O tym, że podawanie naturalnych gryzaków jest samym zdrowiem dla psa, nie trzeba chyba już nikomu tłumaczyć.
Z jednej strony trąbią o tym mądre głowy- o zbawiennym wpływie gryzienia, ciamkania itd. Z drugiej ja osobiście co chwila natykam się na kolejnych producentów suszek . Lepszych i gorszych. Przeszłyśmy z dziewczynami przez kilka marek suszków, choć zawsze mnie fascynuje co też można wymyślić w tej materii. Kurczę no,przecież to po prostu kawałki suszonego mięsa. Nikt przecież nie wynajduje na nowo koła a tym bardziej nie bawi się w hodowanie nowych gatunków. Suszki to suszki. tu krówka, tam królik czy inna świnka.
A jednak
Suszki suszkom nierówne. Kiedy zaczynałam wspólne życie z Pufą kojarzyłam jednego dystrybutora takowych przysmaków. Trzymałam się go kurczowo do czasu, kiedy parę razy pod rząd, razem z mięsnymi kawałkami, dostałam za darmoszkę dodatek żywego białka. Nie będę Wam opowiadać jak musiałam świecić oczami przez P, kiedy jedna z paczek mięsnych psich przekąsek okazała się domem dla żyjątek, które mały czelność rzeczoną paczkę opuścić. Świeciłam niczym latarnia w Jastarni, jednocześnie prowadząc eksterminację lokatorów psiej szafki. Koszmar, mówię Wam. Wtedy odkryłam że mięcho suszone można nabyć drogą kupna od dobrych kilku firm. Zapoznałam się więc z ich ofertą i tak , od jednego do drugiego , bez większego przywiązania , dokulałam się do dnia dzisiejszego.
Oferty stabilnie podobne, zamawiałam na zasadzie: dzisiaj tu. jutro tam, o promka! , o będą na targach , cebulka zaoszczędzi na przesyłce…”
Teraz do naszego menu wjechała w moim mniemaniu nowość. Meat Stuff. Testujemy ich w ramach plebiscytu Top For Dog. Zdradzę Wam coś, tak między nami. Nie przepadam za testami czegoś, o czym totalnie nie mogę nic ciekawego powiedzieć. nie lubię testować rzeczy niewyróżniających się , bo mam wrażenie, że musiałabym popitolić nieźle, żeby nabić jakąś sensowną ilość słów przy okazji recenzji.
I jak zwykle ja- testy suszków. Co tu można testować. Kawały mięcha. Ale jak się powiedziało A, to się dostaje paczkę i się ogląda. I się zadziwia.
Siedzę aktualnie, urywając chwile na napisanie dla Was podsumowania tego całego testowania. Nogi na ławie, Purchawka pod kamerą w pokoju obok, chwilowo tak daleko ode mnie jak się da. Dziewczyny wymęczone chrapią w klateczkach. A ja spoglądam na karton pełen suszek, spokojnie wystający zza kanapy, codziennie kuszący Pufiaka. Karton pełen nowych odkryć. A wydawało się na początku że będzie tak banalnie…
MeatStuff to dla mnie nowa firma. Czy przebojem zawładnie rynkiem gryzaków- tego nie wiem. Wiem za to, że zawartość paczki zmieniła przebojem moje postrzeganie tego typu produktów. Ale od początku.
W ofercie firmy znajdziemy 2 kategorie. Klasycznie- gatunkowo. Paczki pełne danego zwierza. Dla amatorów konkretów. U mnie lasencje mają swoje lubości smakowe. Są takie, których nie ruszy jedna, a druga da się za to pokroić. Takim gatunkiem jest królik. Pufa kocha, Bu zdecydowanie gardzi. Kupuję go z myślą o Pufiaczku, dla niej wybieram czy będzie to pasek z mięsa królika czy jakieś uszko do ciamkania. Wiem , że dla Bu muszę wybrać coś zupełnie innego.
Ale jest też opcja druga. Zestawy. Borze szumiący jak one mi się spodobały! Mamy więc zestaw dla psów o stalowych szczękach, albo taki dla alergików (ulubiony Busi, ona zdecydowanie woli mniejszą rozmiarówkę gryzaków) czy dla papitów i seniorów- to bankowo dla Pufy, wiem, że mogę brać w ciemno.
