Podobno podróże na południe są fajniejsze, bo cały czas się tak jakby schodzi.
W myśl tej zasady większość naszych wypad to bardziej lub mniej „dolne” kierunki. Jakby kto nie wierzył- mapka się poleca 😉
No dobra. Nadszedł jednak czas na rekonesans nieznanej północy! Niczym odkrywcy, wyruszający na dalekie wojaże, eksplorujący to co niepoznane, nieopisane… ruszyłyśmy sprawdzić co kryje się jakieś 40 km od domu i czym jest Rezerwat Jodłowice 😀
Daleka północ witająca lodowcami i niedźwiedziami polarnymi to może nie jest, ale przecież kto jak kto, ale ja szczególnie wyznaję zasadę, że nie trzeba jechać daleko od domu, żeby złapać coś ciekawego ! A w temacie niedźwiedzi polarnych też sobie poradziłyśmy, zabierając ze sobą Kajko i Matkę Jego. Czego można chcieć więcej od planów na weekendowy wypad? 🙂
Więc ruszyłyśmy na podbój nieznanego. A że dobrze mieć jakiś cel, obrałyśmy na niego GŁAZ. I to nie byle jaki kamień, a głaz coś znaczący, posiadający imię.
W celu odnalezienia go na spacer ruszyłyśmy z miejscowości Jodłowice. Miejsce dojazdu konsultowane bardziej z mapami czeskimi niż z googlami. Wujaszek Gugle niestety tą okolicę słabo ogarnia . Piesowóz zaparkowałyśmy pod drzewkiem, niedaleko posesji, troszkę na dziko
Plan miałyśmy wręcz geriatryczny. Spokojny, nie za długi spacer z atrakcjami na trasie. Ja zaplanowałam wielki kamień i poszukiwania ruin młynu. Miałyśmy sprawdzić czym jest Rezerwat Jodłowice i czy warto odwiedzić go kolejny raz. Rzeczywistość walnęła nas w łeb i zmieniła nasze plany, ale akapit z użalaniem się nad losem na koniec.
Teraz trasa:
A ta była przyjemna i bardzo ładna, zwłaszcza w tak słoneczny dzień 🙂 z resztą fakt spotykania „kijkowców- nordikowców” i rowerzystów tylko potwierdza moją opinię o tamtejszych leśnych duktach
Przez las przebiega sporo ścieżek. Jest szlak rowerowy- szeroka , główna trasa przez las. Prosto przed siebie. Ją wybrałyśmy na powrót. Do głazu postanowiłam dojść troszkę na okrętkę, nabijając metry spacerowe. Można również wybrać szlak, którego oznaczenie widzicie na zdjęciu powyżej. Jeśli zaczniecie spacer tam gdzie my, od razu zauważycie te znaki na drzewach. Na tym fragmencie szlaku, który szłyśmy oznakowanie było widoczne i wystarczająco często pojawiające się, żeby nie zabłądzić.
Do naszego pierwszego celu doszłyśmy po ok 1.5 km. Czas najwyższy wyjaśnić co mnie podkusiło, żeby jechać w okolice Obornik i latać po lesie w poszukiwaniu, jakby nie patrzeć .. wielkiego kamulca.
Głaz nosi dumną nazwę Głaz Roemera i został tak nazwany ku pamięci geologa Ferdinanda Roemera badającego m.in. .. głazy narzutowe. Kto by się spodziewał 🙂 To największy głaz narzutowy w województwie Dolnośląskim. Poszukiwania kamieni wchodzą nam w krew. Uskutecznialiśmy je tez w Wielkopolsce. Wpis o tym O TUTAJ
Mamy więc zaliczony największy głaz w 2 województwach! czyżby to czas najwyższy zakrzyknąć „Opolskie- nadchodzimy”??
Głaz leży sobie w obrębie Wzgórz Trzebnickich i na skraju Rezerwatu Jodłowice. Do rezerwatu (rezerwaciku) nie wejdziemy, to ogrodzony teren ochrony przyrody i należy to uszanować.
Zadowolone z pierwszego sukcesu, ruszyłyśmy ku potencjalnym ruinom młynu. I tu następuje ŻALOpost. Weszłyśmy do lasu czymś, co można nazwać jedną z głównych dróg, startując z przyległej miejscowości. Przeszłyśmy na samym początku przez turystyczny szlak, jakby nazwać atrakcją regionu. I mimo to nie spotkałyśmy żadnej, najmniejszej informacji o POLOWANIU
Jest mi przykro, a nawet śmiem powiedzieć, że w takich sytuacjach jestem wkurzona. Nasze psy na szczęście nie boją się wystrzałów. Nie biegają też samopas po lesie, a jedna boję się takich sytuacji. Spotkanie facetów siedzących przy ognisku z pukawkami i pośród upolowanej zwierzyny nie jest tym, czego życzę sobie przy okazji niedzielnego spacerku.
Liczyłyśmy, że trafiłyśmy na koniec „imprezy”. Rozchodzące się w lesie huki szybko utwierdziły nas w przekonaniu, że powinnyśmy brać nogi za pas i żwawo udać się w jak najdalszym kierunku.
Ruin nie było. Nie było, bo właśnie tam strzelano. Po raz kolejny uciekałam z lasu,bojąc się o swoje bezpieczeństwo. Powiadam Wam, źle się dzieje w kraju nad Odrą i Wisłą.
Las bardzo mi się podobał. Spacer też. Polecam Wam wypad w te okolice i trzymam kciuki i za Was i za siebie, że nie doświadczymy kolejnych sytuacji typu desant z wędrówki „bo polowanie”
Łapa!
A przy okazji TUTAJ propozycja trasy. Dystans: 8 km
[…] Gdzie ten głaz? czyli wyprawa na północ […]