O konieczności zjadania co jakiś czas czegoś na wzmocnienie, na dobry wzrok, włoski i paznokcie wszyscy wiedzą.
Ja jakiś czas temu zrezygnowałam z jedzenia mięsa. Staram się też ograniczać pochłanianie produktów pochodzenia zwierzęcego. Idzie mi średnio, bo sery, zwłaszcza te śmierdzące, kocham miłością płomienną i wyrazistą niczym zapach Roqueforta . Ale o właściwe suplementowanie się dbam pierwszorzędnie. Bo jedzenie-niejedzenie czegoś to jedno, a dbanie o siebie kompleksowo to drugie. I tak, odkąd bardziej zwróciłam na to uwagę, poza odpowiednią dietą, wyniki badań mam idealne 😀 ( #takadumna )
To było o mnie. A jednak wszyscy psiarze wiedzą, że najważniejsze są pieski. Nawet teraz, w czasach zarazy, pierwsza moja myśl dotyczyła zapasów żarcia dla suk, potem dopiero tego co dam P i sobie na obiad. Dobra psia matka i takie tam
Jak więc dbam o suki na co dzień? pomijając już stan wyjątkowy, który właśnie mamy. Ano dobrze je karmię. Myślę, że nawet bardzo dobrze, bo podstawę ich diety stanowi surowizna- BARF pełną gębą i pełną zamrażarką. Poza tym czasem do paszczy wlecą jakieś chrupy, ale śmiało mogę powiedzieć, że znawcą granulatu jestem niezłym, bo etykiety karm z ich składem nawet nie czytam, a studiuję.
Kolacje też psom serwuję niezłe- owoce, warzywa i .. suplementy. Wszystkie niezbędne barfowo i jeszcze kilka proszków dodatkowych jak na przykład MSM czy tauryna.
Ale poza proszkami, które mieszam z owoco-warzywną paćką jest jeszcze temat tłuszczowy. Tłuszcz w diecie jest bardzo ważny. Niektóre składniki się bez niego nie wchłoną, z niego samego inne „wychodzą”. Dla mnie pozostawała kwestia ograniczania tłuszczu przez problemy Pufy z trzustką i tendencję do takich kłopotów u Bu. Dwa psy trzustkowe- noż trafiłam w totolotka. Pociesza mnie każdy wet, że „pieski w tym typie tak majo” .
A tłuszcz niezmiennie w diecie być musi. Co począć, jak żyć. Jednym z tłuszczów ,który suki jedzą jest olej z łososia. Dostają go w ilości odpowiedniej do swoich potrzeb oraz predyspozycji chorobowych, czyli tak żeby nie przegiąć i nie codziennie .
Z oleju pozyskanego z łososia, konkretnie z ciała tych że ryb, który ma być dla psów źródłem kwasów Omega 3 i 6 a nawet i 9, co się będziemy ograniczać. Najważniejszy z tych powyższych jest kwas omega 3. Barfne pieski dostają łososiowy olej, żeby zrekompensować im niekorzystne ich ilości w pokarmie hodowlanym. Spójrzmy prawdzie w oczy, mięsko, które podajemy, mimo , ze o niebo lepsze niż milion razy rpzetworzony chrupek, nie jest mięchem ze zwierza wesoło biegającego po rozległych łąkach ani też tym bardziej mięchem niedawno upolowanym i zjedzonym. I tu wchodzimy my- dbający, żeby wszystko się zgadzało i niczego nie zabrakło.
To tak skrótowo. Po więcej info odsyłam do bardzo mądrych grup. Między innymi na Fb znajdziecie grupę RAW- rzetelna grupa wsparcia a jak ktoś lubi czerpać wiedzę to na przykład książka Sekuły , kompendium wiedzy barferskiej.
A teraz lecimy do konkretnego przykładu, tego który już od dłuższego -bo od 2 miesięcy dostają suczydła. Jest to czas, po jakim mogę stwierdzić jak się nam co spożywczego przyjmuje, a ja miałam czas zapoznać się ze zrozumieniem,przynajmniej względnym ,takim jak na mnie to ok, z etykietą.
Przed Państwem nasze wnioski o oleju Brilliant . Nasze, bo moje z obserwacji i sucze -smakowo- reakcyjne.
