Jak już zapowiadałam nie będę tu opisywać znanych wszystkim psiolubnych wrocławskich knajp, szczególnie że Breslau postarało się o mapkę takich miejsc. Mało tego na drzwiach knajpek, gdzie nie tylko możemy wejść z czworonogiem, ale jesteśmy my miło widziani a piechol witany michą wody, zobaczymy naklejki PETS WELCOME, co bardzo ułatwia wybór miejsca na kawkę 🙂 Co innego takowe lokale poza naszym miejscem zamieszkania, niech się ogół dowie, gdzie warto na wyjeździe zawitać. Ale to jak już gdzieś wyjedziemy 🙂
Dziś z innej beczki bo przecież z psem nie tylko na kawusie czy ciacho. Na przykład na cykliczną, bo comiesięczną giełdę staroci pod Halą Ludową. Wiem, że powinno być Stulecia, ale tak jest ładniej:) Na parking pod samą halą nie liczcie, my dzięki moim nadzwyczajnym zdolnościom parkowania zadokowaliśmy kolubrynę uliczkę dalej. Ilość stoisk szału nie robiła ale:
- Brak konieczności płacenia za wstęp; podobno kiedyś trzeba było, teraz nie, i tak byłoby to śmieszne, giełda jest pod iglicą, a nie wewnątrz 🙂
- Nikt nawet nie spojrzał krzywo na Pufę, szukającą jakiegoś bibelotu dla siebie, głównie nosem
- Ogromna chęć ze strony wystawców do zaczepiania i głaskania Pufiozaura. Hrabiostwo jest cierpliwe, daje się macać, ale nie byłabym sobą gdybym się nie pochyliła nad tematem. Nie osobiście, bo tu to jest pięknie opisane – o głaskaniu chcianym i nie.
Tak więc wraz z Pufa i wiernym towarzystwem w postaci Uli i Konana rozpoczęliśmy poszukiwania, na co by tu wydać resztki wypłaty. Oto nasza fotorelacja.
A wiecie, że zastanawiałam się przez ostatni tydzień czy dałoby się tam wejść z Bąblem! Ekstra! Chyba już wiem gdzie spędzimy jutrzejsze przedpołudnie 🙂
No widzisz! A ja się nie zastanawiam, tylko idę:) Chyba nie masz co "rozkminiać" tylko brać Bąbla i na podbój świata szerokiego, a przynajmniej giełdy jutro 🙂
Wczoraj wieczorem przypomniałam sobie, że muszę przecież iść do pracy 🙁 I z planów nici! Za dobrze ostatnio było, bo miałam więcej wolnego i przyzwyczaiłam się, że może niedziela też wolna. No ale następnym razem!