A gdyby tak mieć możliwość szybkiego sprawdzenia tego co nas niepokoi? Nie wszystkiego, tak to się nie da. Ale chociaż czegoś. Gdyby tak mieć świadomość, że w razie jakiś wątpliwości, podejrzeń, nie czekać na wizytę u weta tylko już czegoś się dowiedzieć? Czekając na wizytę rzecz jasna, ale chyba każdy z nas przeżywał chwile stresu, kiedy niepokoimy się o nasze Futro , a mimo, że mamy świetnego weta wizytę mamy dopiero za parę godzin, albo na kolejny dzień.
Nie są to kwestie dotyczące zagrożenia życia. Z takimi rzeczami nie czeka się ani chwili. I tu nie ma dyskusji. Są takie niepokojące symptomy kiedy lecimy do lekarza w tej sekundzie. Mówi to ktoś, czyj pies przeżył atak zapalenia trzustki. Piesku mi się tak „zabawnie” kłaniał. To było dawno. Kiedy o tym myślę, to jakieś 8/9 lat temu! Ja miałam małą wiedzę, ale intuicja powiedziała mi, że mam w ten niedzielny poranek-pamiętam to dokładnie, teleportować się do najbliższej czynnej kliniki. Pufiak po leczeniu ogarnęła się, choć jest dietetycznie na cenzurowanym. Nie chcę myśleć co by było gdybym zwlekała z zawiezieniem jej do lekarza.
Ale czasem coś nas niepokoi i chcemy wiedzieć co to, ale objawy nie są aż takie, żeby nie móc poczekać. U mnie do takich tematów, które chętnie ogarnęłabym od ręki teraz już, żeby potem tylko skoczyć skonsultować to z naszymi wetami jest.. robactwo
Dziewczyny mają bogate życie wewnętrzne, nie potrzebują pasażera na gapę. A już na pewno nie giardię. Ileż to razy zbierałam kupsztale, trzymałam w lodówce żeby robić testy, bo sraczunia. Wiadomo, robali w psie może być sporo, ale jak na moje odczucia najczęściej sprawa rozbija się właśnie o giardię
A dokładniej o pierwotniaka Giardia duodenalis. Siedzi to w przewodzie pokarmowym, uszkadza jelita i generuje biegunkę. Kiedy tylko moje Suczydła mają przeboje żołądkowe, które albo same nie przechodzą , albo na które nie działa kaolin, od razu myślę o giardii.
Już raz nas dorwała.
Można powiedzieć, że tradycyjnie zabawnie- jeden piesku miał jesień średniowiecza z tyłu, ja zbierając kupsztale w odpowiednio oznaczonych pojemniczkach, różnych kolorystycznie dla każdego z psów- bo wiadomo, zbadać w takim wypadku należy oba- walczę o zachowanie małżeństwa w dobry stanie. Kupy w lodówce nie sprzyjają pozytywnej relacji na linii psiarz-niepsiarz. W sumie nie wiem dlaczego 😛 I tradycyjnie- pies z objawami zdrowy, pies bez objawów zarobaczony. Giardia pełną kolonią. Front walk rozbił się wtedy o leki, zakup myjki parowej i komisyjne opranie wszystkiego .
Długo ostatnio był spokój, ale powtórka z rozrywki z badaniem nastąpiła niedawno. Pufiak już na swoich chemikaliach dostała problemów z żołądkiem na epickim poziomie, niemożliwych niczym, nawet lekami ,do opanowania.Koniec końców skoczyło się odstawieniem palladi na rzecz massivetu ALE
O ile byłoby łatwiej i szybciej, gdybym od razu mogła sprawdzić czy to nie prawdopodobnie giardia. Szybki test, jak za wesołych covidowych czasów. Gdyby coś wyszło, mogłabym od razu pobrać leki na to u naszego weta zamiast wpychać się w kolejkę i lecieć kawał drogi do Pufiaczkowej kliniki onkologicznej.
Wtedy nie wiedziałam że taki test mogę wykonać w domu. Skoro mogę w domu zrobić test na covid i na różne rodzaje grypy to czemu i nie na to ?
Okazuje się do tego, że mogę nie tylko przetestować Suki na giardię, ale jeszcze m.in. na babeszjozę. A dokładniej erlichiozę, boreliozę i anaplazmozę (przeciwciała) . Babeszja to odkleszczowa choroba, która wywołuje rozpad czerwonych krwinek. Anaplazmoza -atak na granulocyty. Erlichioza- bakteria atakująca limfocyty i monocyty.
