Zabawa to bardzo ważna, jeśli nie najważniejsza czynność w psim życiu. Zaraz po jedzeniu i do spółki z mizianiem po brzucholu. Przez zabawę pies pozbywa się nadmiaru energii, ćwiczy popędy, sprawność, zacieśnia więzi z pobratymcami i opiekunem. Bawić się z psem można różnie. Są piłki, dyski, bezpiecznie patyki do aportu i są szarpaki czyli, dla mnie, zdecydowanie najlepsza zabawka dla człeka i futra. Pozwala mi na różne wspólne aktywności.
Ja mam szczęście bawić się tylko z jednym z moich psów. Przez trzy lata wspólnej egzystencji z Pufą pałujemy się z wypracowaniem choćby podnoszenia czegoś w ryjku z ziemi. I mamy JUŻ sukcesy 😀 Wyobraźcie sobie jaki był mój szok i niedowierzanie kiedy zaczęłam wspólną przygodę zwaną życiem z Bu. Ona aportuje, biega skacze i… się s z a r p i e! WOOOW! Jak pies! Taki prawdziwy! Mega, nieprawdaż? Przez wszelkie seminaria, w których uczestniczyłyśmy przewija się do znudzenia hasło o istocie i randze zabawy z przewodnikiem. Najczęściej takiej blisko, a nie obok. Nie na bezsensownym rzucaniu piłki, żeby pies sobie ponaparzał w te i we wte, ale o wspólnym czasie który dzieje się wokoło przewodnika. I tak staram się bawić z Bu. Zależy mi na silnej relacji między nami, wypracowaniu fajnego aportu, szybkich powrotów i niczym niezachwianego przekonania u suczy, że to blisko mnie jest najfajniej i że zawsze warto być przy mnie.
Tak więc od praktycznie początku królują u nas różne zabawki do przeciągania, szarpaczki maści wszelakiej – począwszy od linowych, przez polarowe handamady, piłki na sznurkach po szarpaki z futerkiem.
I taki oto szarpak futerkowy dostała Bu do testów od Dingo, z naturalnego, owczego futerka, na amortyzowanej rączce.
Dingo to firma, w której znajdziecie różne psie akcesoria, również szarpaki maści przeróżnej – sztuczne, naturalne, z piłką, na taśmie, amortyzatorze. Nasz pierwszy futrzasty szarpej jest ze sztucznego futerka z jednorożca – taki tęczowy, uroczy i bardzo suczy. Dlaczego sztuczne futro, a nie od początku naturalne? Z obaw i zasłyszanych opinii jakoby nie każdy pies lubił owieczki. A że za taki szarp trzeba już zapłacić trochę więcej niż za syntetyk, postanowiłam odłożyć jego pojawienie się u nas dopóki nie zdobędę pewności, że waćpanna raczy wziąć to do paszczy.
Wyobraźcie sobie moje drżenie serca kiedy wyjmowałam Dingowy szarpak z paczki. Weźmie – nie weźmie. Pobawi się, nie pobawi. Będzie z czego robić zdjęcia czy sama będę latać z tym w gębiorze i trzaskać selfiki? Otwieram paczkę, zabawka powoli wysuwa się z opakowania. Spada tuż przy łapkach Bu, z zaciekawieniem obserwującej co też tym razem Matron naniósł do domu. Z niepewnością zerkamy na siebie z Bu. Po długich sekundach niepewności, kiedy napięcie osiągnęło punkt krytyczny, bardziej bezpośrednia z nas chwyta szarpak w zęby i… i już wiem, że mi brakuje refleksu, którego braki szczególnie odczułam właśnie wtedy, wyszarpując zabawkę ze szczękościsku Bu, i że sucz ma nowy obiekt kultu. Obiekt, którym ja będę handlować w zamian za poprawne wykonanie ćwiczeń i jako nagroda za perfekcyjne powroty na przywołania podczas spaceru.
