Nie ma nic lepszego niż zabawa nad wodą z Futrem. Wodowanie, moczenie łapek, taplanie się i pływanie. Pufa gardzi takimi aktywnościami, za to Bu, miłością do wszystkiego co mokre nadrabia za nie obie. I mam tu na myśli wszystko- od strumyków, rzeczek, jezior, bajor po śmierdzące sadzawki i błotne kałuże. Nie jest łatwo, kiedy chce się wyrobić normę za dwa psy 🙂
Kiedy ma się takiego psa 2 sprawy nabierają znaczenia. Zabawka, którą można bezpiecznie bawić się z psem nad wodą oraz outfitt, który wytrzyma takie coś i nadal będzie wyglądał dobrze.
Z pomocą przybywa Dog Collar . Bu miała okazję przetestować 2 ich produkty w ramach Top For Dog, które z przyjemnością Wam prezentujemy <3
Na początek odzienie. Czy się bawimy w wodzie czy nie, jeśli mamy psa lubiącego to co mokre, prawie cały rok te akcesoria narażone są na brudzenie. Ba! mam wrażenie, że nawet jesienią i wiosną, kiedy na spacerach króluje błotniste podłoże, jeszcze bardziej. Fajnie więc mieć taki zestaw, który szybko można doprowadzić do stanu używalności. *jak ktoś wymyśli magiczny środek lub zaklęcie, który po brudzącym spacerze przetransmituje Bu do strefy czytsopsiej -będę na rękach nosić.
Bu ma przyjemność znęcać się nad obrożą (zwłaszcza) i smyczą (120 cm / 1,5 cm) z serii WauDog – WATERPROOF
Oczywiście w jedynym moim zdaniem prawilnym, kobiecym kolorze- wściekle różowym. Kocham całym serduszkiem. Jak się ma babę z brodą docenia się moc różowego koloru. Choć podobno prawdziwi faceci różu też się nie boją. Tak czy siak do wyboru jest kilka kolorów:
-
-
- czarny
- czerwony
- turkusowy (ten jako jedyny świeci w ciemnościach)
- niebieski
- różowy
- pomarańczowy
- zielony
-
Żeby za to było łatwiej z wyborem, bo już opcje kolorystyczne wystarczająco komplikują życie- obroża występuje w jednej opcji rozmiarowej. Jej regulacja jest ogromna, ale mimo, że mam chudoszyjnego psa nie odczułam, żeby mi to przeszkadzało. W razie czego jest info, że nadprogramowy pasek, po dopasowaniu , można samemu obciąć, bez zagrożenia dla stanu obroży. A plus jest taki, że obroża może rosnąć razem z psem. Przy szczeniakach może to mieć znaczenie, bo do rośnięcia w samym obwodzie szyi, razem z kilogramami nie namawiamy! 🙂
Materiał, z którego jest wykonana to COLLARTEX. Kojarzycie biothene? materiał, z którego robi się linki trenigowe/ do tropienia? jakiś czas temu zrobił się popularny. No to collartex wygląda na kolejny etap ewolucji tamtego 🙂 Jego główną właściwością jest wszytkoodporność. Bo odporność na wodę to aktualnie mało 😀 to tworzywo pozwala również na łatwe utrzymanie w czystość po innych zabrudzeniach. Nie wiem jak Wasze psy, ale Bu lubi się i to co ma na sobie, upaprać. Błoto na spacerze, piach, pył, tarzanie się w trawie. I o ile z psa mi to wszystko pięknie odpadnie, kiedy tylko wyschnie lub chwile przejdzie po czystszej powierzchni , to obroża i smycz pozostają nie za ładne. Używając kompletu z collartexu można bardzo łatwo doprowadzić całość do stanu, pozwalającego iść do knajpy i się nie wstydzić.
Często chodzę z Bu na spacer wałami, żeby zrobić pitstop w jednej z kawiarni w okolicy wrocławskiego Grunwaldu. Wystarczyło przetarcie mokrą od wody chusteczką i komplecik jak nowy. Sprawdza się to też kiedy mam brudną smycz. Już kilka razy przyczepiłam psa do krzesełka w jednym z beach barów, albo w ogródku knajpianym. Rączka smyczy uświniona od pyłu to ostatnie co mam ochotę mieć w ręce, wracając do domu. Zwłaszcza, że na takie wyjścia często ubieram się ciut lepiej niż na zwykły spacer 😀 Wystarczyło przetrzeć i po brudzie.
