Nerka Voff w konkretnej rozmiarówce. Top For Dog

Temat czegoś, w co da się zapakować klamoty spacerowe wiecznie żywy. Nie ma chyba psiarza a w sumie też i niepsiarza, który nie potrzebuje CZEGOŚ, do czego da się zapakować potrzebne rzeczy. Są plecaki, wiadomo. Ale są też sytuacje, kiedy nie mamy ochoty targać czegoś tak dużego. Chcemy coś poręcznego, z czym możemy wyjść na szybki sik pod domem. Miło, jeśli jednocześnie można wykorzystać rzeczony zasobnik na dalsze wyjścia typu spacer. Tak żeby pomieściło to co najważniejsze.

W moje łapki – MOJE! tym razem moje a nie suczydeł ! Wpadła jakiś czas temu nerka od Voff. Przeprowadziłam zakrojone na szeroką skalę testy w ramach Top For Dog i nadszedł czas, żeby przedstawić Wam moje daleko idące wnioski 🙂

Na początek techniczne myśli.

Nerka jaka jest każdy widzi. Choć nie jestem krawcową, a moje zdolności do szycia są delikatnie mówiąc bardzo małe, śmiem twierdzić, że bazowo, narka to nerka i każda trzyma się odgórnych założeń.
Posiada regulowany pasek, część do wkładania rzeczy. Jest dostosowana do noszenia głównie na biodrach, lub jak panowie na targu, wysoko w pasie, żeby móc łatwo przeliczać zarobioną gotóweczkę . Szukając w jakimkolwiek sklepie, czy to sieciowym czy handmadeach , nerki, dostaniemy zazwyczaj coś co odpowiada podstawowym, nerkowym założeniom.

Czy można więc uznać, że wszystko to to samo, różni się jedynie tkaniną i wielkością? Byłoby to tak samo krzywdzące, jak powiedzieć że plecaki różnią się tylko litrażem i kolorem, a przecież wiadomo, że z jednym można robić kilometry, będąc obładowanym po korek a inny jedyne co potrafi to ładnie wyglądać na zdjęciach. Nerka, mimo, że w teorii nikt nie oczekuje od niej za wiele, przecież to tylko zasobniczek na bzdety, również nerce nierówna, a niektóre mają w sobie coś, co dodaje im wyjątkowości.

Chodźcie zobaczyć, czy voffowa nerka łapie się na bycie właśnie taką 🙂

Jej wielkość na dzień dobry przenosi ją do kategorii dużych nerek. Kiedy zobaczyłam i przymierzyłam ją pierwszy raz, jeszcze na targach, pierwsze o czym pomyślałam,to że to prawie plecaczek ! Duża, szeroka, ale co wręcz zadziwiające , nieodstająca! Sporo większych nerek odstaje od pleców/ pupy/ bioder, czy gdzie tam się je zainstaluje. taki ich urok. Trzeba tylko na fotach uważać, żeby nie dostać niekontrolowanego powiększania 4 liter 😉
Voffowa nera jest przedziwnie, przyjemnie płaska!, jasne , kiedy wpakowałam w nią butelkę z wodą jej plaskatość nagle zniknęła , ale nie posądzam jej o bycie pod wpływem zaklęcia zmniejszająco -zwiększającego. Ilość wrzuconych do niej rzeczy, a nawet bardziej- sama ich objętość zawsze będzie miała wpływ na aktualny kształt nerki. Logiczne.

Tu, bez wyposażenia mamy wymiar (największe wartości, nerka nie ma przecież kształtu prostokąta)  ok 55 cm /30 cm

Ja, ze względu na sporych rozmiarów brzuch i niemożność noszenia nerki „normalnie” postawiłam na ubieranie jej a’la kołczan chwały. Przy tym wymiarze, sięgała mi prawie od przedramienia do końca pleców, jednak nigdy nie zachodziła tak, żeby mi przekradać. jej płaskość i miękkość sprawiają, że doskonale się układa, dopasowując się do pleców.

Tak mi przyjemnie się dopasowała, że zapewne właśnie taki sposób jej noszenia ze mną zostanie. Ułatwia mi to też dostęp do wszystkich zakamarków nerki. A jest ich sporo, w każdej upchnęłam bardzo potrzebne i konieczne do posiadania pod ręką rzeczy. Czas więc pokazać Wam co, gdzie i w jakiej ilości się tu mieści, szczególnie, że jedna z kieszonek skrywa fajny patent.

