Samo słowo design zrobiło się ostatnio „wszędobylskie”. Mamy design wszystkiego i odnośnie wszystkiego, a każdy marzy o jakimś „dizajnerskim” produkcie. Trend ten nie ominął psiej branży. Polska może jeszcze zostaje w tyle za ogólnie pojętym Zachodem czy Japonią (!), ale dziarsko nadrabiamy. Nie wiem czy to kwestia właśnie trendów ostatniego czasu, czy tego, że od roku piesa mam i chcąc nie chcąc zaczęłam się interesować wszystkim go dotyczy, czy obu czynników na raz, ale wyraźnie widzę wręcz wysyp firm, hand-madów oferujących bardzo oryginalne akcesoria dla sierścioków i dla właścicieli.
Sama zostałam zmuszona do zakupu swetra w zeszłym roku i kurtałki w tym – nie dla siebie, a dla Pufy. I tak jak we Wro jest to coś absolutnie normalnego – dziś rano Puf spotkała osiedlową koleżankę w gustownym różowym wdzianku z brokatowym napisem „diva”, który mimo wszytko pasował suni do pyska, tak jadąc do rodziców i wychodząc zimą na spacer wzbudzamy niemałe zainteresowanie przechodniów. Te dwa światy – dużego i małego miasta pokazują jak zmienia się nasze-właścicieli podejście do psa w sensie praktyczno-technicznym. Coraz więcej psiarzy, nawet w mieście moich rodziców 🙂 wie, że kupę należy posprzątać, a ziemniaki z tłuszczem to nie do końca zbilansowana psia dieta. Jednak rozpieszczanie psa 4 parami szelek, wdziankiem czy nową adresówką w cudnych kolorach to jeszcze nie ich bajka.
No i właśnie! Czy to rozpieszczanie gadżetami (bo jak inaczej nazwać nowe, bardziej kolorowe szelki?) to przypadkiem nie rozpieszczanie Pańci i Pana? 🙂 Jestem absolutnie na TAK przy tej teorii i sama jakiś czas temu łapnęłam się na chęci zakupu czegoś nowego, absolutnie niepotrzebnego, bo albo jedno takie podobne już mamy, albo po prostu nie jest to niezbędne do prawidłowej psiej egzystencji. Ale co z tego, skoro MI się to podoba? 🙂
W tej konwencji można się utrzymywać przy okazji świąt. Nie będę jednak wypisywać firm które proponują cudeńska z motywem psim ogólnie jak i z konkretną rasą, bo taki super wypis, jako ściągę prezentową znajdziecie np. TU. Ja za to chciałam trochę pochwalić się :), a trochę podpowiedzieć gdzie jeszcze psiowe motywy znaleźć można, i to bardziej oryginalne, jest bowiem duża szansa, że drugiego egzemplarzu po prostu nie ma 🙂 Targi staroci, pchle targi, zwykłe targowiska, antykwariaty, a nawet lumpeksy! To tu należy wchodzić, nawet przy okazji, a nóż coś się trafi.
Jakiś czas temu pisałam o dwóch wypadach z Pufą na targi staroci (pod Halą Stulecia, oraz targowisko na Gnieźnieńskiej organizowane cyklicznie we Wrocławiu, jestem jednak pewna że każde miasto ma taki punkt, który jest istną kopalnią cudeniek. A jeśli nie macie tego w swoim mieście, zapraszam do Wrocławia – terminarz Hala oraz Gnieźnieńska. A tu nasze zdobycze na zachętę, że warto. Uczepiliśmy się motywu sznaucera (dziwne, nie?) który okazał się rzadko spotykanym, ale się nie zrażamy 🙂
(Tak jak wspominałam motyw sznaucera jest rzadkością, zazdrościmy właścicielom wszechobecnych buldożków francuskich, stąd dostałam właśnie taką brożkę. Utrzymuję cały czas, że to nie terier szkocki, a Pufa przed odchudzaniem)
(I na koniec ostatni nabytek, też prezentowy, już znalazły zastosowanie 🙂 )