Suki są dwie, dwie są moje ręce, ale sumarycznie to ja jestem jedna. Czasem się podwajam, jeśli uda mi się wyciągnąć P na spacer, ale uznajmy, że jest to dwoistość względna i krótko-czasowa – szczególnie w kontekście ogarnięcia futer. Jak więc widzicie, łatwo nie jest. Każdy właściciel psa wie jak to jest kiedy człeka z psem łączy linka, taśma, sznurek, ale nie łączą plany azymutu. Najczęściej psie są najbliższe oscylowania wokoło właściciela, gdzie ten, jako istota przemyślna, wolałby iść prosto do celu (prosto przede wszystkim). Sprawa się dodatkowo komplikuje przy większej ilości futer. Na co dzień chadzam z psami prowadząc je na klasycznych smyczach – technologia najprostsza, byleby były ładne i kolorowe <3. Lubię też prowadzić suczydła mając obie smycze w jednej ręce, druga zostaje wolna do trzymania foto-sprzętu lub ważniejszych rzeczy jak gofry czy lody. Helloł? Po co iść na długi spacer jeśli w trakcie nie można wszamać czegoś pycha? Bezsensowne spalanie kalorii mnie nie interesuje!
I nie wiem czy tylko ja tam mam czy moje psy są jakieś inne, czy może Was też ten problem męczy, ale zawsze, z częstotliwością co kilka-kilkanaście minut mam smyczałki zaplątane wokoło siebie. Podejrzewam, że to zasługa skrajnie różnych technik spacerowania psów – Pufiok drepta grzecznie przy mnie, czasem coś powącha, podejmie próbę zeżarcia jakiegoś śmiecia z chodnika, za to Bu…! Ta to ma „czelendż”, przy każdym wyjściu musi obwąchać i obsikać jak najwięcej. Wszystko to nie ułatwia spacerowania takiego na lajcie i bez ciągłego odplątywania. Znacie to?
Kiedy więc okazało się, że kopnął mnie niezły zaszczyt testowania smyczy podwójnej firmy All For Dogs bardzo się ucieszyłam kiedy doczytałam, że wyposażona jest ona w jakiś system anty zaplątaniom. Powiedziałam sobie wtedy jedno – „no zobaczymy hłehłe, jeszcze nie widzieliście MOICH psów błahahaha”.
I tak zaczęło się nasze wielkie testowanie. Smyczałka przedreptałą z nami już sporo spacerów – miejskich, gdzie suki są cały czas zapięte i zmuszone (a raczej błagane przeze mnie) do marszu w w miarę zwartej, dwu-sztukowej gromadzie lub po prawie miejskich, na przykład po wałach gdzie połowa ochoczo biega, połowa drepta, a smycz zazwyczaj dynda przewieszona przez moją szyję. Smycz była z nami w knajpkach będąc narzędziem ograniczenia psiej wolności przy stoliku, używał jej również P. podczas porannego wyrzucenia suk na sik, wiec testy zakrojone na szeroką skalę. O przeciągnięciu jej kilka razy po chodniku, zgubieniu na wałach, prawie utopieniu w Odrze nie będę mówić, bo niby to takie normalne u mnie, ale wyjdzie że nie dbam o powierzony mi produkt 🙂 Oto co nie co o samej smyczy i na koniec moja matronowa opinia czy też podwójnie nieplączące się cośku dało sobie radę z pufostadem.
Smycz to solidnie wykonany kawał rzeczy – dwie czarne, plecione liny (linki to za mało powiedziane), zamocowane do dynksa, który kręcąc się uniemożliwia splątanie się linek. Dobra, jestem blondynką, więc mogę się przyznawać. Zanim zobaczyłam smycz osobiście wydawało mi się, że przyjdzie do nas zaawansowany technologicznie produkt, zaprojektowany we współpracy z NASA i sztabem chamerykańskych mózgowców tymczasem przyszło coś niesamowicie prostego, ale w tej prostocie genialnego bo… działającego! Tak proszę Państwa – to to się nie plącze!
Liny tworzące smycz są solidne, długie i czarne jak ucho Pufioka. Karabinki, na szczęście – bo na widok konkretnej średnicy liny miałam takie obawy, nie są wielkości tych od końskiego uwiązu – plus dla producenta. Ktoś dostrzegł, że są też trochę mniejsze pieski i że mogą występować parami 🙂 Przy tego typu produktach często widzę dedykację dla futer większych gabarytów. Suczydła są pomiędzy – za duże na kategorię yorków i maltanów, za małe na goldeny, małe bordeły itd. Ni w pięć ni w dziesięć. A tu miły zaskok, pasuje na pufostado!
Długość smyczy to 205 cm. Dla mnie to trochę dużo. Tzn na spacer spoczko – Bu pociska do przodu, Puf plącze się pod nogami, jest git. Ale w momencie puszczenia psów luzem mam zgryz. Zazwyczaj przewieszam smycze przez szyję, ręce trzeba mieć wolne do trzymania jedzenie mojego i wydawania smaczków! I jednak ja to jestem trochę konus, małe takie coś, co to żeby sobie plecak z półki zdjąć musi iść po krzesełko, ewentualnie rzewnie zajęczeć w stronę P. Przewieszone przez szyję ponad dwa metry (2 metry!! Ja mam 164 cm w dowodzie <3) to dziebko za dużo, nie ogarniam tego, przynajmniej na razie. Biorę pod uwagę, że to kwestia przyzwyczajenia lub ogarnięcia innego systemu noszenia 🙂 . Oczywiście można taszczyć w ręce, ale to się zawsze kończyło tymi historiami o których nie mówię – zgubienie, podtopienie itd. Na dzień dzisiejszy zawsze biorę smyczałkę na spacery miejskie gdzie i tak psy nie są odpinane, na wyjazdy – przy okazji jakiegoś zwiedzania. To są te momenty, w których jest to dla mnie świetne wyjście – mniej sznurków, taśm itd. to mniejsza szansa na zaplątanie psów lub siebie lub puszczenie którejś smyczy w najmniej odpowiednim momencie. Żyć nie umierać. A jak się nie urosło to się trzeba dostosować, albo pogodzić ze zmianą sprzętu.
