Podobno właściciele psów dzielą się na tych,m który pozwalają psom spać w łóżku i na tych, który się do tego nie przyznają.
Moim zdaniem jest jeszcze jedna grupa, do której ja należę. A piszę o tym z pełnym luzem, ponieważ P, jak przystało na średniozapsionego mężczyznę nie zagląda na blog za często. Więc hulaj dusza, mogę Wam pisać wszystko tak jak jest! A jest tak, że sukinie cukinie śpią na co dzień w klateczkach, ale kiedy tylko P jest na wyjeździe zalegają razem ze mną w łóżku.
Poza tym mają urocze kompleciki wyjściowe. Pufie po chorobie obiecałam też materacyk ortopedyczny. Dostały obie, nie można faworyzować jednego pieska! Mają zabawki.. ok. Bu ma zabawki. Pufka ma kubraczki, ale tylko takie, które wizualnie jej nie pogrubiają. Wszelkie poziome paski i zbyt grube pikowania odpadają.
Na koniec jedzenie. Mięcho surowe. P nie raz z cichym westchnieniem patrzy na etykietę pięknego mięsa, które w ramach śniadania ląduje w misce- lama, jagnięcina, konina, indyk..
Poza tym miski spowalniające, przyspieszające, Kamizelki chłodzące, sweterki grzejące, zabawki na inteligencję, na wąchanie, na patrzenie… wymieniać dalej?
Wniosek? Cukinie w mojej opinii rozpuszczone nie są, ale dostają to, co najlepsze. Troszkę jak księżniczki. Księżniczki, które muszą popylać po górach i szlakach 😉
Nie ma co się dziwić, że w kwestii wyboru smaczków nie idę na kompromisy. Nie po to oddałam im 2 z 3 szuflad zamrażary, żeby potem , gryzaczkami rzucać w nie fast foodem. Barferzy wiedzą o co chodzi. O skład, a raczej jego brak. Bo każdy szanujący się karmiciel mięsem i nie tylko! wie, że dobre smaczki to takie, które składają się z mięsa i ewentualnego naturalnego dodatku i niczego poza tym. Nie są akceptowalne zagęstniki, wypełniacze, chemiczne konserwanty. Pewnie dlatego w strefie smaczków i gryzaków w psiej szafie królują suszki mięsne. Tak. moje psy mają 1/3 naszego tzw „komandora” jako swoją psią szafkę. Jeśli przeczyta to jakiś mężczyzna – można ojojać P 😀
Schodząc z mojego podejścia do futer i wytrzymałości na to męża mojego jedynego. Żywienie psów jest dla mnie bardzo ważne. Kiedy więc w moje ręce, a paszcze psów trafiły dobrocie od firmy 77 Pet Food zatarłam ręce. Wyglądało na to, że dokonałam odkrycia producenta oferującego coś idealnie dla nas, pod czym będę mogła się podpisać i co polecać znajomym. Oto jak się sprawdziły i jak przyjęły. Bo to, że dziewczyny zjedzą wszystko, to wiadomo od dawna. Zupełnie czym innym jest za to to, jak się jedzonko przyjmie, jakie efekty późniejsze wywoła, albo i i nie. I najważniejsze. Jaką ocenę ja wystawię w podsumowaniu. Czyli czy dane jedzenie zagości u nas na dobre, czy wraz z ostatnim kęsem odleci w niebyt, by więcej się w naszej szafce z zapasami nie pojawić.
Na początek o tym czym są dla mnie smaczki i gyzaczki. Lubię psom coś podrzucić do przejedzenia. Robię to z różnych względów. Po pierwsze i najważniejsze. Dziewczyny suszków i psich ciasteczek nie dostają codziennie. Uważam, że porcja mięsa , którą dostają na podstawowy posiłek im wystarcza. Wszelkie dodatki wiążą się z CZYMŚ co robimy.
-
-
- nadprogram wjeżdża jako nagroda na treningu czy spacerze.
