Uznałam, że ten temat wymaga oddzielnego wpisu, żeby wszystko tu ładnie uporządkować. W tym odcinku o Pradze z psem podrzucę Wam kilka moich porad. Takich, które ja sama muszę zapamiętać, żeby albo myk powtórzyć albo wręcz na odwrót. Nie dać się wpuścić w maliny. Dosłownie i w przenośni 🙂
Na początek strategicznie – przemieszczanie się .
Z psem w komunikacji miejskiej nie ma problemu. Ponieważ Bu nie miała nigdy okazji korzystać z metra uznałam, że wyjazd, tyle nowych rzeczy, zmęczenie, to nie jest dobry czas na takie akcje. Postawiłyśmy więc na tradycję. Tramwaj i autobus. Ja to w sumie też tak wolę, przynajmniej można się pogapić przez okno, co też jest jakąś naoczną formą zwiedzania 🙂 . Kaganiec oczywiście miałyśmy, chociaż tych parę kursów odbyłyśmy z namordnikiem w pogotowiu a nie na paszczy. Miałyśmy szczęście nie podróżować w tłumie, a Bu spokojnie siedziała na moich kolanach, osłonięta od kontaktu z innymi. Myślę, że to też było dla niej dobre, oszczędziło jej ewentualnego zaczepiania .
Zarówno do sprawdzania rozkładów jazdy, planowania przemieszczania się i do zakupu biletów używałam apki LITACKA. Płaci się w niej też za bilety – pełne menu biletowe, za pośrednictwem karty. Uwaga na info o biletomatach – powinny być na naszym i kolejnych przystankach – nie było lub był ale nie działał. Info od miłego, młodego Pana Czecha, który liczyłam, że ogarnia takie tematy na bieżąco, jakoby w autobusie powinien być biletomat lub w najgorszym wypadku , można by nabyć bilecik u kierowcy- nie sprawdziły się :/
Warto więc od razu machnąć sobie apkę i tam ogarnąć bilety. Nam opłacał się najbardziej całodobowy.
A teraz mniej przyjemna strona przemieszczania się. Samochód.
Przyjechałyśmy do Pragi piesowozem. Ponieważ nasz hotel był kawałek od centrum uznałam, że w pierwszy dzień zostawimy auto w centrum i pobujamy się trochę po mieście. Zewsząd dochodziły do mnie info o problemach z parkowaniem w centrum Pragi. Stąd też nasz wybór hotelowy- dalej, ale z opcją opłacenia sobie strzeżonego parkingu. Przy hotelowaniu się w centrum podobno często jest się zdanym na szukanie miejsca parkingowego we własnym zakresie.
Miejsca parkingowe w centrum okazały się za to oznaczone dwojako- są takie tylko dla osób, które mają wykupiony abonament (czasem dotyczy to gości hotelowych ale podobno nie zawsze) i tu lepiej nie stawać. Są też ogólnodostępne, oznaczone znakiem „P” z ikoną parkomatu. Tu można stawać, oczywiście opłacając postój. Parkomaty przyjmują i bilon i kartę. Jest ich sporo, więc nawet jeśli jeden nie przyjmuje karty (tak, nam się tak zdarzyło 😛 ) to kolejny jest niedaleko. Mają też wgrany język polski, jakby ktoś nie radził sobie z czeskim czy np angielskim .
- (spałyśmy w tym hotelu, był to teoretycznie hostem, ale jednocześnie gigantycznym molochem, my np wylądowałyśmy na 16 piętrze, więc mimo, ze było tu sporo wycieczek szkolonych, byłyśmy ulokowane z dala od nich. Czysto, skromnie, klateczka na luzie zmieściła się w pokoju. Parking i piesku dodatkowo płatne ale w Pradze to chyba standard. Śniadanie w formie szwedzkiego stołu, smaczne, było z czego wybrać choć na kolana nie powaliło. Niemniej do zapamiętania i coś czuję, że jeśli jeszcze nas do Pragi wyniesie, wybierzemy właśnie tą lokalizację. A ! zaraz obok lidl 😉 Za polecenie tego właśnie hotelu dziękuję Oli i Patrykowi, mieliście rację0- Karat był zadowolony z pobytu i my też :D)
Nam udało się w miarę sprawnie znaleźć miejsce, choć oznaczało to objechanie kilku uliczek. Poniżej zostawiam Wam namiar na placyk gdzie nam udało się przyparkować., choć przyznaję, przy sukcesywnym objechaniu, coś się znajdzie.
