Ostatnio na stoły szeroką ławicą wpływają rybska wszelakie. Nawet P przekonał się do ryb zamiast ciężkiego mięcha, co uważam za fajny krok w kierunku zdrowszego ale i naszego odchodzenia od mięsa.Tak, pamiętam -ryba to tez mięso, ale takie inne. Takie na przykład dla mężczyzn mięso mniej mięsne 😉 No więc u nas rybki obiadowo pojawiają się coraz częściej. Nawet od przyjaciółki zgarnęłam książkę kucharską tylko o rybkach. Czad! Rybne burgery wymiatają! .
Powyższy rybny trend dosięgnął również suczydła. Ryby to faktycznie mięso i to całkiem wartościowe. Zdrowe, o ile się wybierze właściwe ryby i dobrze je przygotuje. W diecie suk ryby zajmują ważne miejsce. Nie lądują w miskach codziennie ale są, i to kilka gatunków. Uważam że jest to rodzaj mięcha, który sucze jeść powinny i nie chodzi tu tylko o ich specyficzną tłustość.
Bardzo się ucieszyłam kiedy okazało się, że będziemy mały okazję przetestować rybną ofertę Ice Paw. Do tej pory nie miałyśmy okazji do tego, choć tyle razy przewijały mi się te produkty czy to na czyiś relacjach czy na żywo, na spacerze lub treningu, że wiedziałam że trzeba w końcu i nam tego w asortymencie.
Do dodatkowego menu suk wjechały 2 rodzaje przekąsek. Takie które ja nazywam ciamkaczami, czyli nic innego jak gryzaki, które zajmują psom troszkę dłużej. Poza tym kilka rodzajów ciasteczek z białych ryb z dodatkiem. Bo musicie też wiedzieć, że suki mają dwa jadłospisy. Główny, stanowiący podstawę czyli mięcho. Ponieważ w ramach diety BARF, na której sucze są od lat ważna jest różnorodność, skrzętnie planuję „rozkład jazdy”- co w jaki dzień, z kością czy bez, z podrobami czy nie, tłustsze, chudsze” . Troszkę logistyki w tym jest. Poza tym mamy dodatkowy wykaz potraw. Zwłaszcza większe gryzaki są dobierane nie tylko miejscem podania- nie wezmę przecież suszonego śmierdziuszka do knajpy, ale i składem-jeśli w podstawie są podroby, nie podam suszonych. Każdy szanujący się barfer wie co się dzieje, kiedy pies zje za dużo np wątróbeczki 😉
Tak więc wszelkie smaczki są u nas obecne, ale dobierane z głową. Ciamkacze to zabijacze czasu. W knajpie zapewniają nam święty spokój . W domu dają zajęcie jeśli np nie udało mi się wyprztykać suk na spacerze. Albo kiedy chce je do końca wymęczyć a wiem , ze i tak spaliły na wyprawie tyle, że większy gryzak nie sprawi, że tyłki urosną im niepokojąco.
Smaczki typu smaczki natomiast wpadają do psich paszczy np podczas treningu. Te o których zaraz Wam opowiem stanową jednak dla nas głównie wartościową przekąskę na szlaku, idealnie się do tej roli nadającą.
A zatem- produkty Ice Paw. Co sucze zeżarły, z czego to było i jak wyglądało
Jak już Wam wspomniałam Pufa i Bu miały do testów 2 rodzaje smaków. Zacznijmy od tego najbardziej rybowatego w swojej rybności. Rybki. Tak po prostu, do tego w kształcie rybki i TYLKO z ryby się składające. Dokładniej to ze skór łososia.
Większy kaliber gryzaków, nie zawierający żadnych dodatków. Tylko i wyłącznie skóra łososia sprasowana w uroczy kształt. 45 g, 13 cm długości,ok 3 cm grubości, pakowane pojedynczo
Gryzak zdecydowanie należy w naszym mniemaniu nie tylko do większych ale i do tych zajmujących więcej czasu. W przeciwieństwie do kawałków suszonego mięsa tutaj mamy sprasowaną postać- twardą, nadającą się idealnie do długiego mamlania. Zdarzyło mi się zabierać go sukom po jakimś czasie, po prostu nie chciałam żeby zżerały cały. Ale w momencie kiedy dostawały do na zawsze, na ich ulubione „forever and ever aż nie zjemy” miałam z Pufą spokój na pół godziny,. Z Bu na troszkę mniej ale nadal na baaardzo długo. Większość gryzaków po prostu znika w paszczach. Pufff i nie ma. Rogami sucze gardzą więc jest to jeden z niewielu gryzaczków, który daje moim psom zajęcie na tak długo.
