Co byście powiedzieli, gdybym rzuciła Wam hasło, że w okolicy, którą macie już „zaliczoną” jest trasa wyrywająca z kapci?
A gdybym powiedziała, że wystarczy obrać zupełnie inny kierunek niż wszyscy, by odkryć magiczne ścieżki?
Jeśli drzemie w Was, a skoro tu jesteście to jestem pewna że tak, iskra odkrywcy zrobicie to samo co ja. Zapakujecie plecak, psa i ruszycie czym prędzej bo po prostu nie wytrzymacie, żeby samemu tego nie zobaczyć 😀
Takim sposobem w listopadowy poranek, jeden z pierwszych w tym sezonie, kiedy odkryłam, że nie ma czegoś takiego ja za dużo warstw na sobie, weszliśmy na dróżkę wiodącej na ścieżkę dydaktyczną „zębata”
Kiedy większość odwiedzających Srebrną Górę zaczyna stąd wspinaczkę na Twierdzę, w porywach na Fort Ostróg, my ruszyliśmy na rzadko wybieraną trasę. Mimo, że niewielu tędy przechodzi, ścieżka jest dobrze oznakowana, łatwa do przejścia.
Początowy etap wyprawy, aż do pierwszej atrakcji wycieczki to wędrówka w dół. Ale nie bójcie się, nie zapowiada to wcale szalonych podejść. Różnica poziomów nie jest duża, podejścia, które trzeba zaliczyć nie są mordercze. Jeśli szukacie adrenaliny na ostrych zejściach po śliskim błocie z ciagnącym Was w doł psem to może wybierzcie inne górki. Wałbrzyskie czy cos, bo tutaj górki są, a i owszem, ale jest to trasa jak na Sudety bardzo przyjemna
Idąc cały czas ścieżką dydaktyczną, na której nie przypominam sobie za bardzo tablic dydaktycznych, po około 2,5 km dochodzimy do pierwszego epickiego wiaduktu
Wiadukt Srebrnogórski- Wiadukt Żdanowiski , bo to on otwiera naszą wiaduktową kolekcję, wznosi się na wysokość 24 metrów. Z długością 90 metrów można spokoje powiedzieć- Jest na co popatrzeć.
U jego stóp jest spora wiata, w sam raz na przerwę na kawę z termosu, kanapeczki i strategiczną porcję psich groszków. Na jego filarach widać elementy do wspinaczki, a z tabliczki na górze wynika, że jest on w takich właśnie celach dzierżawiony. No waśnie. NA GÓRZE. Dochodzimy do najważniejszego w całym tym wypadzie. Na Dolnym Śląsku mamy sporo pięknych wiaduktów kolejowych. O niektórych, jak o tym w Plichowicach usłyszał nawet wielki świat. Za to po „naszych” wiaduktach, które tu Wam podrzucam można na legalu przejść. To właśnie górą wiedzie ścieżka dydaktyczna. Przekozackie!
Jeśli chcecie się wgramolić na niego, przed wiaduktem zlokalizujcie ścieżkę. To ona poprowadzi na niego. W przypadku Wiaduktu Żdanowskiego jest lajtowo, są barierki, betonik. Luzik lajcik i foteczki okolicy. Wdrapanie jest nieodzowne jeśli macie ochotę, a mówię Wam- MACIE 😀 , podążyć dalej, w poszukiwaniu następnych perełek.
Uraczeni widokami możemy ruszać dalej. Nasz plan zakładał przejście szlakiem zielonym, obok zniszczonej platformy widokowej, która teraz wygląda bardziej jak rozpadająca się ambona myśliwska, aż do odbicia na szlak rowerowy. Jest tu kilka ścieżek, ale na własnej skórze sprawdziliśmy że aktualnie część z nich prowadzi przez prywatne łąki. Nie polecamy przejścia po nich, zwłaszcza przez wzgląd na złowieszczo wyglądające tabliczki w stylu „teren prywatny, wejście grozi kalectwem”. Lepiej trzymać się co główniejszych ścieżek. Naszym celem nr 2 było szczytowanie, bo co to za wypad w góry bez szczytów.