Zasada ogólnie jest taka- olej jest potrzebny. Jeśli psy jedzą łososia olej nie musi być podawany. U nas łosoś gości od święta. Z powodów prozaicznych- finansowych i praktycznych, bo kawałki łososia, które można zdobyć dla psów w sensownej cenie to albo ścinki- nacięłam się kiedyś na nieświeże, wiec podziękowałam, albo mielone mięcho od barfowego dostawcy. Jak coś jest zmielone na papkę to ja często nie ufam co w tym rzeczywiście jest. A po łososiowych łbach jest różnie no i helloł, łeb to takie mięso że weź. W tej sytuacji sucze jedzą mięcho, a rybne posmaczki zapewniają dodatki.
Przez 2 miesiące stosowania Brillianta, które mamy już za sobą, zdążyłam przeczytać dokładnie zapoznać się z etykietą i dawkowaniem. Oto ona :
Stoi tam jasno :
*Na pompkę (2ml) / na 100 ml )
-
-
- ENERGIA: 16 cal/68 kJ // 900cal/3766kJ
- CAŁKOWITA ZAWARTOŚĆ TŁUSZCZU: 2 g /100 g
- *TŁUSZCZE NASYCONE: 0 g /14 g
- CAŁKOWITA ZAWARTOŚĆ WĘGLOWODANÓW: 0 g / 0 g
- *CUKRY: 0 g / 0 g
- BIAŁKO: 0 g / 0 g
- SÓD: 0 g / 0 g
- KWASY TŁUSZCZOWE OMEGA -3 : 252 mg / 14000 mg
- *EPA (kwas eikozapentaenowy) : 36 mg / 2000 mg
- *DHA (kwas dokozaheksaenowy) : 54 mg / 3000 mg
- *DPA (kwas dokozapantaenowy) : 18 mg / 1000 mg
- KWASY TŁUSZCZOWE OMEGA – 6: 198 mg / 11000 mg
- KWASY TŁUSZCZOWE OMEGA -9 : 720 mg / 40000 mg
-
Dawkowanie oleju, które podawane jest zawsze jako wyznacznik jakości, to w tym przypadku jedna pompka na 4 kilo zwierza. Czyli moje 9 kg sucze dostają po 2 na głowę.
Od razu mówię- ze względów zdrowotnych, trzustkowych u nas olej z łososia nie jest podawany codziennie. Wjeżdża co kilka dni i jak na razie , odpukać w puste, żeby nie zapeszać, poza ostatnimi jazdami Pufy, spowodowanymi terapią, jest całkiem dobrze! Wszystkie wyniki mamy ok, więc , po kilku latach na barfie mogę uznać , że taka częstotliwość podawania u nas się sprawdza. Ale pamiętajcie , że tak jak z lekami, tak i z suplami- co kraj to obyczaj, a co pies to wymagania.
Najlepiej zasięgnąć rady mądrych głów- ja tak robię ! po to są dobre, wartościowe fora i książki i przede wszystkim obserwowanie swojego psa i regularne badania krwi 😉
Nam dodawanie oleju idealnie służy. Wiem, że bez niego nie ma opcji, ale musimy uważać na ewentualne przedawkowania
Przy takim zjadaniu oleju litrowa butla starcza nam na całkiem długo. Uwaga- olej z łososia to nie olej z rzepaku czy innego badyla . Należy go sprawnie użytkować (NALEŻY ZUŻYĆ W CIĄGU 3 MIESIĘCY OD OTWARCIA ), więc albo wybierajcie mniejsze opakowanie (dostępne jest też opakowanie 300 ml) albo pilnujcie bardzo nieprzekraczania terminu spożycia od otwarcia. Oczywiście my olej trzymamy w lodówce
Teraz przechodzimy do widocznych działań olejowych:
Olej, u nas podawany regularnie jako istotny element diety, poza wymienionymi powyżej takimi pluasami jak dobre wyniki krwi- a wiadomo, że na wyniki składa się wiele czynników- więc i mięso i suple, miał jeszcze kilka widocznych działań.
Najbardziej prozaiczne- dosmaczenie posiłków. Pufa zje wszystko , co tylko wyląduje w jej misce. Za to Bu , nawet po tym czasie u nas, raczy grymasić. Kiedy ma się jednego psa, który kolacje zasysa nosem i drugiego, który mamla, mlaska i się zastanawia czy aby na pewno chce to jeść, a przy okazji jest się osobą leniwą, która nie chce podawać suczej kolacji do klateczek.. docenia się takie dodatki. Warzywno-suplowa paćka z brilliantowym dopalaczem znika w zawrotnym tempie.
