Breslau czyli co robić ciekawego w niedzielę, jeśli i tak jesteśmy tu codziennie :)

Cała niedziela przed nami, tylko jak ją tu ciekawie spożytkować, nie będąc w miejscach które odwiedzamy co chwilę?

Mieszkamy we Wro albo od kilku lat albo przez całe życie, Pufy nie liczę do tych wartości, jej wszędzie dobrze byleby ze swoimi i byleby nie padało 🙂 Mamy w związku z tym swoje najulubieńsze miejsca, i wiadomo jak to jest. Jak się już odkryje jakąś miejscówkę pasowną pod wszelkimi względami nie chce się szukać czegoś nowego – no, przynajmniej my tak mamy 🙂 Dla nas, pod względem knajpingu jest to bezsprzecznie Bema Cafe. Znane miejsce, również psiarom, sierścioki mile widziane, o wodę nawet nie trzeba prosić – i miska i woda pojawia się nim ja zdążę ogarnąć siebie na fotel, o usadzeniu Pufy nie wspominając.

No właśnie – psiolubność miejsca jest dla nas decydująca. Do tego stopnia, że nawet bez Hrabiny staramy się odwiedzać głównie te miejsca gdzie i z nią możemy spokojnie wpaść – a co, trzeba wspierać 🙂

Dziś postanowiliśmy stawić czoło nieznanemu i zobaczyć co nowego w okolicy rynku znajdziemy, szczególnie, że liczyliśmy na przelotne deszcze, które miały poprawić znośność temperaturową. Oto nasza fotorelacja i subiektywna ocena miejsc, które polecamy 🙂

(Bo na eksplorowanie trzeba mieć siły, prawdziwi zdobywcy zaczynają od uzupełnienia zapasów w żołądku 🙂 restauracja Las)

(Pufiozaur mówi, że fajnie, można przychodzić 🙂 Las jest po części bliźniaczy do Zupy, którą organoleptycznie polecamy, chociaż na Igielnej jest zdecydowanie więcej dań i miejsca żeby się rozsiąść)

(A to już przykłady twórczości z Kiermaszu Rękodzieła w Przejściu Żeleźniczym. Okazuje się, że będzie jeszcze jeden taki, w ostatni weekend sierpnia (28-30.08), informacji można szukać na stronie Wrocławia)

A oto co jeszcze znalazłyśmy na rzeczonym kiermaszu 🙂

(Chustki dla piesełów! Zgadnijcie którą my wybraliśmy? 🙂 Więcej takich, a nawet na zamówienie, jakby ktoś miał za chude karczycho albo inwencję twórczą tutaj)

(Na koniec jeszcze wizyta i mizianko w sklepie z planszówkami, ocena czy nas na coś nowego stać. Nie, nie stać 🙂 )

Jeśli myślicie, że mi i Pufie to wystarczy, odpowiadam że nie 🙂 Po regeneracji sił, najedzeniu się (tak, znowu :)) i jeszcze trochę regeneracji, ruszyłyśmy na Noc Nadodrza. A to relacja z tego tamtego:

(„Sama już nie wiem, może w lewo?”)

(Przemiła Pani, dużo rzeczy, które chciałoby się mieć, najlepiej od razu 🙂 O tu)

Moim osobistym zdaniem, Nadodrze jest najbardziej wrocławską dzielnicą Wrocławia, nigdzie indziej nie ma tylu takich widoków.

Polecamy dzielnicę, szczególnie, że nie tylko powstaje tam wiele klimatycznych miejsc, pracowni (których niestety czasami trzeba szukać obok.. mniej atrakcyjnych włości), ale też dlatego, że większość z nich jest absolutnie psiolubna 🙂

2 Replies to “Breslau czyli co robić ciekawego w niedzielę, jeśli i tak jesteśmy tu codziennie :)”

  1. Pufa ma ładniutkie szelki!

  2. Ach, nawet nie zdążyłyśmy się pochwalić w parku 🙂 My mamy z Modna Koza, baaaardzo wyraziste, na pewno mi się pies nie zapodzieje 🙂

Dodaj komentarz