Co fajnego w takich zestawach? a no to, że ktoś usiadł i przemyślał ich skład. Bo nie są to wrzucone różne kawałki jednego gatunku. W zestawach mamy różne rodzaje mięsa- bo są i skóry, i mięska i uszy czy raciczki, z różnych zwierząt. Zestawy są zaplanowane tak, by odpowiadać specyficznym potrzebą. Nie trzeba siedzieć samemu i kombinować, które kawałki nadadzą się na przykład dla takiego szczerbatka jak Pufa , czy które będą wystarczająco twarde, żeby zająć psa na trochę dłużej. Hihi brakuje mi tu opcji zestawu „nieśmierdzące” lub ” społecznie akceptowalne w miejscach publicznych” 😛
Zestawów jest kilka i myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Poza setami z konkretnym zwierzakiem, bo takie też są, te tematyczne bardzo ułatwią spełnienie potrzeb psa i od razu załatwią sprawę różnorodności menu.
I teraz wjeżdża coś co mnie zadziwiło jeśli chodzi o styczności suczydeł z rzeczonymi zestawami.
Jest tak taki jeden, bardzo charakterystyczny, bo wielki. A już na pewno długaśny. zeStuff długich skór. Jest serio dłuuugi. Kiedy otworzyłam paczkę, przeglądając jej zawartość po pierwsze zwątpiłam czy niektóre z tych zestawów są aby na pewno dla nas. Moje małe , 9 kilogramowe suczki i takie wielkie mięsiwa? A jednocześnie uznałam, że skoro Pufka dzisiaj ma dzień regeneracji pomiędzy dniami spacerowymi, nich ma jakiś zajęcie. I niech sama wybierze sobie co chce memlać. Pufiaczka do grzebania w kartonach z żarciem zachęcać długo nie trzeba. Zanurkowała i wyciągnęła. Własnie ten pokaźnych rozmiarów zestawik. Nie na jej wielkość,przecież to małopyskowy piesek kanapowy. Ale co mi tam- będą fajne fotki chociaż z tego. Tak tak, to była moja motywacja, żeby zezwolić na zmierzenie się mojej prawie 11 letniej geriatrii z wyższym poziomem gryzaków. Co tu dużo mówić- matron roku. Nie wiem jak to rokuje na Miśki przyszłość, ale może być ciekawie 😛
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie kiedy , patrząc na zmagania Pufy z gryzakiem o długości niewiele mniszej niż jej wymiar od nosa o ogon, olśniło mnie!
Pufka ma ostatnio problemy z gryzakami Podobno to przypadłość seniorów. Okropna zachłanność, która zagraża jej zdrowiu a może i życiu. Kiedy jakikolwiek gryzak, ale też i surowe mięcho ze śniadania, szczególnie to z kością, jest wystarczająco małe by zmieścić się w całości w paszczy, od razu następuje próba połknięcia. Jak zapewne się domyślacie, to że coś się w otworze gębowym zmieściło, nie oznacza że przejdzie przez gardło. I tak akcje z mięsem sprawiły że kawałki takie jak udko sa przeze mnie łupane i rąbane młotkiem do mięcha, żeby potem zostać pokrojone na kawałki które nie staną hrabiance w gardle. Ewentualnie barfowo wjeżdżają mielonki
Gryzakowo jestem zmuszona dawać jej tylko miękkie smaczki, ale one nie spełniają funkcji czystego gryzaka, jakże potrzebnego na zęby, dającego psu satysfakcję, zajmującego na dłużej. Lub , jeśli mam czas , mogę dać jej to, co dostawała zazwyczaj i pilnować, by zabrać jej o, zanim dojdzie do próby sprawdzenia pojemności i wytrzymałości gardła
Jak się domyślacie, aktualnie czasu nie mam nawet na zjedzenie czegoś samej a gryzaki mają dawać psom zajęcie kiedy ja, jak poparzona, latam wokół Purchawki . Nie ma tu niestety miejsca na nadprogramowe pilnowanie moje suczy pierworodnej .
