Dogs Plate czyli weki w plebiscycie Top For Dog

O tym, że często nas gdzieś nosi nie trzeba przypominać 😉 i mimo, że jestem fanką jednodniowych wypadów po moim ulubionym Dolnym Śląsku to dość często P. udaje się przeforsować wyjazd z noclegiem. Dodatkowo teraz do mojej sklerozy doszły wolne niedziele, a więc niebezpieczeństwo nieogarnięcia psiego żarełka podczas takiego wypadu wzrosła wykładniczo 🙂

Nie to  żebym była wyrodnym Matronem! Pieseczki to moje oczko w głowie, mają zazwyczaj większą torbę wyjazdową niż ja. Chodzi tylko o to, że zawsze mam stresa. BARFne psy mają to do siebie, że szamają surowe mięso, które wymaga nie tylko pozyskania (najczęściej drogą kupna) ale i właściwego przechowywania. Tak wiem, można suszyć. Mówiłam już że jestem leniuszkiem? .. leniuchem. I o tej sklerozie też mówiłam. Więc suszenie to tak jakby nie dla mnie, przynajmniej nie jako baza żywieniowa. A nie każdy hotel oferuje lodówkę, a kiedy jedziemy na jedną noc nie chce nam się jeszcze dodatkowo zawężać poszukiwań do pokoi z lodówkami. Sami wiecie jak trudno jest czasem znaleźć sensowne spanie z psem, a my mamy DWA!

Tak więc kiedy okazało się, że w ramach testów dla plebiscytu Top For Dog będziemy mieć okazję testować żarełko, które ma szansę zyskać stabilną rolę alternatywy wyjazdowej, nie ukrywam, że zacierałam łapki 😀 Tym razem jednak to nie puszki a… weki ! Tak jest, dobrze widzicie, weki, takie słoiczkowe, pełną gębą 😀

Poznajcie Dogs Plate

Zacznę od części merytorycznej, bo przecież każdy z nas szukając nowego jedzenia, tak samo dla psów jak i dla ludzi, zaczyna imprezę od zapoznania się z tym co zostało napisane na opakowaniu. Nam, a konkretnie Bu przypadło szczęście testowania karmy Active z indykiem i wołowiną.

Skład: mięso z indyka 50%, mięso wołowe 16,5%, wątroba wołowa 6,5%, jajka ze skorupkami 6,5%, ryż 5,5%, marchew 4,5%, buraki 3,3%, olej z dorsza (lub olej rzepakowy) 2,2%, jabłka 1%, zielona pietruszka, kolagen wieprzowy, drożdże browarnicze, inulina z cykorii, liofilizowana małża zielona, suszona pulpa z owoców róży.

Zawartość wilgoci: 62%

Zastosowane dodatki: brak, wystarczą odpowiednio skomponowane składniki.

Suki na co dzień są na klasycznym BARFie, więc w ich diecie nie ma żadnych węglowodanów. Tutaj jest ryż. Ale ja uważam, że tak samo jak mi nie zaszkodzi (nie mówię tu o tym, że mi dupal urósł ostatnio 😛 ) zjedzenie czasem czegoś w Macu, tak samo im się krzywda nie dzieje po zjedzeniu odrobiny ryżu w czymś co nie ma konserwantów a ogólnej masie, szczególnie przy okazji wzmożonego wysiłku jaki zawsze funduję na wyjazdach.

Ewentualne rozterki moralne i dywagacje filozoficzne nad ryżowym być czy nie być rekompensuje mi to metoda podania. Wekowanie, jak podaje sam producent, i co chyba wszyscy wiemy, nie wymaga konserwantów. Jest to zdrowe i ekologiczne, a to co wyląduje w psiej misce jest właściwie przygotowane i dobrane. Oczywiście kluczem jest tutaj to, kto zaczął testy – Bu, pies zdrowy, który zjadał już kawałki piłki, sznurka, chyba kilka kamieni, sporo piasku z zabawek, własnych kłaków i rzeczy, o których wolałabym nie wiedzieć. Pufina przez ekscesy z trzustką jest na cenzurowanym i dopiero po dłuższym, wnikliwym testowaniu na Bu, zaryzykuję przetestowanie nowego jedzonka na niej 🙂

ALE: w czasie trwania testów i Pufiak dostała do spróbowania karmy Active, mimo że największą aktywność wykazuje przy obrotach z boku na bok na kanapie. Testy wypadły ta samo jak w przypadku Bu czyli… czytajcie dalej 🙂

Wracając do samych słoiczków.

Wersja ACTIVE czyli w sam raz dla Bu. Sama karma przypomina mi… klopsiki w sosie. Pamiętacie? Takie w słoikach? 😀 Część stała i trochę sosu dodatkowo. Zapach o dziwo niezbyt „karmowy”. Spodziewałam się „puszkowego” zapaszku, ale woń pozytywnie mnie zaskoczyła. To, że Bu z chęcią wszamała każdy dogsplejtowy posiłek to żadna merytoryczna ocena. Za to kwestia trawienia to co innego 😉 Qpale większe i… mam nadzieję, że właśnie nie jecie, albo jesteście barferami, więc Was to nie rusza;)  Rewolucji żołądkowych na szczęście nie było, ale właściciel przyzwyczajony do barfowych efektów ubocznych trawienia powinien mieć na uwadze, że to nadal nie jest mięso-mięso, i nie jest tak fajnie jak przy czystym BARFie. Na szczęście gazowej broni biologicznej nie odnotowano za co wielki PLUS ode mnie.

