Maty do lizania już dawno weszły przebojem do psiego wyposażenia. Suczydła miały kilka różnych. Większe, mniejsze, z różnymi wzorkami . I każda z nich miała coś, co sprawiało, że dziewczyny lubią z nich korzystać.
Tym razem miałyśmy okazję sprawdzić matę do lizania Lillipop od Fiboo.
Pssst.. z marką Fiboo miałyśmy już bardo pozytywne zetknięcie a popos zabawki FIB. Poczytacie o niej tutaj:
Co do zbawiennego wpływu lizania z mat zdania ostatnio są podzielone. Po dynamicznym boomie, przyszedł czas , jak to zawsze, na negacje zasadności.I może jest w tym racja.
Że u niektórych psów może wywoływać frustrację, zamiast pomagać się wyciszyć, tylko nakręcać. I może racja. Przecież każdy pies jest inny, ma inne potrzeby i odmienny charakter. A naszym zadaniem jest to poznać i móc właściwie dobrać aktywności czy wyciszacze.
Ja moje Sucze znam. Gryzienie i lizanie jak najbardziej dobrze działa, choć odmiennie
Dla Pufki aktywne pozyskiwanie jedzenia ma działanie aktywizujące. To taki typek, który by tylko leżał i ładnie pachniał . I jadł. Więc podetknięcie jej lickmaty, przy której musi się trochę namęczyć, sprawia, że budzi się w niej mały predator
Do tego stopnia, że kiedyś nadgryzła jedną z lickmat 😉
Bu jest zupełnie inna. Potrzebuje stymulacji na głowę a jednocześnie wyciszenia emocji. Szczególnie teraz nie jest dla nas łatwy czas . Poruszająca się i wszytko dotykająca M, mimo, że pilnowana, stanowi dla reaktywnego psa wyzwanie. Do tego mała przestrzeń mieszkania, która na szczęście niedługo sie powiększy. Ale zmiana miejsca też nie będzie prosta. W tej sytuacji potrzebuję dać jej trochę zajęcia, które jednocześnie nie będzie jej nakręcać. Ćwiczenia sztuczek itd są fajne, ale mocno pobudzają. Lizanie i gryzienie, jako naturalna czynność, są dla niej idealne.
Koncentruje się na lizaniu, będąc jednocześnie w swoim kennelu. Widzę, że to idealne zakończenie intensywnego dnia.
Mamy wiÄ™c spory arsenaÅ‚ zabawek na wylizywanie . Jak w tej rodzinie odnajduje siÄ™ Fiboo? Plasuje siÄ™ na miejscu „dla wszystkich”
Odkąd Pufinka pozbyła się przednich zębów- zostały jej z przodu jedynie kły, ma problemy z bardziej skomplikowanymi akcesoriami do wylizywania. Z jakiejś racji wszystkie głębsze spowalniacze stanowią dla niej zbyt duże wyzwanie. I nagle zamiast przyjemności mamy wspomnianą frustrację.
Muszę więc wybierać płytsze opcje, o mniej skomplikowanych wzorkach. Mata od Fiboo wpadła więc do nas w idealnym momencie. W czasie wymiany mat do wylizywania i wygrzebywania na Pufiaczkowo przyjazne
Lollipop jest płytka. w sam raz do wciśnięcia w nią puszki czy mielonego mięsa ( uwaga sprzedaję patent- jeśli jak my, korzystacie z puszek o niższej wilgotności , które się po prostu ciężko rozsmarowują, nałóżcie kawałek puszki na matę i .. rozprowadźcie go po macie Fiboo wałkiem do ciasta. Tak. rozwałkujcie to. Tylko polecam zabezpieczyć wałek woreczkiem . Teraz już tylko tak nakładam puchę na matę 😀 )
Podaję na tej macie Suczom mielone mięcho na śniadanie, puszkę jako dodatek a nawet chrupki. Nie da się tych ostatnio pochłaniać całą paszczą więc mamy efekt spowalniania
Wielkość maty jest w sam raz dla nas. Nie wiem jak większe paszcze ale na Sucze jest bardzo dobrze. Mieści się i pełna porcja i część, a sam deser nie jest tylko nędzną plamką na środku wielkiej powierzchni.Sama nie lubię fikuśnych małych dań na wielkim talerzu, więc czemu miałabym to robić moim Piesom?
Mata Lollipop występuje w 7 wersjach kolorystycznych. Nie jest to najważniejsze, ale przyznajcie- miło jest mieć ładne rzeczy. Ja jestem dość czuła na kolorystykę, cieszy mnie więc ten szeroki wybór i fakt, że kolory nie są zbyt mocne, walące po oczach. Prezentują się miło, wręcz lekko pudrowo.
Kolor nie jest super ważny i nie decyduje o tym czy takie coś znajdzie się w moim domu, ale poważnym argumentem jest na przykład to, że mata Fiboo to produkt polski. Tworzywo , którego tu użyto nie zawiera BPA, zostało stworzone w ramach recyclingu ( z resztą tak samo jak np szarpak Fiboo, o którym Wam wspominałam)
Stety niestety nie ma ideału. Poza Pufinką <3 . i mata również ma pewien mankament. Nie powinno się myć jej w zmywarce. Leniuszki takie jak ja mogą narzekać, ale z 2 strony jak ma się psa to po co zmywarka 😉
Trzeba też nie być mnÄ… i pamiÄ™tać, że pÅ‚ytsze lickmaty sÄ… giÄ™tkie, kiedy wiÄ™c niesie siÄ™ coÅ› wodnistego, Å‚atwo caÅ‚ość wylać już po paru krokach. Tak tylko mówiÄ™…
Można powiedzieć, że to po prostu kolejna wersja maty do lizania. I to prawda. Ale dla nas wpadła w doskonałym momencie . Poszukiwania czegoś, co będzie mogła wykorzystywać Pufinka, ze swoimi brakami w uzębieniu. Oraz Bu, nad którą usilnie pracuję. I może jestem niczym szkoleniowo- behawio Don Kichot a problemu Busi są moim wiatrakiem, ale każdy oręż się przyda.
Testy maty do lizania od Fiboo machnęłyśmy z czystą przyjemnością w ramach plebiscytu Top For Dog.
I bardzo możliwe, że sama nie trafiłabym na Fiboo. Mam nieznośną przypadłość uczepiania się danego producenta, jeśli mi pasuje. Nazwę się ładnie- wierny klient powracający. Fiboo jednak stanowi moje wielkie odkrycie tej edycji Top For Dog.
Absolutnie wielki plus za jakość wykonania. Do tego cena zachęcająca do zakupów. Polski produkt i materiał z recyclingu. To wszytko składa się na moją ocenę Fiboo, nie tylko w kontekście mat do lizania- BARDZO POLECAM! Z czystym sumieniem, bo myślę, że i Wam się te produkty spodobają, a Waszym Futrom dadzą tyle rady co moim
I tyle. Lecę wałkować kawałek puszki w lickmatę, kolacja sama się nie wyda 😉