Są gadżety i są rzeczy potrzebne. Są dodatki i są przedmioty, których posiadanie ułatwia nam życie. Już od dłuższego czasu staram się decyzje o posiadaniu czegoś opierać o ideę minimalizmu. Odpowiadam sobie na pytania czy jest mi to potrzebne. Ale czy aby na pewno? ale tak na serio? Czy nie mam już czegoś co jest takie samo, tylko w innym kolorze? Czy będę tego używać częściej niż raz na ruski rok przestępny. I tylko w pełnie księżyca, kiedy drozd zapuka trzy razy o uschły pień drzewa na skwerku.
Macie takie graty? Ciuchy, które można ubrać tylko na tak specyficzne okazje, że śmiało można uznać , że takie okazje się nam nie przytrafią?
Ja miałam całą szafę .Wzięłam się za siebie i teraz więcej wyrzucam, wolę „wynosić” niż dokupić. Jakieś 2 lata temu zrobiłam pogrom ciuchowo- akcesoriowy i teraz faktycznie mam tylko to co lubię, używam i w czym jest mi dobrze.
Co ciekawe, mimo, że jestem dorosłą kobietą urodzoną jeszcze w czasach przed Okrągłym Stołem, nie posiadam torebek. To znaczy mam jedną, żeby nie było, oraz jedną gdzieś w czeluściach szafy, jakby któraś przyjaciółka postanowiła stanąć na ślubnym kobiercu, bo wolę biegać przy organizacji panieńskiego niż za torebunią do urzędu.
Od dawna stawiam na wygodę. I na co dzień i na spacerach i wyprawach. Wiadomo, plecak to podstawa, jest wygodny, można do niego dużo zapakować. Ale często idę na zwykły spacer. Dłuższy, ale taki, na który nie zabieram baniaka wody, raków i zapasowego swetra. Mam więc ochotę zabrać coś, co pomieści wszystko co potrzebne, ale będzie mniejsze,poręczniejsze . I będę mogła tego używać i w dziczy i w mieście.
Jako szanujący się psiarz wiem, że takie zadanie spełni DOBRA nerka. Wolne ręce, zasobnik do zabrania tego co niezbędne, niepowypychane kieszenie kurtki. Problem tylko , żeby znaleźć taką nerkę , której wielkość będzie odpowiednia, a jakość taka, żeby wytrzymała z moim użytkowaniem jak najdłużej.
Jakiś czas temu trafiła do mnie ( tak – do mnie, nie do suczy ! w końcu coś do mnie 😀 ) nerka od firmy Nerkowce (KLIK- www)
Tak konkretnie to nie powinnam pisać „od firmy” a od niesamowitej, zaangażowanej Kobiety- Rakiety. Robiącej cudne akcesoria, z psem i dzieckiem u boku. Szanuję i podziwiam.
Testy potrwały trochę. Na tyle, bym mogła rzetelnie i z czystym sumieniem opisać Wam moje spostrzeżenia na jej temat. I od razu mówię. Nerka nie miała ze mną łatwo a w kwestiach zasobników do noszenia gratów jestem bardzo wymagająca.
Technikalia, czyli z czym mamy do czynienia, mówiąc o nerce od Nerkowców
Nerka jaką mam to wersja XXL. Dostępne są klasyczne wersje i nasza. opcje z których możecie wybierać znajdziecie TUTAJ (KLIK)
W pełni personalizowana. Oznacza to, że składając zamówienie wybieramy nie tylko kolor– rodzaj tkaniny (to co mamy do wyboru tutaj KLIK) ale i ilość i rodzaj kieszonek.
Nasza to pełen zestaw możliwych przegródek. Mam życiowy problem z wiecznym szukaniem czegoś, dobra organizacja w kieszonkach to jedyne co mnie ratuje. I tak w nerce mam:
-
-
- od zewnątrz 2 małe przegrody w tym jedna z wyjściem na kupoworki. Kocham kiedy idę na miasto- biorę wtedy smycz, która nie ma kółeczka na zasobnik na worki, więc wory utykałam wcześniej po kieszeniach. Albo wrzucałam do plecaczka. wiec w TEJ sytuacji stałam i niepokojąco długo gmerałam w nim w poszukiwaniach. Drugą kieszonkę ja wykorzystuję jako miejsce na psie chrupki. spacerując z otwartą nic mi nie wypada, sukces! szczególnie, że przy suczach muszę mieć stały dostęp do granulatu 😉
- główna „komora” z wewnętrzną kieszonką – dla mnie na dokumenty i zapasową baterię do aparatu. W dużej ja mieszczę spokojnie portfel, klucze, chusteczki, krem nivea, kluczyki do piesowozu, a nawet i piłeczkę dla Bu . Wszystko to na luzie
- płaska kieszonka na klapie. u mnie na telefon. jeśli główna komora nie jest diabelnie wypchana i nie wykrzywia klapy spokojnie wchodzi do niej srajfon +
- kieszonka z tyłu. u mnie na … więcej chusteczek 😛 ale dobrze ukryje dokumenty, szczególnie, że jest „od ciała”
- wszystkie kieszonki zamykane są na zamek, nie puszczają, nie rozpinają się same
-
Możliwość wyboru ile przegród chcemy to świetna sprawa. Jednemu będzie raz za mało, innym razem za dużo i pogubi się w pamiętaniu co gdzie schował. Tutaj wszystko wykonywane jest dla nas, więc możemy dowolnie to modyfikować.