- suszone mięso traktuję jako przekąskę na szlaku, uzupełnienie kalorii podczas wędrówki
- zapchajpysk w knajpie. i to się dzieje najczęściej. zawsze kiedy zabieram dziewczyny do knajpesy mam dla nich coś dobrego. wypad do kawiarni wiążę się często z dłuższym spacerem więc mają spalone kalorie i ne ma zagrożenia że co niektórym doopka za bardzo urośnie. Poza tym futra są nauczone, że po tym jak dostaną swój smakołyk mają już grzecznie leżeć, chillowac i zbierać siły na powrót do domu. I nie przeszkadzać Matronie w jej kawkowaniu i jedzeniu. czyli czysty układ i wymiana
-
Ok. wiecie już dlaczego daję psom smaczki. To teraz czas najwyższy skłonić się w pas i przestawić produkty z serii Karma77. Kiedy zobaczyłam, że ktoś ponazywał sobie kawałki mięcha od nazwisk wielkich władców Europejskich.. pierwsza myśl- Ci to mają ego! prawie takie jak Pufka, którą trzeba czasem na rękach trzymać kiedy się gdzieś dłużej stoi, bo stópki marzną. Nakręcili sobie więc moje zaciekawienie i jeszcze wnikliwsze oglądanie wszystkiego i wczytywanie się. Powiedziałam OK! takie znamienitości tu macie? SPRAWDZAM ! i sprawdziłam
Na początek info co też pufostado zjadło konkretnie. Bo oferta firmy jest spora.
W ramach testów dla Top For Dog przyszła do nas niemała paczka, w której znalazła się praktycznie cała oferta suszonych mięs. Jeśli macie ochotę zapoznać się z nią koniecznie zerknijcie tutaj. Nie będę Wam przepisywać etykiet, skoro wszystko znajdziecie ładnie opisane na stornie 77-petfood.com/przysmaki
Mamy więc do wyboru mięsa:
-
-
- drób: kaczka, indyk, kurak, gęś
- kopytne domowe: wołowina, cielęcina, jagnięcina
- kopytka dzikie: sarna, jeleń
- poza tym królik, łosoś i ulubione Pufy- krewetki
-
-
- drób: kaczka, indyk, kurak, gęś
- kopytne domowe: wołowina, cielęcina, jagnięcina
- kopytka dzikie: sarna, jeleń
- poza tym królik, łosoś i ulubione Pufy- krewetki
-
Występują one z dodatkami naturalnymi. Pamiętacie jak wspominałam, że nie akceptuję żadnych dziwnych wypełniaczy. Tutaj przez dodatki można rozumieć tylko i wyłącznie:
-
-
- owoce: gruszka, banan jabłko,morela
- roślinność : czystek, sezam, szpinak, dynia, burak, daktyle, algi
-
Doceniam różnorodność. Coraz częściej spotykam się z różnymi alergiami, nietolerancjami. Cieszę się szczególnie z oferty mięs dziwnych jak to P mówi- czyli tych, które rzadziej spotyka się w smaczkach- sarna, gęś czy krewetki. Myślę, że dla każdego psa, nawet niejadka, albo francuskiego pieska z wyrafinowany podniebieniem, znajdzie się tutaj coś dobrego
Do tego , jako wisienka na torcie wpadła karma dla małych psów Louis XVI z jagnięciną w 2 kg worku. U nas karma niezmiennie pełni rolę nagrody za łaskawie wykonane ćwiczenia i sztuczki.
Kwestie techniczne, czyli jak się to wszystko zajada i co się potem z tym dzieje
Myślę, że większość psiarzy nie ma problemu z tym, żeby psy coś przeznaczonego dla nich zjadły. Słyszałam, że są na świecie pieskowe niejadki, ale ja mam w domu amatorkę kremu z witaminą A oraz delikwentkę gustującą nawet w mące na sucho, choć utrzymuje , ze chodzi tu głównie o tą z dyni i słonecznika.