Krótko i na temat: Bu lofcia szarpaczek
Ja go uwielbiam, bo Bu go lofcia, czyli tak oto powstała wielka włochata szczęśliwa rodzina. Nawet Pufa mówi, że spoko, szczególnie jak kładzie się na nim, na złość Bu. Skoro już wiecie, że moje nastawienie do tej zabawki jest jak najbardziej pro, zobaczcie co jeszcze trzeba wiedzieć 🙂
Wykonanie i kwestie zewnętrzne
Estetyczne, nie mam się do czego przyczepić. Żadnych wystających nitek, wszytko równe i schludne. Najważniejszą część szaprpaka stanowi „głowica” z futra owcy. Nasz szarpak ma 23 cm długości (głowica około 55 cm) i jest idealny dla Bu. Wystarczająco duży żeby mogła go łatwo chwycić, nawet w locie, jednocześnie na tyle mały, żeby mogła swobodnie z nim biegać. Stety-niestety jest śnieżnobiały, niczym jagniątko na wiosennym pastwisku. Ślicznie wyglądał po wyjęciu z paczki, później Bu wzięła go do ryja. Poniżej na fotkach wrzucam szarpak nienaruszony i po kilku zabawach oraz po czyszczeniu, czyli różne stadia. Jak widzicie tragedii nie ma, przynajmniej nie ma tak wielkiej o jakiej pomyślałam na widok czegoś białego co ma służyć pufostadu.
Całość dopełnia rączka na amortyzatorze – różowa <3 Przy psie takim jak Bu, który lubi się na zabawce uwiesić, poszarpać, potrząść głową uważam, że amortyzowana rączka to podstawa. Jestem spokojniejsza, że nawet podczas dynamicznych zabaw i gonitw, kiedy Bu bawi się w IPOdoga, nie zrobi sobie krzywdy. Długość amortyzatora w spoczynku to około 29 cm z rączką, po rozciągnięciu to w naszym przypadku nawet prawie 50 cm z rączką. Rączka bardzo ułatwia utrzymanie zabawki.
Crash testy, czyli jak się szarpak spisał w starciu z Bu i ze mną
Bu jest mała, waży 9 kilogramów, ale szarpać się lubi. Lubi też chwytać szarpaki w różnych miejscach – za rączkę, za główną część. Lubi sobie pobiegać z łupem w ryjku przy okazji fyflając zabawkę w błocie, wodzie, trawie… Ja lubię na spacerach mieć jakąś bukosławową zabawkę, cieszy mnie, że chociaż tego psa da się tak skutecznie nagrodzić czymś co nie jest żarciem. Jednocześnie nie lubię chadzać na spacer, szczególnie w nasze codzienne tereny, objuczona torbami czy plecakami. Na spacer zabieram telefon, klucze i właśnie zabaweczkę, wszystko ma się zmieścić w nerce. Dingowy Bungee daje radę, jest miękki, da się do powyginać i upchnąć. Dla mnie to bardzo ważne. Jednocześnie jest lekki, więc nawet na dłuższym spacerze nie jest specjalnym obciążeniem.
Przez dłuższy czas intensywnie go używałyśmy. Był rzucany, rozciągany, było szarpanko i aport.Wszytko to zniósł z godnością. Najgorzej przeszedł starcie z Odrą. To jednak futro, które kiedy już nasiąknie wodą, schnie dość wolno. Ja osobiście rekomenduję go do zabaw suchych i raczej czystych. Zabawkę z tworzywa łatwo oczyścić nawet z kałuży, przyznać się – robicie tak? 🙂 W przypadku futerkowców pozostaje liczyć, że błotko po wyschnięciu wykruszy się, lub po prostu wyprać to to.
Podsumowując, nasze pierwsze starcie z owcą i produktem od Dingo muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona. Wydaje mi się, że ten szarpak w starciu z większym psem mógłby nie mieć się tak dobrze, ale dla małego i średniego psa będzie i dobry wielkością i wytrzymałością.
Świetny szarpak! Ja mam owieczkowy szarpak z zaymy, ale mam niezabawkowego psa 🙁 Zazdroszczę, że Bu ma do tego taki zapał 😉