Gdzie tu moja zapobiegliwość i gdzie mniej przyjemnie?
A no tu, że jadąc do Pragi miałam plan zaoszczędzić sobie tego jeżdżenia i szukania. Wykupiłam płatny parking z na oko sporego portalu. Miejsca numerowane, kilka parkingów w centrum. Plan był dobry. Niestety, po dojechaniu na miejsce i próbie kontaktu z kimś (lub czymś) co otworzy nam wjazd na parking (telefon pod podany nr) nikt się nie zgłosił . Przez kilkanaście, a może dziesiąt połączeń 🙁 wkurzona, zmęczona i zestresowana postawieniem auta na awaryjnych na chodniku byłam zmuszona właśnie do tych poszukiwań. Niemiej zostawiam Wam namiar na rzeczoną stronkę z parkingami. Nie upieram się, że zawsze to nie działa, może akurat my miałyśmy pecha. Miałam wykupiony parking tego typu na ostatni dzień, tylko w innej lokalizacji. Przez zmianę naszych planów nie sprawdziłam czy za drugim razem zadziała. Ale namiar proszę bardzo o TUTAJ M PARKIT PRAGA
Skoro już siedzimy w temacie zapobiegliwości i ułatwiania sobie życia. Mamy bilety komunikacji, mamy , przynajmniej w teorii parking. My wykupiłyśmy zawczasu jeszcze jedną rzecz. Bilety do zoo. ( o zoo napisze Wam w oddzielnym wpisie bo zdecydowanie na niego zasługuje ). Ale jeśli wybieracie się do praskiego zoo, z psem czy nie , warto wcześniej ogarnąć sobie bilety.
Przychodzą w formie kodu QR, w strajfonie z automatu lądują w wallecie. Wykupiłam tak nam bilety dla dorosłych, przynajmniej metryką, i dodatkowy bilet dla Bu. W razie czego wiedziałam, że zaoszczędzi nam to stania w kolejce. Bilety mają ważność 6 miesięcy
Link do kupienia biletów o TUTAJ
I ostatnia rzecz do opłacenia wcześniej ale OBOWIĄZKOWA. Opłata – E Winieta. trzeba ją mieć uregulowaną jeśli wybieracie się w podróż samochodem.
Ja oczywiście miałam też wydrukowane potwierdzenie, ale nasz nr rejestracyjny powinien być w ewidencji Ogromny plus ze nie trzeba nic nigdzie naklejać. Ja opłaciłam winietę przez tą stronę. Na szczęście nie miałyśmy żadnej kontroli policji, nie było więc okazji do sprawdzenia czy nasz pojazd faktycznie w tej ewidencji jest. Ale wiecie jak to mówią- lepiej opłacić i na lajcie jechać niż się potem stresować. Ja wybrałam nam 10-dniową za 310 koron
Czas na lepsze tematy – jedzonko! wiadomka, to każdy lubi! A jak ktoś nie lubi to ja nie wiem 🙂
Poniżej zostawiam Wam namiar na knajpeczki w których my jadłyśmy. Oczywiście spożywka w Pradze jest super, do wyboru do koloru i obiadowo i piwkowo i kawkowo. Ale może akurat nasze miejscówki okażą się dobrym puntem wyjścia .
Restaurace U Mlynáře. Mają swoje piwo, kadzie stoją częściowo w sali, jedzenie dobre, ceny ok. Piesku mile widziane. Psia woda oczywiście w zestawie. Ma dobrą lokalizację, blisko i Mostu Karola i Hradczan. Ogólnie ulica Nerudova była dla mnie głównym punktem jeśli chodzi o zahaczenie o obiad podczas zwiedzania. Dobre umiejscowienie względem wszystkiego co oglądałyśmy, całkiem sporo knajpeczek. Jest tu więc z czego wybierać a lekkie oddalenie
U Tří Zlatých hvězd. zdecydowanie smaczniejsza, choć tamta też była ok 🙂 równieżw tej okolicy, baardzo psiolubna 🙂 wielki plus za wnętrze!
Ale nie byłabym sobą, gdybym nie zostawiła Wam namiaru na KAWĘ! i tu zdecydowanie lepiej nam poszło zwiedzanie żołądkiem. Praga kawomiłośnikom ma sporo do zaoferowania.
