Każdy pies zasługuje na to by wyglądać pięknie. Na to, żeby idąc na spacer prezentować się modnie i twarzowo . pyskownie ?
A wielu właścicieli, ze mną na czele lubi kiedy ich pies ma na sobie coś ładnego. Wybieramy, dobieramy, kompletujemy. Zbieramy pod kolor, tematycznie albo tak, żeby mieć ze wszystkiego po trochu. Ja , odkąd próbuję w swojej osobistej szafie zaprowadzić ład i porządek w myśl zasad capsule wardrobe, również u psów wprowadziłam pewne zasady, co do outfitu. Nie oznacza to absolutnie, że odmawiam sobie i im kolejnej pięknej rzeczy. Przeciwnie! nic się w tym temacie nie zmieniło, poza tym, że teraz podchodzę do wyboru o wiele krytyczniej. Stałam się bardziej wymagająca.
Akcesoria wyjściowe suk muszą spełniać pewne kryteria. Ograniczyłam się do pewnych kolorów. Jak we wspomnianej kapsułkowej szafie ludzkiej, również tutaj wszystko musi pasować do wszystkiego. Wyjątki stanowią komplety. Są więc dominujące kolory. Róż, turkus, fiolet. Poza tym lubię te kolory ze względu na płeć moich psów. W naszym kraju nadal panuje przekonanie, że jak z brodą to pies. Eurowizję by sobie obejrzeli to by wiedzieli że baba z brodą to coraz normalniejsza i pospolitsza sprawa 😉 A jak na spacerze tupta z jednym właścicielem więcej niż jedno Futro to już bankowo minimum jeden samiec. Tak więc walczymy ze stereotypami, w różowym siła, niech wszyscy widzą, że idą same suki 😀 i i na koniec najważniejsze- jakość. Wysoka. Bo jak kupować to na dłużej
W całym tym morzu ograniczeń , również finansowych najlepiej ma się Bu. Z jakiejś racji o obrożę najłatwiej, a i ceny naszyjników są wyraźnie niższe iż szelek. Biedna Pufka jest poszkodowana. Mało, że Matron skąpiradło to jeszcze niewymiarowe ten piesek straszliwie. Mało które szele pasują, tu za szeroko tam za krótko.. Ciężki żywot ma to piesku
I teraz wyobraźcie sobie mnie- Matrona z wyrzutami sumienia, że pierworodne sucze takie zaniedbane szeleczkowo, który widzi wzór stworzony dla nas ! DLA NAS! dla mnie i dla Pufki.. Cudeńko przepiękne, wsamrasiste dla sznupka. Radość i niedowierzanie, że w końcu coś wręcz stworzonego dla Pufinki!
Takim to sposobem do psiej szafy, a konkretniej na grzbiet Pufy trafiły szelki od firmy Esme for dog we wzorze Firebird (odmiana różowa)
Szelki jakie są każdy widzi. Każdy pies ma zapewne po minimum jednej parze, wiadomo, że do pewnych aktywności są po prostu lepsze niż obroża. Bu na ten przykład posiada szelki trekkingowe. Pufiak z resztą też. Jednak Pufa to ten typ psa, który szelki nosi zawsze i wszędzie, zmieniając jedynie ich krój w zależności od tego gdzie akurat tuptamy. Musicie wiedzieć, że w czasach kiedy do mnie trafiła, była tak gruba, że obwód jej karku był o wiele większy niż obwód głowy. Jedyne w co dało się zapakować jej otłuszczone ciałko to były właśnie szeleczki. I tak to się stał, że to piesku akceptuje jedynie zaszelkowanie
Jak się więc spisały te konkretne szelki na takim szeleczkowym wyjadaczu jak Pufka, która wbrew pozorom potrafi aż za dobrze przetestować akcesoria ?
