Morze. Szerokie i głębokie morze psich smakołyków i jedzenia. Nieprzebrane ilości marek, smaków i składów. Wersje dla alergików, hipoalergików. Dla konkretnych ras (sic! ), wielkości psa, aktywności, preferencji smakowych wszelakich. Można zatonąć pośród tego a już na bank poczuć się przytłoczonym ilością opcji. Gdybym miała wejść do sklepu z psimi akcesoriami na bank miałabym spory problem przy regale z żarciem, co też dziewczynom wybrać .
Na szczęście chodzenia do sklepów nie lubię,mogę więc spokojnie, w zaciszu własnego mieszkania oddać się kiedy chce przeszukiwaniom odmętów internetu w poszukiwaniu czegoś dobrego dla moich psów. Czasem mam też fuksa, że coś dobrego samo przybywa do nas. I tak tez było w przypadku testów puch (i nie tylko!) od Animal Island, które Suczydła miały okazje przeprowadzić w ramach Top For Dog
One testowały intensywnie a ja to podsumowałam. I teraz Wam opowiem jak poszło i co tu z czym i do czego
Animal Island wbiło w psie paszcze puszkami- o składzie za chwilę, najpierw muszę wyrazić zachwyt nad szatą graficzną! ja wiem, że najładniejsza etykieta nic nie da, jeśli skład nie halo, ale no zobaczcie !Cudeńko! uwielbiam oglądać etykiety win i od teraz będę , z czystej ciekawości, zwracać większą uwagę na opakowania psiego jedzenia. Ciekawe czy ktoś ma równie urocze ,co „wyspiarze” 🙂
Ok. Zachwyt wizualny to jedno, ale co my tu mamy tak dokładnie? Dokładnie to mamy na początek podział na 2 kształty puszek- niższe, pękate i wyższe, klasycznie smuklejsze. Ta różnica to nie tylko byle zaburzenie systemu przechowywania ale i wyraźne pokazanie co jest co. Ponieważ mamy tu 2 rodzaje wilgotności. Niższe puchy to coś suchotniczego. Z mniejszą zawartością sosów, czy jakby to nazwać. Konkrecik, z wyraźnymi kawałami mięsa, ze składem o wysokiej zawartości mięsa. Cały skład macie TUTAJ, ale ja już mówię, że wilgotność niskich puszek to ok 50parę – 60 a wysokich to już 70 parę-80.
Może się komuś wydawać , że to nic, skoro w obu przypadkach skład mamy jakościowo podobny. Ale okazuje się, że dla moich psów, a szczególnie dla Pufy, której bardzo ciężko dobrać puszki po których nie byłoby rewolucji, różnica jest. Bo o ile kiedy podaję jej puchę jako dodatek, wypełniacz do lickmat, wszytko jest ok, o tyle jeśli chciałabym zastąpić puszką śniadanie, potrafią podziać się rewolucje.
Testy, które robimy w ramach Topa, są też testami dla mnie. Sprawdzam sobie jak dziewczyny w kontrolowanych warunkach zareagują na dane jedzenie. Jest mi to potrzebne nie tylko po to, by Wam to opisać, ale , sorry, przede wszystkim dla mnie. Puszka, czy nawet granulat, nie raz ratowały mi już tyłek, kiedy zapomniałam rozmrozić mięsa, albo na wyjazdach, w miejscach gdzie nie ma lodówki. Muszę mieć więc sprawdzone, co się stanie w przypadku takiego posiłku. Pies z jazdami brzuszkowymi, w hotelu, to najprawdziwszy horror.
Zdecydowałam się więc kilkukrotnie podać dziewczynom puchy jako podstawowe jedzenie. Taka mała symulacja awaryjnego żywienia na wyjeździe itp. Rezultaty są następujące:
W przypadku połowy porcji czyli traktowania puszki jako coś ekstra- załadowanie konga itp, obu dziewczynom wchodzi idealnie, niezależnie który rodzaj (bardziej czy mniej suche) czy smak jedzenia dostają. Jednak jeśli dostały przydziałową ilość , wg rozpiski, na swoje kilogramy, u Pufy była zdecydowania różnica w przyjmowaniu. U Bu już nie.