Na szczęście poza odpornością i funkcjonalnością cały komplet jest bardzo dobrze wykonany, szwy, wykończenie. W dotyku jest milusia. O wiele mniej sztywna niż biothane, lekko … „skórzasta”. Ma płytko wytłaczany, wielokątny wzorek, który jednak nie wpływa na łatwość czyszczenia. A miałam na początku obawy czy w tych delikatnych żłobieniach nie będzie się zbierał brud. Punkt dla WauGoga 😉
Zapięcie, bo to w tym modelu jest dość ciekawe ma zapewniać pełne bezpieczeństwo. Obroże WauDog występują w 2 wariantach zapięcia – takie jak nasze, o nazwie COBRA lub KLAMRA na bazie haczyka. Nasza- zapinana nie tylko klasycznie, ale przede wszystkim odblokowywana do rozpięcia przez takie dynksle. Daje poczucie , że nie ma opcji na niezaplanowane odpięcie się psa. Ja osobiście średnio na jeża jeszcze do niedawna podchodziłam do obroży zapinanych klasycznie na klamrę. Brakowało mi zaufania, czy przypadkiem sama się nie odepnie w najmniej pożądanym momencie. Takie zabezpieczenia, troszkę kojarzące mi się z tymi w pasach bezpieczeństwa w samolocie, uspokajają mnie 😉
Znalazłam tylko jeden minus, z którym da się żyć, o ile nie ma się sklerozy. Brak kółeczka przy rączce smyczy do przyczepienia zasobnika na kupoworki. Trzeba pamiętać, żeby wrzucić woreczki do plecaka
Wyszykowane i odziane w najlepszy róż możemy rzucić się w wir zabawy. Teraz czas na nasze podsumowanie testów a raczej prób anihilacji piłki Pitch Dog Rugby.
Zabawki dowodne to nasza zmora. Sporo z nich nie wytrzymuje starcia z niszczycielską siłą szczęk Bu. Nasze zabawki muszą nadawać się DO ZABAWY, nie tylko do patrzenia. Aport, szarpanko, mamlanie i noszenie w pyszczku jak najcenniejszą zdobycz. Mało która przechodzi tą próbę. Mamy 2 albo 3, które faktycznie dają radę. Czy Pitch Dog też sobie poradziła? 🙂
Piła jest dość spora- ma 13 cm długości, średnicę 9 cm i też można wybierać z kilku kolorów:
Materiał z którego jest zrobiona jest bezpieczny dla futer, producent podaje, że nawet jeśli uda się nadgryźć zabawkę i kawałeczek dostałby się do psiego brzuszka, nie wyrządzi krzywdy. Na dotyk materiał porównałabym do Likera. Bardzo twarda pianka, nie do końca sztywna, ale na tyle żeby nie dało się jej zgnieść ręką. Pieskowe ząbki wbijają się w nią, pozostawiając niewielkie ślady.
Nieregularny kształt, jak piłka rugby, przez co rzucona odbija się nieregularnie. Ale nie jest to wielkie sprężynowanie. Ot akuratne, kiedy P rzuci nią w domu nie ma zagrożenia , że odbita zaatakuje któregoś z kwiatków na parapecie 😉
Z arcyważnych tematów- nie chłonie wody. Doceni to każdy, kto po skończonej zabawie nad wodą, musi wrzucić zabawkę do plecaka. Można łatwo te ją dzięki temu przemyć z piasku czy innych zanieczyszczeń.
I najistotniejsze z punktu widzenia psa. Dosłownie. Unoszenie się na wodzie– Pitch Dog unosi się na samej powierzchni. Nie tonie połowiczne,w 3/4 tylko dryfuje spokojnie, będąc dobrze widocznym. Bu nie miała problemów ze zlokalizowaniem go, nawet jeśli była do niego wysyłania „z wyczekania”
Minusy? Jeden. Wielkość. Dostępny jest tylko jeden rozmiar zabawki. Bu nie miała problemów z podjęciem jej ani z wody ani tym bardziej z ziemi. Doszły mnie słuchy, że mniejsze pieski mogą mieć problemy ze złapaniem jej w wodzie. Trzeba mieć to na uwadze. Pitcha ratuje to, że widzę, że Bu spokojnie jest w stanie wbić w nią zęby. Jeśli mniejszy piesek też to ogarnie, zamiast próbować złapać go całą paszczą, problem niełapania w wodzie powinien być rozwiązany.
Podsumowując. Zarówno zestaw obroża i smyczka WauDog jak i piłczan Pitch Dog Rugby to nasze odkrycia lata, choć nie tylko na lato. O ile kąpiele pełnozanurzeniowe pozwalam Bu uskuteczniać tylko do chłodniejszych dni, bo moczenie łapek i brodzenie po błocie leci cały rok. No i to jest w tym zestawie najlepsze,. doskonale nadaje się na letnie przygody, ale na bank będziemy wszystkiego używać przez resztę roku. Brudne spacery? jasne! zabawy z piłką, aporty? no helloł!