No to jedziemy! Mamy tu oczywiście główną komorę. Wieeeelką, na całą nerę. Wewnątrz kieszonka niezapinana, dla mnie to zawsze taka „dokumentówka” gdzie wrzucam mikro portfelik z kartą płatniczą.  Największa kieszeń mieści praktycznie wszytko co najważnejsze i jeszcze trochę. Na co dzień wrzucam tu szarpak, chusteczki , kluczyki do auta, telefon, pałkę teleskopową. Ale i kanapka sie spokojnie zmieściła, siata na zakupy, zapasowa bateria do aparatu. Wszystko na raz 😀 

A żeby człowiek miał jako taki porządek, Voff zadbało o mniejsze kieszenie. Mamy więc 2 bliźniacze, z czego jedna z otworkiem na kupowrkiem. Kiedy zabieram Bu na miacho na flexi, nie mam przy smyczy zasobnika na woreczki. Jeśli mam ze sobą nerkę, odchodzi mi gmeranie w czeluściach plecaka w poszukiwaniu takowych. Obie kieszonki są pojemne, duże, da się w nie wcisnąć telefon, żeby mieć go pod ręką do cykania fotek na storiski 😉
Trzecia kieszonka, wyróżniająca nerkę Voff od innych ma trochę inny kształt i kryje w sobie coś ciekawego.

Lubię, kiedy na pozór zwykłe rzeczy, a przecież czymś takim jest nerka- każdy z nas na zapewne więcej niż jedną w szafie a one, poza wielkością i kolorem nie różnią się między sobą jakoś bardzo. Tak więc przedstawiam Wam co dla mnie odróżnia tą nerkę od innych, nawet innych tak samo wielkich.
Saszetka na smaczki! Teoretycznie sama kieszonka może nią być, ale mamy tu dodatkowy, luźny element. Saszetkę idealnie pasującą do kieszonki, niezwiązaną na stałe z samą nerką, a więc łatwo do wyjęcia, zapinaną na magnesik. Magnesik nr 2 jest też elementem delikatnie stabilizującym i trzymającym saszetę w miejscu. Jest wszyty tak, by nie mieć wpływu np na telefon czy kartę płatniczą, którą będziemy mieć na jego wysokości w głównej komorze. To ważne, ja należę do osób które w prawdzie nie magnesem stricte a stykiem telefon – elektroniczny klucz do drzwi hotelowych, załatwiły sobie za granicą tłumaczenie że potrzebuję nowy karto-klucz. Pamiętam, że karta była tylko z logo hotelu, bez nr pokoju, więc musiałam się nagimnastykować. Od tego felernego wypadku bardzo pilnuję, żeby żadne magnesiki, czy kontakty telefono-kartowe nie następowały. Nie ma więc zagrożenia że przy otwieraniu kiszonki wypadnie nam coś .

Niby nic, można powiedzieć, że bzdeta i bez tego cała nerka nie byłaby o wiele mniej użyteczna- tą cechę tworzy wielkość, ilość kieszeni itd. Ale taki drobny element, dopracowany, przemyślany, dodaje jakości całemu produktowi. Szanuję, doceniam

A jak przy jakości jesteśmy- uwielbiam materiały Voff. Ich miękkość, nasycenie kolorów. Bu od roku praktycznie codziennie ciora obrożę i smycz, którą testowałyśmy w zeszłorocznym Top For Dog (recenzja tutaj) . Komplet ma się świetnie, mimo tarzania się Busi, pływania, brudu, ciągnięcia, czyli wszystkiego co wykańcza akcesoria .

Kiedy więc mogłam wybrać sobie kolorystykę nerki, oczywiste było, że tu aż się prosi o komplet 😀  I takim to sposobem Bu popyla w swoim outficie we wzór  Lisia Zorza, a ja w swoim . Jeśli ta partia materiału jest równie dobra jak ta z akcesoriów Bu, to wróżę nam z nereczką długą wspólną egzystencję 😉 Teraz pozostaje ogarnąć coś dla Pufki, przecież powinna pasować do nas wizualnie 🙂
Dorzucę Wam jeszcze info, że materiał jest mięciutki, choć nie za cienki.

Pasek ma duży zakres dostosowania obwodu, zapinany jest na klamrę. Na samym pasku, przy klamrze mamy też metalowe kółeczko- ja na razie nic na nie nie dopinałam, ale miło, że taki kolejny szczegół został dodany tak o. Od razu widać, że nad jakimś produktem pracujęą psiarze. Znajomość potrzeb grupy docelowej jak nic wychodzi  z przynależności do niej i jest odpowiadaniem na te potrzeby w sposób prosty, nienachalny i po prostu dobry 🙂

Nasze testy nerki Voff , jakże przyjemne dla mnie, bo spacerowe, zostały przeprowadzone w ramach plebiscytu Top For Dog

Dodaj komentarz