Mieszkasz w mieście, jak my? Marzy Ci się wypad gdzieś, gdzie zobaczysz wydrę, pozastanawiasz się czy uda Ci się zobaczyć przemykające między drzewami sarny? Chcesz usłyszeć jakieś ptaszyska siedzące w wysokich trawach, bażanty? Wydaje Ci się, że żeby to osiągnąć musisz zapomnieć o komunikacji miejskiej i przesiąść się w minimum podmiejski, PKS lub klasycznie zapakować futra do auta i ruszyć przed siebie z pełnym bakiem?
Otóż przedstawiamy takie miejsce we Wro, prawie w centrum, a na pewno nie na opłotkach czyli nasze odkrycie miesiąca. Las Strachociński rozciąga się w granicach miasta, ja białą strzałę, za poradą przewodnika spaceru zostawiłam w okolicy osiedla na ulicy Chałupniczej. Nowy twór mieszkaniowy ciągle w budowie, ale – szczególnie w weekend jest gdzie spokojnie zostawić pojazd, bez większego zagrożenia bliskiego spotkania z koparą 🙂
My do lasu doszłyśmy mijając fragment kanały żeglugowego z uwaga uwaga… wydrą! Oczywiście zdziwienie było tak wielkie, że skleroza o posiadaniu aparatu wzięła górę. Dreptając przed siebie minęłyśmy groblę Łaniewską, która niestety kończy się niedaleko ulicą i weszłyśmy w prawdziwy raj spacerowy Lasu Strachocińskiego.
Sam las jest dość spory, poprzecinany ścieżkami. Jest więc gdzie spacerować. W międzyczasie nasza trasa uległa przeplanowaniu ze względu na:
- Błocko, ale wiadomo „pieseł brudny, pieseł szczęśliwy” (nie dotyczy Pufy)
- Ludzi na ambonach, którzy prawdopodobnie byli myśliwymi.
Wszyscy psiarze znają mrożące krew w żyłach historie o zastrzelonych psach pomylonych z dzikiem, sarną, lisem (Puf ma blisko do dzika, co nie?). Zastanawiamy się tylko jak to możliwe, że w obrębie miasta, i to nie na jego obrzeżach, ktoś ma pozwolenie na polowanie – użycie broni, która wycelowana nieopacznie w złym kierunku może narobić sporo złego? Jeśli to pozostałość zezwoleń sprzed lat, miasto powinno chyba wziąć pod uwagę rozrost osiedli i to, że w taki dzień jak ciepła, wiosenna sobota po całym tym terenie spacerowali nie tylko psiarze, ale i całe rodziny z dziećmi. Strach pomyśleć co może przypominać dziecko buszujące w chaszczach dla ludzi którzy mylą golden retrievera z jeleniem…
Nasza trasa po łąkach i lesie przecinała liczne kanały odpływowe i koryto rzeczki Piskorny. Dla psów okazja do spławienia się i pierwszego w sezonie namaczania. W cieplejsze dni zapewne da to możliwość schłodzenia futer i wydłużenia trasy (nie dotyczy Pufy – należy targać mokry ręcznik na dupkę i zapas wody butelkowanej, filtrowanej).
Podsumowując: nowe miejsce dopisane do listy pewniaków długospacerowych. Plany? Poszukać kolejnej miejscówki w zasięgu komunikacji miejskiej 😉
Więcej o lasach we Wro znajdziecie TUTAJ
My mieszkamy we Wro już kilka lat, a jeszcze tam nie byliśmy! Trzeba nadrobić. Dzięki za inspirację spacerową 😉 Pozdrawiamy!
Witajcie ! mało , ze mieszkacie we Wro, ostatnio na Waszym profilu mignęły mi niebieskie barierki z wałów obok nas ! Super , że nasz wielce odkrywczy spacer się na coś zdał, polecam, ale uważajcie na myśliwych na ambonach :/ to największy minus miejsca 🙁
Ale super, chętnie się wybierzemy kiedyś! 🙂 Oczywiście „nie dotyczy pufy” tradycyjnie mogłabym odnieść też do swojego psa 😀