Zaczniemy od tego co widać na pierwszy rzut oka. Wzór. Jako maniak psich akcesoriów mniej więcej wiem co tam w taśmach słychać. Uważam, że całkiem nieźle orientuję się, jakie wzory są dostępne na rynku, szczególnie z interesującego nas przedziału kolorów. Wzór jaki możecie zobaczyć na tym produkcie należy do mniejszości – jest to ptasi wzór. Cudownie lekki, nieprzeładowany. To właśnie jego proporcje kolorystyczne i graficzne oraz to co na nim po prostu jest zaważyło o tym, że zamarzyłam o tym, żeby choć jeden pies miał coś takiego w swojej szafie. Musicie wiedzieć, że mam słabość do pierzastych grafik przez to, czym się zajmuję. Jestem absolwentką ASP i nadal maluję obrazy. Głównie oleje oraz miksy grafik z akwarelą. na każdym z nich jest tylko jeden temat przewodni . Polskie ptaki.Kocham je malować, zawładnęły moją artystyczną duszą i nie potrafię myśleć o tworzenie czegokolwiek innego. Teraz rozumiecie dlaczego tak bardzo spodobał mi się ten wzór?
I uwierzcie- jeśli ja mówię, że mi się grafika ptaszkowa podoba na czymś, to jest to poparte doświadczeniem, wiedzą i bezczelnie mówią, wyczuciem 😉
Sama taśma to klasyka gatunku- lekko śliska w dotyku, z tych bardziej miękkich. Nasza ma szerokość 2,5 cm, a Pufa nosi rozmiar M- łapie się na dolną granicę tego rozmiaru a ja zawsze, w razie czego, wolę mieć zapas w tą stronę, niż coś przymałego.
Szelki to standardowe guardy czyli model, który u nas sprawdza się bardzo dobrze. Na wstępie muszę Wam powiedzieć, że typ szelek, to jak mają leżeć itd moim zdaniem musi być dobierane indywidualnie do psa. Nawet w obrębie rasy psy różnią się od siebie nie tylko wymiarami ale i potrzebami. O kundelkach już nie wspominając. Ja zupełnie inaczej dobierałam akcesoria w zależności czy ma nosić je Pufka czy Bu, mimo, że co ciekawe- mają ten sam rozmiar.
Pufa jest psem nieciągnącym na smyczy. To jedna z tych zdolności, którą ma wbudowaną w standardzie 😉 porusza się spokojnie, nie szarpie się, raczej nie wyrywa. Czasem zamarudzi z tyłu, ale ostatnio jest z tym o wiele lepiej niż było . Mogę więc pozwolić sobie, żeby zakładać jej praktycznie każdy model szelek. Dodatkowo, przez bardzo dużą utratę wagi, jaką ma za sobą, w obrębie karku ma sporo luźnej, rozciągniętej skóry, co również rzutuje na to jak układają się na niej szelki. Z tego miejsca chce podziękować tym, którzy zwrócili uwagę na zdjęcia Pufy w Firebird’ach- czy aby na pewno dobrze leżą. Tak, w jej przypadku tak jest najlepiej a Pufce najwygodniej 🙂 dzięki za czujność! i pamiętajcie – dopasowujcie szele do Waszego psa a nie do modelu rasy czy według foteczek z forów. Komfort Waszego psa jest najważniejszy.
No właśnie. Komfort. Pufa nosi te szelki wszędzie, poza górskimi wyprawami. Na te mamy specjalne, dedykowane. Ale guardy są z nami w mieście, na spacerach po wałach, leśnych długich eskapadach.
Pufa z automatu chadza luzem, Bu za to rzadko kiedy 😛 zależy mi żeby pufiakowe ruchy nie były krępowane, ale jednocześnie, żeby szelki mimo braku naciągnięcia (pieseł bezsmyczowy) nie kręciły się czy nie luzowały – tak, miałyśmy takie co to w luźnym ruchu tak się przesuwały, że kiedyś Pufa z nich po prostu jakoś wylazła .