Z tego wynika również cena. Im więcej dodatków tym wyższa, ale to przecież logiczne. Nadal jednak, jak na moje odczucie ceny ani trochę nie są wygórowane
Całość trzyma się nas za sprawą szerokiego paska, zapinanego klamrą. Nawet przy większym obciążeniu nerki nie odczułam, żeby pasek się luzował czy tym bardziej odpinał.
Dla umysłów ścisłych- wymiary nerki to : szerokość: 32 cm . wysokość 21 cm. maksymalna głębokość 15 cm. Mierzyłam to ja, Anna K , wymiary +/- 1..2 cm. ale na bank pokazuje to, że to nie byle jaka nereczka. to jest NERKA na miarę naszych czasów i potrzeb 😉
Jak się te wszystkie zakamarki sprawdziły w praktyce?
Nerka towarzyszy mi od dłuższego czasu. Na spacerach po wałach nad Odrą, wypadach na miasto- swoją drogą, wiecie że pandemiczne miasto jest czadowe? Pustki na Rynku, można poćwiczyć z psem, porobić fotki.. ale do tematu! . Zabieram ją na wyprawy, szczególnie kiedy idzie z nami P. Mężczyzna mój za punkt honoru bierze targanie plecaka więc ja, żeby mieć swoje rzeczy przy sobie mam nerkę. Szłam więc z nią po górach i lasach i wiaduktach. Zakładam ją razem z pasem trekkingowym i nigdy nie odczułam, żeby coś mnie uwierało, czy przeszkadzało.
Kieszonek jest tyle, że nawet ja radzę sobie teraz z odseparowaniem telefonu od kluczy. Fakt że mam miejsce na smaczki i qpoworki sprawia, że nie muszę brać nic dodatkowo. Ani na qpale ani na jedzonko. TO mega wygodne. Wcześniej nie miałam wyboru i musiałam sobie przyczepić gdzieś do pasa woreczek na granulat., teraz mam wszystko razem. Biorąc pod uwagę, że ostatnio retuszowałam na zdjęciu taki właśnie woreczek, który idiotycznie zwisał mi między nogami. Cenie sobie tą pojemność bardzo.
Ale sama kubatura nerki to nie wszystko. Najbardziej ładowna, będzie dla klasycznego psiarza mało warta jeśli nie wytrzyma naszego trybu życia. Chadzamy na spacery w śniegu, słońcu, niektórzy szaleni nawet w deszczu. Tak- są i tacy.
Zdarza się, że gmeram w nerce brudnymi rękoma. takimi od błota, mieszaniny smaczków i mchu, który osiadł mi na rękach, kiedy chwytałam się gałęzi schodząc ze stromej góry. Czasem psy zaglądają mokrymi pyskami do kieszonek, oprą się brudnymi łapkami. Wszytko to odkłada się na materiale. Niedawno udało mi się epicko wywalić i przejechać tyłkiem I NERKĄ po okropnym błocie.
Nerka co jakiś czas ląduje wiec w praniu. Ja jestem leniuszkiem i nie chce mi się prać takich rzeczy ręcznie. Wszystko wrzucam do pralki. Po już dobrych kilku praniach na nerce nie ma śladów zniszczenia czy sprania. Ja dodatkowo wybrałam sobie tkaninę z kategorii „nawet jak upaprana to nie widać za bardzo”. Dorosłe kobiety potrafią postawić na praktycyzm. Ogółem Nerkowce mają spory wybór tkanin, czyli dla każdego coś miłego (KLIK)
Jak więc mogę podsumować nasze wspólne wędrowanie z nerką od Nerkowce? bardzo dobrze! należę do fanów tego typu handmadów. Ludzi, którzy z pasją tworzą produkty dobre jakościowo, wykonywane dla konkretnego człowieka. Cenię sobie możliwość dostosowania danej rzeczy do siebie. Ilość kieszonek, kolorystyka. Pierwszy raz nie mam za długiego paska biodrowego! Rzeczy wykonywane seryjnie mają pasować każdemu. A ja wolę , żeby pasowało mi, a nie każdej jednej osobie.
Bardzo fajna recenzja, przymierzam się sama do kupna nerki i szukam czegoś praktycznego. Na wyjścia dłuższe póki co noszę nerkę i plecak…
[…] Razem z chustowaniem weszły jednak rozkminy jak nosić graty. bo o ile przy dziecięciu z przodu można zabrać plecak lub nerkę, o tyle przy przerzuceniu dziecka na plecy, problem narasta. Biorąc pod uwagę, że ja lubię też nereczkę założyć niczym kołczan chwały, przez ramię , sporo ulubionych zasobników mi odpadło. Między innymi moja ukochana nerka od Nerkowce. […]