Skoro już jesteśmy przy puszczaniu to powiem Wam o trzymaniu. Jako osobnik przyzwyczajony do klasycznych, taśmowych smyczy, z rączką z taśmy na początku miałam dziwne wrażenia dotykowe 🙂 Rączka podwójnej smyczy jest sztywna, obita pianką. Nadal na tyle duża by w pętlę wsadzić całą rękę taką jak moja, ale jakoś tak inaczej. ALE! Po nawet niecałym tygodniu codziennego chodzenia z właśnie tą jedną smyczą przestało mi to przeszkadzać więc wrzucam to do worka „do przyzwyczajenia się” lub „olej, ogarniesz za dzień/dwa”.
Podsumowując:
- Fakt potwierdzony – smycz się nie plącze, dzięki elementowi obrotowemu
- Karabinek ma wielkość adekwatną i dla mniejszych psów jak pufostado jak i dla większych
- Całość wykonana porządnie, nie bałabym się zapiąć na nią większe, ciągnące psy
- Rączka fajna, duża, miękka piankowo
- Jest miejsce do przyczepienia zasobnika na kupoworki
- Jedyny minus poza faktem, że nie dorosłam wzrostem do przerzucania smyczy przez szyję w ramach noszenia, to kolor – czarny. Czarniuśki. Jestem maniaczką kolorów, pakuję w psy tyle kolorów ile się da, no uwielbiam. Tu pozostało mi ubieranie psom jarzystych szelek i obroży.
Całość testowania określam jako bardzo pozytywne, mimo koloru 😉 Jeśli miałabym komuś polecić takie rozwiązanie na dwa psy – zrobię to bez wahania, a ta smycz często będzie nam towarzyszyć w wojażach.
Wcześniejsze moje przygody z dwójnikiem zakończyły się fiaskiem . Miałam dwójnik o długości około 40 cm, dopinany do normalnej smyczy. Zmuszał jednak psy do bycia dość blisko siebie. Uwierzcie mi – ostatnia rzecz na jaką ma ochota Pufa to bycie blisko Bu i włażenie w te miejsca gdzie młodzież. Długość tej smyczy gwarantuje, że obie suki mają możliwość eksplorowania tego na co mają ochotę. Bo przecież spacer jest głownie dla nich, a ja zazwyczaj jestem dodatkiem, trzymaczem końca smyczałki i nosicielem psich ciastek 🙂
Więcej niż jedno zwierzę? LAMA! Kto ma lamę?
Macie dwa psy albo więcej?
Jaki sprzęt Was wspiera w wyprowadzaniu? Podziwiam tych, którym w ręce mieszczą się 2 flexi 🙂
Stosujecie dwójniki? Jeśli tak to jak Wam się sprawdzają?
Cześć!
Myślisz, że smycz sprawdzi się przy psach różnego wzrostu (seter i kundelek wielkosci jacka russela)?
Pozdrawiam
nie znam się ale się wypowiem czyli opinia posiadacza psów mniej więcej tej samej wielkości proszę bardzo 😀
na mój gust tak.
Na bank jest wytrzymała, spokojnie zaufałabym jej przy większym psie , kurczę- to kawał liny 🙂
ja znam problem różnych psów z tej strony, że Pufa zamula z tyłu albo w porywach przy nodze, rzadko chodzi z przodu. Za to Bu wyrywa do przodu . obchodzę ten problem przy każdych smyczach tak że sznurek pufiakowy trzymam częściowo zwinięty w dłoni. co w przypadku tej smyczy nie przeszkadzało działać sprawnie temu dynksowi od niezapolątywania. byłam zaskoczona, nawet wróżyłam porażkę początkowo .
A jak teraz chadzacie ? na 2 osobnych smyczach ?
wydaje mi się, że kwestia różnicy wielkości nie ma tu aż takiego znaczenia. Tzn z tą podwójną jest tak samo jak ze zwykłymi z tą różnicą że nie splątuje się w taki warkoczyk, wiesz o co chodzi ? 🙂 a to jest najgorsze bo nic nie robię tylko odkręcam co chwilę smycze.
Więc ja bym brała , ale pamiętaj że Allfordogsowa jest długa -ponad 2 metry. Ja jestem ..ech kurdupel 😉 i muszę pamiętać że to kawał linki 😀
Teraz łazimy na dwie i co chwile muszę rozplątywać, obkrecac sie i przekładac z reki do reki, takze ten… 🙂 długość smyczy mi nie straszna, a psy ida w miare rowno tylko czesto sie krzyzuja i powstaje wlasnie warkoczyk 😉 dzieki wielkie za odpowiedz, chyba sie zdecydujemy.
Pozdro dla stada 🙂