* ważne- ja wiem, że słowo prasowane wszystkim ogarniętym psiarzom może kojarzyć się źle. Wiemy, że te ohydne prasowane kości , z jakiejś fujfujkowej wyprawianej nie wiadomo czym skóry nadają się co najwyżej do samoobrony- rzucić tym w kogoś, ewentualnie jako blokada do drzwi, nigdy jako cokolwiek co wpadnie psom w paszczę. Tutaj sprawa ma się zupełnie inaczej.
IcePaw Lachs wykonane są ze skóry łososia, bez wyprawiania w chemikaliach. Widać od razu że to naturalny produkt- są nawet łuseczki na niej 😉 Ja osobiście nigdy nie podam psom wysoko przetworzonych gryzaków, które bardziej przypominają plastik niż jakąkolwiek naturalną rzecz. Przy rybkach Ice Paw nie mam żadnych obaw 😉
O ile gryzaki nie są codzienną przekąską, to mniejszy kaliber rybnego umilacza psiego życia pojawia się na tapecie częściej. A zatem teraz czas przedstawić Wam rybne sześcianiki Ice Paw
Smaczki w te formie występują w kilku wariacjach smakowych . Niech Was tylko nie zmyli wielkość opakowań. I większe i mniejsze zawierają po 100 g smaczków.
Każdy ze smaków bazuje na filecie z białych ryb (80% każdego składu) oraz dodatku. Do wyboru sucze miały:
-
-
- pancerzyki krewetek- 20%, (jasnoniebieska etykieta), suszone powietrzem w temp. 20% , z kwasami Omega-3 (niska temperatura obróbki nie niszczy ich), -> białko surowe 59,5%, surowy tłuszcz 6,5%, *występują w większym opakowaniu
- śledź mielony 20% (zielona etykieta) -> surowe białko 61,6%, surowy tłuszcz 9,1% , * występują w tym mniejszym opakowaniu
- łosoś mielony 20% (różowa etykieta) -> białko surowe 58,4 %, tłuszcz surowy 11,4% , *występują w tym mniejszym opakowaniu
- całość z filetu z białych ryb, (żółta etykieta) ->białko surowe 70,7%, tłuszcz surowy 12%
-
Jeśli chodzi o skład to tyle. Nie ma w nim nic więcej! same ryby, ewentualnie ryba z rybą. Całość ususzona i uformowana w sześcianiki lub coś na kształt kosteczki. Wielość groszka to mniej więcej 1,5 /1,5 cm. Sześcianki są suche, łatwo je połamać na mniejsze kawałki lub skruszyć w ręce. Nie miałam więc problemu z mniejszymi paszczami suczy a także podawaniem na treningach, kiedy chciałam zrobić więcej powtórzeń i dać tylko małą nagródkę. Pakowane w nie za duże opakowania dobrze nadają się do wrzucenia do plecaka czy torebki. Dodatkowo opakowanie ma zamknięcie strunowe, nie ma więc zagrożenia, że rybny zapaszek rozejdzie się po torebce a rozsypane smaczki będą wyjmowane razem z telefonem np z nerki.
Jako osoba karmiąca psy BARFem, czyli najprościej, bez wnikania w szczegóły, surowym mięsem, zwracam szczególną uwagę na wszelkie smaczki jakie lądują w psich paszczach. Zależy mi na jakości mięsa, z jakiego są zrobione,jego świeżości i pochodzeniu. Chcę żeby nie było to jedzenie wysoko przetworzone. Ma być zdrowo i naturalnie. Nie mam wtedy wyrzutów sumienia. BA! uważam że takie urozmaicenie diety jest fajne.
W przypadku Ice Paw wszystkie te moje osobiste „zalecenia” zostały spełnione. Jeśli ktoś z Was zawaha się przy wyborze tych właśnie smaczków czy gryzaków ze względu na cenę- proszę pamiętajcie że za jakością mięsa stety niestety idzie cena. Jeśli ktoś oferuje mi „dobrą rybę za 2 czy 5 zł za kg” wiem , że ktoś tu leci w kulki. I mimo, ze sama nie należę do skłonnych wydawać wielkie sumy na fanaberię, jednocześnie jeśli już daję coś moim psom chcę , żeby było to jak najlepsze. Ice Paw zostaje z nami na długo, a najlep0szą rekomendacją niech będzie to, ze nawet po zjedzeniu sporej ilości kosteczek i gryzaczka żadnych rewolucji ,żołądkowych nie stwierdzonych. Mnie taki argument ostatecznie zawsze przekonuje 🙂
Testy smaczków i gryzaków Ice Paw miały miejsce w ramach plebiscytu Top For Dog