Gdzie więc odkrycie?
a no tu! Wybór Pufy, wyciągnięcie wielkiego kawałka mięcha, wręcz komicznie wyglądającego w zestawieniu z małą nią, uświadomił mi że TO JEST TO! Podanie jej gigantycznego gryzaka , odpowiednio twardego sprawia, że nie ma opcji połknięcia. Twardość gwarantuje nie tylko długie zajęcie się mamlaniem ale i to, że Pufa na bank nie odgryzie kawałka , którym mogłaby się zakrztusić. Po paru dniach codziennego podawania na 30 min(to taka nasza zasada czasowa) uciumkała ledwo co. Pufiak nie ma też za dobrej strategii na to. Chyba jest w szoku, mając tak wielgachny kawał mięcha dla siebie, przez co chciałaby ciamkać całość jednocześnie .Wyrwała więc parę włókien ze środka, mlasnęła końcówki. Coś pięknego! po pół godzinie jest wykończona, wykonała przecie kawał pracy 😛
A ja, niestety poświęcając czas mojej kopii zapasowej a nie jej, mam świadomość,c że jeśli spuszczę ja z oczu,ta nie zrobi sobie krzywdy I jeszcze będzie mieć przez ten czas niezłą zabawę, za którą, jestem pewna, jest mi wdzięczna. W końcu nie może nie być, dostając tak zacne gryzaki
Dlaczego jeszcze tak bardzo jaram się tym, że Pufka bez zagrożenia dla życia i zdrowia może wciągać gryzaki? o zezwoleniu dla Bu nie wspominając?
Dziewczyny od dawna są na diecie barf. Czyli w skrócie , jak przystało na predatory, wcinają co rano surowe mięso. Wszelkie chrupeczki czy szeroko pojęte puszki to jakieś tam smaczki i dodatki. Ale jeśli już mam wybrać jakąś przekąskę dla nich, zawsze postawię na to , co najbardziej naturalnie i jak najmniej przetworzone. Nie po to jeżdżę do lidla w soboty przed zamknięcie co by upolować jakieś mięcho na promce, żeby później ładować w psy wysoko przetworzone syfy. Ani trochę się nie kalkuluje. Jeśli doliczyć do tego weta i leki po jakiejś epickiej jesieni średniowiecza z tyłka, podsumowanie tego czy się opyla, nie domyka się ani trochę.
Nie mam więc nawet wyjścia,ani psychicznie ani finansowo ani empatyczne, jako prawny i realny opiekun suczy moich- muszę stawiać na przekąski o jak najwyższej wartości. Nie dziwcie się więc, że wszelakie suszone mięsiwa zawsze były i zawsze będą moim pierwszym i najpewniejszym wyborem.
MeatStuff stworzyło mi podane na tacy, a dokładniej spakowane w zestawy gotowe zbiory suszek. Mogę dowolnie wybierać, wyławiać z każdego to co mi pasuje, dbając o różnorodność. Pasuje mi to na wyjazdy, pasuje, żeby zostawić u moich rodziców, gdzie dziewczyny co jakiś czas jadą na wywczas. Ale co najważniejsze – pasuje mi ogólna jakość produktów. Przejrzałam różne i każdy jeden kawałek prezentował się tak jak powinien. A musicie wiedzieć że w temacie suszek też widziałam już niezłe jaja, jak na przykład jeden z producentów, do zestawu wręczanego uczestnikom któryś zawodów dogtrekkingowych dał gołą kostkę. Gołą jak nie powiem co,z wesołym napisem- dzik. Wyglądało bardziej na resztkę sporego kurczaka z imienin u cioci. ale co tam, przecież niewykształceni psiarze łykają wszytko jak pelikany.
A no nie. Świadomość rośnie , moja również . W ramach tego potrafię ocenić , że to co oferuje nam MeatStuff jest godne uwagi, tak najzwyczajniej ze względu na jakość
Tak mało a tak dużo. A zatem- my z dziewczynami polecamy bardzo meatstuffowe gryzaki. Niezależnie czy pojawią się u Was jako pojedyncze kawałki, czy zakochacie się jak ja – w zestawach (hipoalergiczny i te długie skóry u nas wymiatają. Goni je w rankingu dziki stuff, który ostatnio wjechał właśnie w lesie. Tak tematycznie środowiskowo 😀 )
Wszelkie info o dokładnym składzie poszczególnych zestawów jak i same gryzaki znajdziecie TUTAJ, a my miałyśmy przyjemność dokonać testów w ramach plebiscytu Top For Dog