No ale Pufinka.. nasz kwiatuszek delikatny… Odrębność reakcji działa się pomiędzy puszkami bardziej wilgotnymi a tymi mniej. „suchsze” wersje, niezależnie od rodzaju mięsa, sprawdziły się u nas świetnie. Ani bąków , ani dodatkowego wychodzenia z pieskiem. U Pufiaczka niestety wyższe pychy , przy większej ilości, czyli u niej prawie cała pucha (dawkowanie z opakowania) , podzielone na 2 części- większą rano i mniejszą po spacerze, nie były tak idealne. Prawdopodobnie coś co daje wilgotność, u niej działa podrażniając. Zawsze się zastanawiałam, jak to możliwe, ze kupuję jej bardzo dobre puszki, a akcje i tak mamy. Dzięki Animal Island i ich podwójnym standardom wilgotności zaczynam widzieć pewną zależność.
Najlepsze jest to, że żeby mieć pewność, że tak właśnie jest, puszka wjechała dobrych parę razy pod rząd. Jedna, druga. Wszytko się potwierdziło. Co ciekawe dla brzuszka Bu nie ma znaczenia, która puszę dostaje. Cieszy się tak samo i pracuje na klasycznych obrotach przy trawieniu. Żadnych niespodzianek. Wniosek w naszym przypadku? każdy piesku jest inny. Mam 2 psy, w teorii podobne, karmione na co dzień w taki sam sposób. Mimo podania dokładnie tego samego, najczęściej tak dokładnie, że aż z jednej puszki, reakcje były rożne. Niezbity dowód na to że wszystko trzeba na sobie wypróbować 🙂 Z mojego eksperymentu wynikło również, że teraz już wiadomo jaki będzie podział jedzenia- wysokie puchy dla wysokiej, niższe, dla niższej – i nawet P, bez większego tłumaczenia będzie mógł jakby co, ogarnąć wyżywienie zastępcze piesków
Żonglowanie puszkami wysoka / niska (wilgotna/ bardziej sucha) jest też o tyle łatwe, że oba rodzaje to ta sama gramatura- 400 g. Dobra, niska 410, ale ja , karmiąc sucze 10 g uznaję za błąd mojego ważenia, a niech mają
Puszki występują w takich oto smakach :
Mamy do wyboru w wersji mniejwilgociowej: wołowinę z marchewką, jelenia z ziemniakiem, dziczyznę z ziemniakiem.
Opcja z sosikiem to : bażant z marchewką i kaczka z marchewką i gruszką.
Zawartość mięsa w mięsie czyli w puszce, w każdym ze smaków jak dla nas jest wystarczająca, szczególnie że poza nim, mamy tu praktycznie tylko dodatek warzyw. Ziemniak , na poziomie ok 10% nie jest też pustym zapychaczem a dodatkiem. Nie biorę pod uwagę nigdy podawania karmy gdzie ziemianki, ryz czy inne zapychacze gonią ilością mięso. Piąteczek węglowodaneczek jest ok ale tylko dla mnie .
Jeszcze w temacie różnic między puszkami- trzeba mieć na uwadze, że wersja o mniejszej wilgotności będzie też mieć inną konsystencję. Będzie bardziej zbita i twardsza a przez to trzeba będzie więcej siły i cierpliwości, żeby zapakować ją do konga czy rozprowadzić po lickmacie. Zostawiam tą informację do zapamiętania szczególnie dla tych,którym przy takich czynnościach się spieszy . Ale coś za coś Ja biorę na klatę wolniejsze wypelnianie zabawek, jeśli oznaczać to ma pewniaka na brzuch Pufinki
Ale sama mokra karma to nie wszytko co oferuje nam Animal Island. W ramach całościowego zajęcia się brzuszkiem oferują też coś na przekąskę. Wiadomo- po obiedzie dobrze machnąć sobie deser . A czy może być coś lepszego niż małe kiełbaski, ze składem 100 pro mięcha? Nie sądzę.