Łysa Góra. 598 m n.p.m., spora łąka, w sam raz na jakiś sabat 😉 My wgramoliliśmy się na nią częściowo po ścieżkach, częściowo na dziko, po czymś co mogło być ścieżką ludzką, albo wydeptaną przez dzikie zwierzęta. Trasa, którą załączam Wam na koniec jest o wiele bezpieczniejszą wersją zdobywania tej góry 😉
Z Łysej Góry mamy dosłownie niecałe 500 metrów do wiaduktu nr 2 czyli na Wiszący Most. O przepięknej stalowej konstrukcji, którą można podziwiać schodząc pod niego, by kontynuować wyprawę.
Obok Wiaduktu prowadzi droga dojazdowa do Srebrnej Góry jednak z poziomy samochodu totalnie nie widać jaką piękność się mija. My byliśmy tutaj w listopadowy, lekko wilgotny dzień i drewniana nawierzchnia wiaduktu było ultra śliska. Miejcie to na uwadze, kontuzje nigdy nie są dobrym pomysłem.
Zawieszony w 1903 roku, wisi nad ponad 20 metrowym wykopem.
Więcej zdjęć, również historycznych znajdziecie na niezastąpionej stornie polska-org
Ostrożnie schodząc pod wiadukt wbijamy na ścieżkę, na której kiedyś były tory. Świadomość, że zarówno wąwóz jak i kolej powstały 100 lat temu w związku z koleją sowiogórską, nadają świetnego klimatu takiej wyprawie.
Trzymając się tej „głównej” ścieżki dochodzimy do 3 i ostatniego na naszej liście wiaduktu. Tego, który we mnie wzbudził najszybsze bicie serca i nie chodzi tu wcale o jego urodę 😉
Wiadukt Srebrnogórski- Most Katarzyny
Żadnych balustrad, niski murek. Gdzieniegdzie można doszukać się pozostałości barierek. Droga i widoki na wyciągnięcie ręki. Serducho przyspieszające od pierwszego kroku po wiadukcie. Nawet Pufka zapięta na smycz, w razi gdyby przyszło jej coś głupiego do głowy. Takie było dla mnie przejście przez Most Katarzyny. Nie mam lęku wysokości ale odczuwam lekki niepokój w takich sytuacjach. Prowadzi tędy szlak, więc zakładam, że przeprawa jest w dobrym stanie technicznym 😉
Oczywiście po raz kolejny odsyłam na stronę polska-org po garść zdjęć archiwalnych. Szok, jak bardzo zmieniła się ta okolica !
Po napawaniu się epickością wiaduktu ruszamy dalej, na wprost, tak jak wiedzie nas szlak. Przed nami ostatnie, niezbyt długie podejście i przejście obok Fortu Ostróg. Po kilometrze nasza wyprawa się kończy. Mimo, że całość to tylko niecałe 9 km z szacowanym czasem przejścia na trzy i pół godziny to jest to trasa warta zaliczenia. Jeśli komuś mało atrakcji srebrnogórskich zawsze można skoczyć na Twierdzę. Wnioskując z ilości samochodów na parkingu, kiedy zeszliśmy z trasy, zwiedzanie w jakimś stopniu jest możliwe. Jeśli będziecie chcieli „zaliczać” Twierdzę, warto skontaktować się z nimi bezpośrednio, żeby dowiedzieć się jak aktualnie funkcjonują w związku z pandemią
Poniżej załączam Wam link do moich ulubionych map cz z naszą propozycją trasy. Dajcie koniecznie znać, jeśli się tam wybierzecie. To jedna z tych tras, która w zależności od pory roku będzie się diametralnie zmieniać. I to jest w niej piękne <3
O rany, jakie niesamowite widoki! Aż przypomniały mi się moje wakacje w górach z psiakami 🙂