Bardziej wizualne- sierść. Sucze kłak mają ładny , gęsty. Podawanie oleju dało za to wyraźną poprawę połysku. Jak pewnie pamiętacie, Pufina niedawno przeszła dość mocną terapię. Długie podawanie antybiotyków, sterydów i sam stan chorobowy wyraźnie nadwątlił jej kondycję. Do mięśni ładnie wracamy , zbędne kilogramy szybko zniknęły. Teraz wyraźnie widzę zmianę na korzyść w wyglądzie i połyskliwości. Obie suki mają silny włos, ładnie błyszczący. Niestety olej nie sprawił, że Bu mniej się sypie przy okazji linienia, no ale nie można mieć wszystkiego. Ja więc codziennie w rękach mam odkurzacz…
Kwestie techniczne czyli co jak wygląda
Nie uwierzę, jeśli ktoś mi powie, że strona wizualna i użytkowa produktu nie jest ważna. Jasne- składy, dawkowanie itd jest na pierwszym miejscu ale każdy lubi jak coś ładnie wygląda i przyjemnie się używa.
Na pierwszy rzut oka w temacie oleju Brilliant rzuca się w oczy butla. Przyznam się Wam , że na początku od razu spisałam go na straty. Dzielny barfer, który przeczytał do końca parę długich wpisów na barfowej, rzetelnej grupie doskonale wie, że przezroczysta butla jest fuj fuj a promienie słoneczka niszczą olej i zmieniają go w śmiercionośne napitki. Noo … śmiercionośne może nie, okej, ale na bank w coś, czego nie chcemy dawać naszym pieseczkom.
Jak to się stało, że mam w lodówce litr oleju? Ano grzecznie napisałam do firmy, że chyba tak jakby ich butla jest niefajna,że smutek i rozpacz, ale moje hajsy na to nie pójdą. W tym miejscu czas na wielką pochwałę kontaktu na linii Brillinakt- klient. Dostałam baardzo dużo informacji o tym, że butelka a i owszem, jest przezroczysta plastikowa, ale odpowiednie zabezpieczenia sprawiają, że jest odporna na działanie promieni UV.
Posiada atesty, mówiące o tym, że przezroczystość w połączeniu z odpowiednimi powłokami gwarantuje nieprzenikanie zła z promieni do oleju. I ja to szanuję, zwłaszcza, że na poparcie tezy dostałam maila z taką ilością atestów, że gdyby to drukować, wyszedłby niezły stosik papierów.
Olej produkowany jest od początku do końca w Norwegii. Nie wiem jak Wy, ale na mnie często działa myślenie stereotypami. Wiem, że to nieładne, a może i zgubne myślenie, ale mam tak, że jak coś jest niemieckie to pewnie porządne a jak skandynawskie to eko sreko i rzetelnie.
A teraz jeszcze come back do technicznych spraw.
Butla jest ok, zaopatrzona w pompkę do pompowania. (z czasów harcerskich pamiętam jakże modne powiedzenie „chlebak, jak sama nazwa wskazuje, służy do noszenia granatów” czułam sie więc w obowiązku poinformować Was o przeznaczeniu pompeczki) Wszystko działa ładnie, nie wylewa się, mieści się na drzwiach lodówki 😀
Moje zdanie jest takie, że to ↑ w połączeniu ze składem, wartościami olejowymi i ceną do mnie trafia i co tu dużo mówić . Wszystko wskazuje że Brilliantowy olej zostanie z nami na dłużej 🙂
A Wy? podajecie futrom oleje? A może jeszcze inne suple?
Ciekawi mnie czy mając niebarfne psy też je wzmacniacie ?
To ciekawe co piszą o tej butelce. Też jak zobaczyłam ją na zdjęciu to od razu spisałam ją na straty, a tu proszę. Miłe zaskoczenie.
odpisywanie to ja ostatnio mam w tempie lodowca.. Tak! śmiem twierdzić, że wszyscy, którzy się znają na olejach od razu machnęli ręką na takie coś . ale to potwierdza że jednak coś tam wiemy o olejach i stawiamy na te dobre 😀 i jednocześnie to niesamowite jak zmieniają się technologie i to w tak zwykłych rzeczach, jak butelka 😀