Z tak samo uroczym designem opakowania i wielkością dobrą też dla małych paszczy. Pojedyncze kiełbaski łatwo rozdzielić od sznura całości. Podział pojedynczej jest już trudniejszy, to mięcho w formie zasuszonej. Można pokroić na opartego,ale razem z Suczami mówimy – ale po co? Nawet ja, przodująca w wydzielaniu dziewczynom małych porcji dodatków, lubująca się w mikro groszkach karmy mówię – nie widzę sensu dzielenia. To nie smaczki treningowe a przekąska. Ja lubię zabrać je na spacer, rzucić do przegryzienia na przystanku w trasie. A że z małą najczęściej jakiś taki wleci, to akurat. Lekkie, nie za duże, sycące
Patrząc czy to na puchy Animal Island, czy na dodatki, jak kiełbaski, można pokusić się o taki wniosek: jest tu jakość. Składy takie jak lubimy, różne rodzaje wilgotności- po raz pierwszy tak dokładnie widzę, co służy Pufie a co nie i po raz pierwszy, w obrębie jednej marki mam wybór nie tylko dotyczący smaku ale i bardziej szczegółowych cech. Mogę więc z oboma psami pozostać na tej samej bazie, jednocześnie nie skreślając jakiegoś producenta za niespasowanie z jednym z moich psów.
Dziewczyny bardzo polubiły te puchy- ciężko powiedzieć, żeby te głodomory czegoś nie lubiły 😛 Więc może powinnam napisać- ja polubiłam te puchy, jak i efekty ich trawienia. Suczydła nie musza „polubiać” bo one kochają prawie każde psie żarcie. Ale nie one decydują co wpada im do miski. I może dobrze, bo Pufa mięso przegryzałaby suchą mąką i gofrownicami 😛 Dopóki to ja ogarniam ich zdrowie, dietę i sprzątanie kup, będę stawiać na jak najlepsze jedzenie. Animal Island przeszło nasze testowanie. Rozgościło się na mojej półce a nawet pojechało jako żelazny zapas jedzenia i wypełniacza do zabawek na jedzenie u Rodziców. A gdzie jak gdzie , ale tam muszę dawać najlepsze jedzenie, jeśli by się Sucze pochorowały, jest duża szansa że najlepsza awaryjna :przechowalnia” moich psów odmówiłaby współpracy 😛
Na sam koniec podrzucę Wam jeszcze jedną rzecz od Animal Island, ale wyjątkowo nie dla piesków a dla właścicieli. Jak już zmęczycie się rozkminami o dietach, albo całym dniem, tudzież będziecie mieli ochotę zmienić zapachy w domu, z niwelowaniem pieskowego zapaszku łącznie, zerknijcie na świeczuchy. Całkiem spore- nasza ma 475 ml,z 3 knotami, szklana z uroczą grafiką. Według info na stronie, z certyfikowanych materiałów. Więc mimo, ze nie sojowa, to też nieszkodliwa. Ja świeczkoholikiem nie jestem, ale co jakiś czas, dła klimaciuku i ładnego zapachu, lubię sobie coś odpalić.
Przyznaję- nie mam pojęcia zielonego jak prawidłowo palić świece. Gdzieś, kiedyś coś mi mignęło, ale oczywiście nie zapamiętałam Ze świec też nie korzystam codziennie, ale jak już to robię, muszę mieć ładnie, delikatnie pachnące Nie lubię ostrych, duszących zapachów. Animal Islandowa jest właśnie taka jak lubię. Nienachalna. Podobno neutralizuje psie zapachy. Tego dla Was nie sprawdziłam, bo sucze nie śmierdzą. Ale co mam ja radość, to moje 🙂