Pamiętam rozmowę na wystawie we Florencji, z innym artystą, Czechem z Brna. Narzekał ze u nich to teraz wszędzie te hipsterskie alternatywy, a prawdziwego szocika espresso to ze świecą szukać. Dla mnie jak znalazł, nie pojmowałam jego fascynacji włoskimi kawkami , gęstymi tak, że można w nich postawić łyżeczkę. Dripek czy inny chemex to zdecydowanie moje klimaty. A jak hipsteriada to wiadomo- zawsze psiolubne na maxa. Takim to sposobem stworzyłam sobie przed wyjazdem listę kawiarni, do których można wpaść.
Jedną z nich była Kafe Damu. Klimatyczna, choć lekko „przechodnia”. Długie stoły, otwarta przestrzeń. Do tego kawa, ciacho, kanapka i coś o nazwie „chlebicek” co było pajdą chleba z różnymi pastami 🙂 Wiecie, że podobno Czesi nie mają określeń na kanapkę? Nie takiego, w naszym rodzaju! Dowiedziałam się tego od Marty i Peanut’a, (znajdziecie ich na Instagramie, o TUTAJ) którzy spędzili z nami trochę czasu i zabrali nas właśnie do tej kawiarni. Skoro przyjechałam do Pragi, nie mogłam odmówić sobie takiego spotkania. A że zostawiając Marcie wolną rękę na sugestię gdzie można iść na kawkę, ta wybiera jedną z mojej listy, wiedziałam że to jest dobra znajomość, nie tylko ze względu na pieski 😀
Wracając do kawiarni i klimatów. Polecajka nie tylko za kawkę i psiolubność ale i za to że jest tu tak ładne. Kolumny dające wnętrzu charakterku, a podczas wyjścia do toalety od razu wiadomo , że zalatuje tu teatrem 😀 Sprawdziłam – w tym budynku znajduje się Wydział Teatralny Akademii Sztuk Scenicznych w Pradze, co wyjaśnia wiszącą tu artystyczną atmosferę
Druga kawowa miejscówka ode mnie to ART CAFÉ 14 – GALERIE BOŘKA ŠÍPKA – ART RESIDENCE PRAGUE. Połączona z Galerią Sztuki, ukryta od zgiełku głównej ulicy.
Trzeba albo mieć fuksa jak my, albo wiedzieć o tym miejscu. Wchodzimy przez wąskie przejście, na wewnętrzny dziedziniec kamienicy. Mamy tu spokój, ciszę, zieleń, płynącą wodę.. Magia kawy , szczególnie ze świadomością, że zaraz obok, za przejściem płynie głośne morze ludzi, turystów, wycieczek . Chwila oddechu, którą bardzo polecamy 🙂
Jeśli jemy i pijemy – na sam koniec ostrzeżenie. Ja dałam się wpuścić w maliny malinami. Ostatnio pozwalam sobie pofolgować zachciankom. Naszło mnie na maliny, a akurat mijałyśmy stragany z duperelami i owocami. Pozwoliłam sobie na oczywiście drogie malinki, no ale raz kiedyś można. Clue imprezy stanowi fakt, że malinki były sporo droższe od truskawek. Kiedy pochłonęłam już prawie cały pojemniczek okazało się, że cały spód wyłożony jest tańszymi i cięższymi truskawami. Nie chciało mi się już wracać robić burę. Ale to taka symboliczna sprawa, nie tylko praska. Czujność moi mili, ograniczone zaufanie ale i delektowanie się wyjazdem.
Korzystając z uroków każdego miasta pamiętajmy, że niestety turyści to idealny łup dla tych którzy chcą nas wystrychnąć na dudka. Z drugiej strony Praga przywita nas życzliwie, pełną psiolubnością. Podejrzewam że w najbliższym czasie ciężko mi będzie taki wypad powtórzyć, ale gdybym tylko mogła- pakowałabym i się i Futra od ręki. Zostawiłam Wam tu trochę tipów, ale dopinguję Was, żebyście sami odkryli uroki tego przepięknego miasta <3
P.S. Część pierwszą wpisu o Pradze z psem znajdziecie o tutaj:
[…] Na początek miejsce. Do zoo dojedziecie komunikacją miejską, o tej pisałam Wam w poprzednim wpisie o Pradze. O w TYM […]