Nie muszę się zatem martwić czy dziewczyny coś zjedzą. Pochłoną zawsze każdą ilość. O jakości jedzenia świadczy to, co się z nim dalej stanie. Są pewne smaczki- chodzi o firmę, czasem o rodzaj, po których dzieją się rzeczy. Zapachowe, wizualne i związane ścisło ze ścisłością pewnych efektów końcowych 😉 W szczegóły się nie wdaję. Myślę, że amatorzy TAKICH tematów zbierają się co najwyżej na webinariach barfowej grupy o kupie. Mogę za to śmiało powiedzieć , że po zjedzeniu nawet całej paczki suszków wszystko było ok. Bo przecież jak tu wytłumaczyć psu, że fakt wygrzebania sobie czegoś z mojej torebki nie oznacza wcale pozwolenia na zeżarcie tego już teraz w tej sekundzie.
Nie było też zapachowych następstw. Moja teoria na ten temat jest taka- skład, ale o nim za chwilę. Oraz mięso z którego są smaczki samo w sobie. Bo mięso może być różne- mamy na przykład mięsień i mamy podroby. Te drugie są bardzo wartościowe, ale trzeba uważać z ich ilością. Jak to stoi w barfowych mądrościach- w skali upolowanego zwierza podrobów, takich jak wątróbka będzie o wiele mniej niż mięśni. Natura tak to zaplanowała , że nikt nie żywi się samymi podrobami. Dodatkowo pamiętajcie, że suszone mięso przed odwodnieniem było o wiele większym kawałkiem. Dlatego ja bardzo niechętnie podchodzę do podawania suszonych podrobów jako smaczków. Wiąże się to u nas zawsze z mniejszymi lub większymi konsekwencjami. A już zawsze z doznaniami węchowymi :/
Ponieważ w suszkach od 77 Pet Food zawartość mięsa w mięsie jest najbardziej mięsna czyli mięśniowa, my nie musimy się obawiać o cokolwiek. Poza tym, że jeśli pozwoliłabym dziewczynom zjadać tego tyle ile same by chciały, na zimę musiałabym Pufie kupować o rozmiar większe sweterki 😛
Kwestie namacalne czyli sprawdzanie organoleptyczne
Suchot jaki jest każdy widzi. A jednak różnią się od siebie. Jedni wolą z tej firmy, inni z tamtej. Na pewno więc nie jest to wszystko to samo.
Suszki od 77 przede wszystkim i to najważniejsze- łatwo się łamią. Występują w niezbyt grubych paskach i są bardzo chrupiące. Minusy- znikają dość szybko w paszczach. Nie jest to smak, który zajmie dziewczyny na 20 czy 30 min w knajpie. To przekąska, którą zjedzą wolniej od chrupeczek i nadal jest czystym, suszonym mięskiem, ale nie pozbędziemy się dzięki niej futer na długo. Plusy tego też są i to całkiem spore- podzielność.
Próbowaliście kiedyś podzielić na mniejsze np suszone ścięgna? Ha! widzicie, a ja tak! mam małe psy i sporo suszków występuje z za dużej dla nas formie.
Nie żeby sobie cukinie nie poradziły. To ja nie chcę dawać im tak dużych kawałków. Pufa jest na cenzurowanym z trzustką. Nie może dostawać za dużo dodatkowych smaczków. Nie odmówię jej, ale zdecydowanie na lepsze jej wychodzi dostać częściej, a mniej, niż pochłonąć wielki kawał czegoś i strzelić tym po trzustce.
Jak już coś się łamie to od razu zostaje na rękach pytanie- czy to brudzi. Nie. Nie brudzi. Suszki są suche, łamliwe a więc i nie brudzące. Można przełamać i zaraz iść odebrać kawkę od Pana baristy, bez obaw, że spojrzy krzywo na upaprane ręce. Ręce zostają czyste 😀 Zapach. No tak. czystość jedno, a unoszące się za nam zapaszek to drugie.
