Ostatnio zaczęłyśmy wypuszczać się na tereny trochę dalsze administracyjnie. Opuściłyśmy Dolnośląskie a przywitałyśmy Opolskie
Z Wro nie mamy daleko, a przecież nie tylko górami człowieki i psy żyją, więc pomysł na poszukiwanie czegoś tajemniczego wydaje się bardzo dobry!
Jeśli tajemnicą są na przykład ukryte w lesie średniowieczne grodziska mamy gotowy plan na spacer i intensywne ładowanie baterii 😀
Grodziska wszelakie to moim zdaniem zawsze dobry pomysł. Większość nie wyrywa z kapci, ale nie tylko o znalezisko chodzi, a też o samą drogę.
Zapowiadało się, że akurat dróg to nam nie zabraknie, więc z samego rana wyruszyłyśmy do Szydłowic, czyli do miejsca skąd zaczęłyśmy wędrówkę. Miejsce przyparkowania na poboczu zaznaczone na mapce. Podejrzewam, że to co wg mapy.cz jest leśnym parkingiem kiedyś nim znowu będzie, na razie nie liczcie na za wiele- wycinka zrobiła tam niezłe zamieszanie. Niemniej przycupnąć autem, zwłaszcza w weekend spokojnie się da.
Założyłam w miarę szybki desant do punktu. Na moich ulubionych mapy.cz ścieżek jest sporo. Chciałam przejść na początek główną, leśną drogą, po czym „spaść” do pożądanych grodzisk.
No więc tak.
Droga, piękna, główna, szeroka, z przebiegającymi przez nią majestatycznymi jeleniami – JEST.
Mnogość ścieżek, po których chciałam przejść, wrócić i się poszwendać… cóż. kiedyś może były. Teraz nie ma po nich śladu. Dreptanie po głównej ścieżce i wypatrywanie odbić na pomniejsze ścieżki, które miały nas doprowadzić do grodzisk było tym momentem, kiedy z każdym ścieżkowym niewypałem uświadamiałam sobie, że moje ukochane mapy.cz nie są nieomylne
Na szczęście takie bzdety jak brak ścieżek na nas nie działa. Została nam ostatnia opcja- pocisnąć główną drogą o wiele dalej, po czym odbić w kolejny oznaczony szlak. Założyłam, że jak coś jest oznaczone kolorem to raczej istnieje. A potem , jak już znajdziemy grodziska będę się dalej martwić, jak wrócić do piesowozu bez przekraczania założonego dla Pufy limitu kilometrów.
Ta opcja mnie nie zawiodła i taki przebieg naszej ścieżki wg map czeskich wrzucę Wam na koniec. To bardzo ładna droga, utrzymana w takim stanie , że nawet przy deszczach przejście po niej nie będzie stanowiło większego problemu. Na mapach cz oznaczona jako szlak czerwony
Później, trzymając się już rowerowego szlaku (na mapach cz bez oznaczenia) czarnego dochodzimy do wiaty, w sam raz na drugie śniadanie i kilku tablic informacyjnych.
Bardzo fajnie, że tablice tu są, utwierdzają przekonaniu, że jak do średniowiecza to tędy 😉
Same grodziska SĄ. Kto kiedyś takich szukał wie, że jak już coś widać i to większego niż pryzma ziemi, jest dobrze 😀
Żeby dojść do właściwych grodzisk przy wiacie skręcamy w ścieżkę. Po chwili w krzaczorach widać kolejne tablice. Dojście do nich zdradza , że nie za dużo osób podejmuje trud obejrzenia ich z bliska. Ja na takie wyprawy lubię wybierać pory roku bezliściaste i bezpająkowe. Wydaje mi się, że w pajęczynowy czas mogłabym się tam nie dostać .
Tablice są fajne, jeśli ktoś pofatygował się, żeby dodreptać aż tu, myślę, że z przyjemności rzuci na nie okiem. Ilość info jakie na nich są przekracza to co można wygrzebać w czeluściach internetów. Nie wspominając o fotach. * na pytanie P jak tam moja wyprawa , wysłałam mu zdjęcie z tablicy- jakieś szczątki ludzkie wykopane w tym miejscu przez archeologów. Yeah- dobra żona tak odpowiada na pytania małża, zadawane z troski 😛
Ukontentowane dawką wiedzy średniowiecznej ruszyłyśmy w drogę powrotną. Na początku podjęłam próbę dojścia do grodzisk jednym z łączników . Gdzieś w połowie odpuściłam przedzieranie się przez krzaczki ale nie przez roślinność a przez ślady bytności dzików . Wiecie, że ja się ich cykam i wędrując solo z sukami wolałabym ich nie spotkać , zwłaszcza, że nie była pewna jak daleko jeszcze mam przez gęstwinę.
Wracając z grodzisk podjęłam próbę 2.0. Okazało się że na początku byłam prawie u celu i że takie przejście mogę Wam spokojnie polecić . Tak więc zostało one wciągnięte na screen mapki.
Do piesowozu wróciłyśmy zadowolone i dumne z dokonanego znaleziska. Uwielbiam wyprawy odkrywcze. Znajdowanie miejsc, o których niewielu wie. I pewnie niewielu za cel swojego spaceru obrałoby średniowieczne grodziska. Ale jeśli nabierzecie ochoty na odmianę, na małą przygodę, Opolskie, Szydłowice i ukryte w głębi lasu grodziska polecam Wam bardzo !
-
-
- start: Szydłowice. Na końcu drogi oznaczonej na mapce, po przejechaniu brukowanym odcinkiem w teorii powinniśmy dojechać do parkingu leśnego. W praktyce aktualnie , zapewne przez wycinkę, nie ma go. Parkowanie utrudnione, przy drodze
- uwaga na kwestie – co pokazuje mapka a co jest w realu. Brak wielu ścieżek
- poza brakiem ścieżek i jedną zarośniętą, która ostatecznie okazała się zdatna do przejścia, trasa po szerokich, dobrze utrzymanych leśnych duktach. W części pozostałości asfaltu
- nasz dystans: około 10 km
-
[…] że i tutaj nikt nie pomyślał o jakiś informacjach, tablicach edukacyjnych jak na przykład przy grodzisku w Szydłowicach. To w Dolinie Baryczy pochodzi z II poł. X – XI w. Kiedyś była to jedna z ważniejszy osad w […]
[…] pssst- wpis z opisem naszej poprzedniej wyprawy od drugiej strony znajdziecie o TUTAJ […]