Poza ryżem, który nawet w tak małych ilościach może kogoś urazić powiem Wam, że znalazłam i to bez większych poszukiwań kawałki jabłka, marchewki i jeszcze coś co mięsem nie było, ale na pewno czymś zdrowym – mówiłam to ja, żywiąca się głównie węglami, pierożki lofciam was <3

Dodatkowo, jak podaje producent, słoje nie wymagają suplementowania, a użyte suple pochodzą głownie z firmy Lunderland. Znam , stosuję i sobie chwilę więc za użycie takich supli a nie na przykład końskich, o wiele gorzej oczyszczonych itd ode mnie też PLUS

Ogółem nie lubię robić psom rewolucji spożywczych, ale szukając alternatywy dla mięsa na wyjazdy (również te kilkudniowe), lubię sobie w warunkach kontrolowanych sprawdzić wszystkie psie reakcje na kilkudniowe podawanie danego żarełka. Poza faktem, że nie było ekscesów żołądkowych, nie zauważyłam żeby Bu sępiła o żarcie więcej niż zwykle. Jest świetnym żebropsem, uczyła się od mistrzyni – Pufy, ale na tym etapie naszej relacji potrafię poznać kiedy jojczy, bo czemu nie, a kiedy serio-serio żołądek jej się przykleja do kręgosłupa. Tu – przy dawkowaniu według etykiety życiowej tragedii spożywczej nie zaobserwowano. Kolejny plus.

Ale żeby za słodko nie było znalazł się minus. Może niezbyt wielki, ale trochę strategiczny. Dawkowanie. Spójrzcie na fotkę etykiety. Sucz taka jak Bu według rozpiski powinna zjeść około 1.4 słoiczka. Ja dawałam 1.5 bo nie jestem miszczem odważania. Może przy małym psie jakoś się to łyknie, ale przy moich standardach, wyhodowanych na mięchu, przy założeniu, że na wyjazdach chciałabym karmić tak oba psy, trzeba się liczyć z kosztem i ilością. W mojej piramidzie potrzeb miejsce jest wysoko,więc cieszę się że nas jest 2 i że mamy piesowóz i nie musimy się martwić zabraniem ze sobą prawie każdej ilości szpargałów wyjazdowych i psiego jedzenia. Do tego dochodzi cena ale  za jakość się płaci. Coś za coś, ale dla mnie najważniejsze jest jednak podanie czegoś co służy futrom a nie oszczędzanie. Oszczędzać podobno można na obróżkach i psich zabawkach, tak słyszłam

Podsumowując

Plusy dodatnie

  • Skład
    Fajny, mimo zawartości ryżu nie było żadnych efektów ubocznych, na które Bu jest podatna – bąki, wzdęcia, rozstrój żołądka – nie tym razem 🙂
  • Opakowanie
    Przeurocze! Banał, ale mnie to kupiło i jeszcze zostały mi słoiczki – umyłam i już planuję sobie coś w nich zamarynować. Grzybki w occie na ten przykład!
  • Opakowanie 2.0
    Jeśli macie psa z wąskim ryjkiem to, w przeciwieństwie do puchy, można spokojnie pozwolić mu wylizać zawartość słoja, bez obaw o rozcięcie paszczy. Fajne w terenie. Po co mi łyżeczka do nakładania skoro futra mają długaśne ozory?
  • Wielkość
    Nie lubię kiedy puchy są za wielkie. Zabieram takie jedzenie jako opcję wyjazdową bo nie mam dostępu do lodówki. Gdybym miała, suki szamałyby mięcho, więc nie widzi mi się kombinowanie z przechowywaniem niezjedzonej wielkiej puchy na kolejny dzień. A wyrzucić szkoda skoro już kupuję coś porządnego. Przy słoiczkach (są dwa rozmiary) łatwiej mi było tak to zaplanować że obie suki zjadały wszytko na raz i koniec tematu.
  • Konsystencja
    Lekko wodnista, nie zapycha, dobre w trasie, łatwo dodać do tego wodę  i tak podać psom w ramach nawodnienia. Dobre wsparcie w nawadnianiu Bu. Dodatkowo przez wilgotność dobrze i szybko się mrozi – dobry wkład do mrożonego konga.
  • Informacje od producenta
    Wszystkie produkty jakie lądują w słoikach to polskie produkty, ze znanych producentowi źródeł, produkowane w Polsce. Chwalę i popieram i uważam to za duży PLUS.
  • jakoś składników ,również supli, bardzo dobrej jakości

Plusy ujemne

  • Dawkowanie
    Bu powinna zjadać 500 gramów z hakiem dziennie. Pół kilo żarcia! Podziwiałam ją że to mieściła, ale nie odważyłam się nigdy podać tego na raz. Przy cenie takie żywienie może być kosztowne.
  • Waga słoiczka
    Jeden słoiczek trochę waży, dlatego trzeba to uwzględnić na wyjazdach. No i łatwiej go uszkodzić niż puszkę. O wiele bardziej musiałam pilnować się żeby nie ciapnąć psią torbą z wysokości.
  • cena

Zestawienie plusów i minusów wychodzi na korzyść Dogs Plate. Ja osobiście nadal traktuję je jako zastępstwo dla codziennej diety. Przy naszej ilości wyjazdów dobrze jest mieć coś sprawdzonego o dobrym składzie. Słoiczki towarzyszyły nam też jako uzupełnienie tego co futra spaliły na jednodniowych wypadach. Łatwo było podzielić słoiczkową porcję i opróżnić go do końca przepłukując odrobiną wody i dając psom do wypicia. Na pewno będzie to stały element psiej szafki z zapasami i niejednokrotnie sprawdzi się, nie tylko w podróży.

A Wy znacie takie psie jedzonko? Czy może, w przeciwieństwie do mnie, od dawna wiedzieliście o czymś takim jak weki dla psów?

Dodaj komentarz