Przyznać się zaraz! Kto z Was kupił kiedyś suszone wołowe fifolki? Ha! A kto był takim geniuszkiem , że kiedy kupił pierwszy raz nie wpadł na to jak to pachnie i zabrał do knajpesy? Ano ja! nie gratulujcie, nie klaszczcie, nie trzeba. Wyższa szkoła jazdy i spalania sobie kawiarni . Z takim doświadczeniem na karku oceniam wnikliwie zapachy smaczków, które zabieram na miasto.
Jeśli jest jakaś skala zapachowości smrodków, dając noty w skali szkolnej i na jednym jej końcu z 1 są suszone fifolki i żwacze a z 6 … uszy królika, które nawet P (podkreślam NAWET P) akceptuje w knajpach, to suszki 77 dostają 4,5. Mają zapach. dla mnie mało wyczuwalny, jak to suszone zwykłe mięso. P określa że zapach jest ale nadal zgadza się na podawanie ich psom publicznie. Pamiętajcie – P jako wyrocznia człowiecza niezapsiona 😉
Na koniec coś dla mnie ważnego. Estetyka podania. Można się śmiać, ale ja bardzo zwracam na to uwagę. Może to zawodowe spaczenie. Lubię kiedy opakowanie jest ładne, przemyślane. Wzrokowa przyjemność i już. 77 Pet Food daje radę. Opakowanie jest papierowe, z wypełnieniem w środku, zapobiegającym zawilgotnieniu. Mały minus- po otwarciu trzeba opakowanie zabezpieczyć samemu. Klips z ikei się do tego nadaje w sam raz. Troszkę szkoda, że opakowanie nie ma fabrycznie jakiegoś zamknięcia ale z 2 strony przez to, ze jest z cienkiej papiero-folijki, łatwo zamknąć to szczelnie samemu.
Rzutem na taśmę bonus i dodatek czyli karma dla psów małych- Chrupki z jagnięciną o dumnej nazwie Louis XIV
Może stanowić karmę podstawową. U nas, jak każda karma pełni rolę smaczków treningowo życiowych. Przywołanie, sztuczki, ćwiczenia. Wrzut do maty węchowej itp. W tym przypadku też się nie patyczkuję i wybieram tylko najlepsze składy. Przez tendencję dziewczyn do problemów z trzustką sporo dobrych karm odpada. Nie mogą dostawać ani wysoko białkowych ani tłustych. Wypełniaczom mówimy nie. Kurczak jest zakazany. Zostaje nam niewiele opcji.
Skład tych chrupek wpisuje się w sam raz w nasze potrzeby
Wielkość groszków spodoba się każdemu właścicielowi małych psów oraz tym którzy ćwiczą z psami. tak małe chrupki miałyśmy chyba tylko kiedy omyłkowo kupiłam karmę dla szczeniąt. Dzięki temu mamy dużo chrupek w chrupkach, czyli sporo powtórzeń, bez zagrożenia dla diety 🙂
Karma poza tym należy do tych niebrudzących (brudzących w normalnej skali) oraz nieśmierdzących.
Podsumowując. Czy Suszki od 77 zasługują na nazwy jakie im nadano? Tak. Mogą nazywać się po królewsko i nie przynoszą hańby Ludwiczkom , Filipom i innym Augustom.
Ich skład jest taki jakiego oczekuję od najlepszych psich smaczków. Naturalny i prosty. Jakość mięsa też nie wzbudza moich wątpliwości. Jedyny minus jaki mogę na upartego wskazać to ich kruchość. Znikają w paszczach bardzo szybko i nie stanowią zajęcia na dłużej. A czasem takie coś też by się w knajpie przydało. Jednak wybaczam, bo różnorodnością i jakością zdecydowanie mnie do siebie przekonali.Zapraszam koronowane głowy na stale do naszej spiżarni 🙂
Cześć, świetna strona!
dzięki! miło mi to słyszeć. Czytać 😉