Esmefordog leżą stabilnie. Niewielkie przekręcanie się ich jest dla mnie akceptowane, szczególnie, że przez wspomniane karczycho z luźną skórą szeleczki na Pufie leżą dość nietypowo. Nie ma jednak mowy o kręceniu się całkowitym ! co to to nie! te guardy są stabilne, dobrze dopasowane uniemożliwiają wyjście z nich. Podwójna grubość paska na grzbiecie dodatkowo je usztywnia, daje też możliwość złapania za niego jak za rączkę 🙂
Jeśli chodzi o niewychodzenie i bezpieczeństwo poza samą taśma ważne są jeszcze 2 składowe- szwy i klamry. Ja, przy okazji testów jestem bezczelna i wstrętna, nie mam litości dla produktów. Potraktowałam szelki starym sposobem. Poszarpałam się nimi i z nimi. Próba rozdarcia ich zakończona niepowodzeniem. Wytrzymała również klamra, więc można odtrąbić sukces ! Takie sprawdzenia robię i na szlakach i na obrożach z prostej przyczyny. Może szelki są Pufinki, ale czasem zdarza się , że ubieram je Bu.Bo akurat nie zabrałam jej szelek, a chcę po drodze skądś wyskoczyć do lasu, a przecież linkę przypinam tylko do szelek. Bo idę na miasto i dochodzę do wniosku, że tym razem wyjątkowo przez stan mózgu Bu wolę mieć ją na szalkach i jeszcze kilka innych powodów. Muszę mieć pewność, że akcesoria po prostu wytrzymają nawet z Busią. A i Pufka ma czasem fazy- przestraszy się nagle tramwaju i uzna , że się szybko ewakuuje. Albo zachce jej się nie wiadomo czego po drugiej stronie ulicy. Nie mogę wykluczyć ani przewidzieć takich sytuacji. Ale mogę mieć pewność, że to w co jest ubrany mój pies wytrzyma i zapewni bezpieczeństwo.
Co do Esme teraz jestem o tym przekonana.
Skoro wiecie, że szelki były ostatnimi czasy z nami wszędzie nasuwa się pytanie- co z utrzymaniem czystości.
Pogoda robi się coraz bardziej błotnista, szelkom też się dostaje. Mimo, ze Puf należy do czystych piesków, omijających błoto, to nawet ona po spacerach w podeszczową pogodę ląduje w wannie na przepłukaniu. Szelki po jakimś czasie zaczęły więc wyglądać tak, że należało albo zapomnieć o bujaniu się po knajpach w nich albo .. wyczyścić je. Borze szumiący, jakim ja jestem leniuszkiem 😀 nie lubię czyścić rzeczy ręcznie. no chyba że nie mam wyjścia. Jak na razie wszystkie normalne szelki smycze i obroże piorę w pralce. Nie zmieniłam podejścia w stosunku do Esme for Dog. No bez jaj, Szelki wylądowały w pralce, w starej poszewce od poduszki przeznaczonej właśnie do tego. Psie rzeczy piorę razem z naszymi ciuchami, na programie 40 stopni, 30 minut. Używam normalnego proszku do prania koloru. Efekt jest taki, że szelki są czyste, całe i zdrowe i nic im się nie stało. Kolor bez zmian (zaliczone na razie 2 prania pralkowe)
Na koniec, odchodząc od zachwytów nad wzorem, wysyceniem kolorów itd jeszcze parę technikaliów. Szelki posiadają regulację na obu obręczach. na przedniej są to dwa punkty w których regulujemy długość paska. Z tyłu -jeden. Regulowany jest również dolny pasek, ten przypadający pod brzuszkiem. Daje to spory zakres dopasowania w obrębie jednego rozmiaru. Jedyna klamra na szelkach to dopasowana do krzywizny psiego boczku klamra w typie D Flex.
Czy guardy od Esme for dog sprawdziły się u nas? zdecydowanie tak! nie tylko wizualnie ale i praktycznie. Są miękkie, ładnie się ułożyły nawet na tak niewymiarowym psie jak Pufa, ale jednocześnie wytrzymałe. Mam do nich pełna zaufanie. Ich wykonanie nie wzbudza żadnych zastrzeżeń. Wszytko bardzo estetyczne i dobrcowane w każdym szczególe. Cieszę się bardzo, że zawitały do Pufiakowej szafy a same akcesoria od Esme for dog na pewno też się jeszcze u nas pojawią 😉
Szelki , które dumnie nosi Pufa znajdziecie TUTAJ
Ptaszkowy wzór występuje również w czarnej odmianie- KLIK