

Nie śmierdzi, nie klei się, broda czysta, nie trzeba myć. Fajne, żeby zabrać do ludzi, do knajpki.

Efektów żołądkowych nie zaobserwowano

Starcza na długo, opłacalny zakup.

Eko, zdrowo, naturalnie. Podsumowują- jak najbardziej na plus.

WIELKI EDITH!

wpis przygotowałam kilka dni temu, gryzak sucze testują już ponad miesiąc. I nie wiem czy przeczytały to co napisałam, czy po prostu dorosły do gryzaka jak ja kiedyś do oliwek , ale gryzak już nie może leżeć spokojnie w pokoju. Gryzak jest wydawany czasowo ponieważ obie żrą, gryzą i mamlają namiętnie  o_O

 

A teraz BONUS 😀

Rogy Dog to nie tylko gryzak. W ich ofercie znajdziecie również smaczka, który u nas sprawdził się jako wypełniacz konga, fajne skarmianie Bu w trakcie treningu koncentracji i niedarcia ryjca w domu – efekty bardzo dobre 😉

Pasta orzechowa

Moja pierwsza myśl, po zobaczeniu pasty-chrzanię suki jeśli nie będą chciały tego jeść- sama zjem 😀

Skład to , cytując producenta

Pasta powstaje w wyniku zmielenia orzechów arachidowych, które są de facto nasionami strączkowymi. Do pasty dodane są zmielone nasion lnu, oraz pestki dyni

Pestki dyni

  • bogate w błonnik, wapń, żelazo, fosfor i magnez
  • wspomagają układ trawienny
  • mają znaczący wpływ przeciwko pasożytom w jelitach psów
  • mieszanki lnu i dyni ochronnie wpływają na wątrobę

Siemię lniane

  • bogate w minerały: magnez, cynk oraz żelazo
  • ochrania i reguluje układ trawienny
  • dobrze wpływa na sierść i skórę psów
  • naturalne źródło kwasów omega 3

Dużo zdrowych rzeczy, dużo zastosowań. Miałam plan zabrać pastę w górki, jako smaczek, taki jak moja czekoladka- szybkie uzupełnienie energii.

Chciałam sprawdzić czy sprawdzi się do wciśnięcia tabsa sukom, akurat zbliża się odrobaczenie. Taki był plan. Niestety, wymyśliliśmy sobie przeprowadzkę i po raz kolejny ja nie doceniłam suk. Dzięki paście wiemy już, że Bu otwiera sobie drzwi szafy, wiemy jak wysoko sięga i że teraz zapas psich puszek i smaczków wylądował tak wysoko, że muszę mieć stołeczek, żeby do niego sięgnąć 😉

Wiem też już że zeżarcie prawie całej paczuszki  NIE POWODUJE żadnych zapachowych skutków ubocznych! Ani pierdzioszka, mimo że, patrz wyżej- rośliny strączkowe!

Uważam że Bu przeprowadziła bardzo zaawansowane testy pasty, zdobyła się na poświęcenie najlepszego testera, dzięki któremu mogę Wam powiedzieć że

  • pasta jest eko, z dobrej jakości składników
  • konsystencja masła orzechowego, niezbyt gęsta, ja wkładałam do lodówki, gdzie tężała- była wtedy łatwiejsza do zaaplikowania do zabawek na jedzenie
  • zapach przyjemny zbliżony do masła orzechowego. dziwić się że mam ochotę potem wyjadać suczydłom smaczki
  • ma wiele zastosowań, tak na prawdę do czego chcemy. świetne zastępstwo dla pasztetu, który u mnie stanowi ciężką artylerię wypełniania kongopodobnych zabawek- dużo wylizywania na dłuuugo
  • i nawet przedawkowanie nie przynosi konsekwencji, których można się obawiać <3 bąków brak, rozstroju żołądka brak, jedynie ewidentne efekty przejedzenia no ale kto Bu kazał zeżerać samej i się z Pufą nie dzielić
  • na pewno zawita u nas znowu, teraz już przechowywana w o wiele lepiej strzeżonym miejscu 😉

2 Replies to “Serowy twardziel czyli gryzak od RogyDog i bonus :)”

  1. Mam niesamowitą słabość do sznaucerocosiów, sama mam taki egzemplarz na stanie i nie wiem co mnie tak w nich kręci. Wiecznie własne zdanie? Może prawdziwa sukowatość? Właściwie to w swojej widzę tyle samo wad co zalet i czasami mam ochotę ją zabić – np. kiedy tak jak Bu sama się czymś poczęstuje, a potem spać nie mogę, bo kawałek opakowania zniknął, a ja się zamartwiam czy nie został pochłonięty, a potem robią coś tak prozaicznego jak galopada po lesie z pełnym uśmiechem i przepadam. Tęcza, gwiazdki, jednorożki.
    Do produktów na pewno sięgnę, zobaczę czy królewskie podniebienie mojej larwy do okejkę.
    Mam takie pytanie, czy Twoje suki też obrażają się z takim przytupem?
    W ogóle, jesteś moim odkryciem miesiąca i dopiero nadrabiam, ale psy masz CUUUDOWNE!
    Pozdrawiam, ściskam cieplutko i do napisania 😀

    1. Hej hej! z poślizgiem ale już jestem ! Tak! sznupska mają to COŚ! <3 ja zawsze byłam przekonana że będę mieć "wilczura"-Szariki, Cywile, Rexy i takie tam. Ale teraz jestem zakochana w brodatych futrach. Swoje zdanie? oczywiście! Z Pufą to nie jest szkolenie. To są negocjacje 🙂 Bu uwielbia pracę ze mną ale nadal nie potrafi zakumać żeby nie drzeć japy w domu ...
      A co do obrażania- na szczęście Bu jest "normalsem" i lofcia Paniunię więc nie ma czasu na obrażalstwo. No ale Pufa to Hrabianka i częśto mam wrażenie że patrzy na mnie jak na plebejską służkę , więc tak, często się obraża, odmawia ćwiczeń, strzela focha na spacerze i mówi "dalej nie idę". Po tych kilku latach się przyzwyczaiłam ale początkowe zderzenie z wyimaginowanym wzorem psa było .. szokujące 🙂 Przybijam piąteczkę i absolutnie Cię rozumiem 🙂
      Co do produktów- początkowo zainteresowanie średnie (Puf) , żadne (Bu). Dopiero po prawie miesiącu nagle im jakaś zapadka zaskoczyła i szła ciał 🙂

Dodaj komentarz