Spędzamy mnóstwo czasu w dziczy, wędrujemy od zawsze, również teraz, z M. Pałętamy się po lasach, łąkach. Ale i parkach. Kleszcze są czymś czego boję się i u M i u Suk. Psy są teoretycznie zabezpieczone. Maja obroże na kleszcze, w sezonie , czyli teraz to chyba już cały rok, dorzucam psikanie naturalnymi olejkami. Teraz dziewczyny mają kontakt z M, nie mogę stosować czegoś co może zaszkodzić dziecku, uczącemu się prawidłowych kontaktów z psami. Nie stosuje stety- niestety tabsów. Pufiak jest po wspomnianym zapaleniu trzustki a i Bu ma tendencję do problemów trzustkowych . Mam osobiste opory przy stosowaniu tabletek na kleszcze, jakieś wewnętrzne strachy. Idą z tym w parze strachy o odkleszczówki.
No więc słuchajcie i zapamiętujcie. Bo nasza psia apteczka już się powiększyła o to, ale i Wam radzę rozważyć taki upgrade
Testy Selflab. Do samodzielnego użycia, w domu. Z dobrze- prosto napisaną instrukcją, ale co tu do rozumienia
Testy są szalenie proste do przeprowadzenia. Bardzo podobne do covidowgo, tylko zamiast glutów z nosa- psia kupa albo w przypadku babeszji i spólki- odrobina krwi z ucha lub opuszka . Ale przecież każdy z nas codziennie ma z nią styczność, więc nie będzie problemu z ogarnięciem próbki
W zestawie mamy wszystkie potrzebne akcesoria z rękawiczkami lateksowymi łącznie. Żeby zrobić test, wystarczy poradzić sobie z pobraniem materiału od psa i chwile poczekać. Po 10 min czekania na wynik, w moim przypadku jeszcze wcześniej drugich 10 rozkładania wszystkiego na stole- czułam się jak chirurg przygotowujący się do operacji a przecież to było tylko moczenie odrobiny kupala w probówce ze specjalnym płynem .. miałam wynik
Tym razem to było testowanie testowe w ramach plebiscytu Top For Dog. Wynik na szczęście okazał się negatywny , ale z naszym krzywym szczęściem miałabym niezły ubaw gdyby bez objawów z testem dla samego testu coś wyszło 😛
No ale ! test Selflab pokazał, że Suczydła są czyste.
I powiem Wam że o ile w przypadku odkleszczówek u nas nie było wielu przypadków podejrzenia tego dziadostwa, o tyle giardia jest grana często. Tzn podejrzenie o nią.
Od kiedy jest z nami Miśka, tym bardziej chcę mieć pewność że Sucze nie tylko sa zdrowe ale nie przyniosą mi czegoś do domu.
Kiedy ten jeden jedyny raz trafiła nam się giardia usłyszałam że wystarczyło, że dziewczyny wdepnęły w coś pod domem. Później wylizały łepkę i już. tak niewiele.
Kiedy ma się małe dziecko, spędzające większość czasu na podłodze, biorące do buzi prawie wszytko, dbałość o stan zdrowia psów wskakuje na nowy poziom. Nagle człowiek martwi się nie tylko o swoje Futra ale i o rykoszet w kierunku dziecięcia. Tym bardziej teraz taka szybka wstępna diagnostyka wydaje mi się niesamowicie istotna.
Do czasu testów testów 🙂 Selflab nie wiedziałam, że można mieć taką domową opcję. Nie zamierzam zawierzać całkowicie samowykonywalnym sprawdzeniom stanu zdrowia moich psów. Niezmiennie mam ogromne zaufanie do naszych wetów. Ale jednocześnie, bazując na logice i doświadczeniach uznaję, że Selflab trafia do naszej domowej apteczki , żebym mogła reagować bez jakiejkowiek zwłoki.
W ramach Top For Dog sprawdziłyśmy dla Was testy na odkleszczówki i giardię.
P.S. Sprawdzając Selflab odkryłam że mają w ofercie kilka innych testów . Dla mnie szczególnie interesujący jest .. mocz. Pufina ma ma czasami akcje z podsikiwaniem przez sen. Za każdym razem podejrzenie pada na zapalenie pęcherza.Tylko raz to było powodem. (Magiczna Pufa od wielu lat ma te wpadki niezgiagnozowane.Nikt nigdy ne odkrył przyczyny a ja przyznaję się- zaniechałam intensywnych poszukiwań skoro zdarza się to dość rzadko, a jeden z próbujących ją diagnozować wetów zaproponował profilaktyczne otwarcie psa. ot nasza wesoła historia ) ale za każdym razem zbieranie siuśków, spacer do weta, czekanie na wyniki. Jestem przekonana, że takie szybkie przebadanie może dać nam wręcz natychmiastowy sygnał z czym możemy mieć problem. Siuśkowy test Selflab też trafia na naszą półkę apteczkową.