W poszukiwaniu środka

Co Was motywuje do wyruszenia gdzieś? Gdzieś na spacer, na zwiedzanie, wędrówkę? Ogółem dlaczego chce Wam się ruszyć w nieznane rewiry?

Ja Wam nie powiem co mnie motywuje, Matka Moja Jedyna utrzymuje, że muszą to być jakieś robale w tyłku, przez które siedzieć za długo nie mogę i może coś jest na rzeczy. Jednak niechętnie  zrzucam zasługi na tak przyziemne rzeczy. Najczęściej gdzieś coś mi mignie, jakieś halo, ciekawe miejsce i postanawiam, że to tam wybierzemy się następnym razem. Oczywiście jest niezastąpione bujo, ale czasem nagły przypływ weny to coś dobrego 🙂

Tak było i teraz. Lubię Wrocław, wiem że jeszcze długo nie zabraknie mi miejscówek do odwiedzenia. Tym razem nie miałam za dużo czasu, nadal niezrealizowane plany wypadów „wiszą” na liście. Za to mogę Wam ogłosić, że wiem gdzie jest centrum wszystkiego, albo przynajmniej centrum i sam środek Wrocławia. I spieszę donieść, że to doniosłe miejsce jest oznaczone pomnikiem, tabliczką i znajduje się za trzepakiem 😀

Nie powiem Wam skąd mi to do łba przyszło, ale dzięki temu zapodaje Wam takie cudo:

Z głową wypełnioną merytoryczną wiedzą, ścisłą nawet – bo to geometria, postanowiłam, że dość tej nauki i czas na wyspacerowanie – po sąsiedzku, po przejściu na drugą stronę ulicy wbijamy do Parku Popowickiego. Nie wiem jak to się stało, ale nigdy wcześniej tu nie byłam, poza krótkim wbiciem na trening rally-o. Nie moja strona miastam a i jakoś nikt mnie akurat tu nie zaprosił 😛

Mój pierwszy spacer po tym parku zaliczam do przyjemnych – ławeczki, sporo trawiastej przestrzeni, brak wody z kaczkami, jak to ma miejsce na przykład w Szczytniku, czyli spuszczona Bu jest grzeczniutka, kochaniutka i na puszczenie jej oka wracająca do nogi to coś czego było mi trzeba. Mam dni kiedy mogę iść gdziekolwiek z psami, nawet jeśli oznacza to użeranie się z nimi, negocjacje o wypluciu czegoś (smakowała ci Pufioczku ta zgniła rybka ostatnio?) ale mam też takie dni, kiedy mimo chęci spacerowych wolę tereny gdzie kontrola nad futrami jest najzwyczajniej prostsza.

Jeśli po spacerze zachce Wam się uzupełnić cukry i poziom kofeiny polecam kawiarenkę, którą stado miało okazję odwiedzić po raz pierwszy, ale jeśli tylko się przykulamy w te okolice będą i kolejne wizyty. Zenka Cafe. Kawiarnia w nowym budynku biurowym ma jednak fajny klimatyczny charakter. Pieseły mile widziane, a w weekend, mimo pięknej pogody i godziny moim zdaniem bardzo kawiarnianej, sporo stolików do wyboru. Zapewne jest to zasługa lokalizacji. To nie Rynek ani ścisłe centrum, ale nadal w zasięgu spaceru tak od Parku Popowickiego, choć to chwilka dreptania, ale też od Placu Jana Pawła, z którego startowałyśmy ze spacerem miejskim o wtedy.

Byliście kiedyś w samym środku Wro? Wiecie gdzie są środki innych miast? ja przy kolejnej miejskiej eskapadzie w nieznane tereny postaram się zlokalizować takie środkowe miejscówki 😀

3 Replies to “W poszukiwaniu środka”

  1. Ooooo, niezłe to 🙂 Jestem słaba z matmy, ale może jakoś spróbuję wyliczyć Szczecin. Chyba u nas to nie jest oznaczone.

  2. O środku Wrocławia też jest kesz tylko że na Opencaching.pl

    1. o! ach nawet mi nie mów bo ja sobie tak pluję w brodę że dopiero teraz się wkręciłam w to, że nawet sobie nie wyobrażasz ! oczywiście jak stereotypowa baba mam pretensję szczególnie do znajomych którzy DOPIERO TERAZ mnie zabrali na keszowanie . wiadomo-ich wina 😀 Sporo się z sukami włóczę i prawie wszędzie gdzie byłyśmy są kesze ! nic tylko chyba wg wpisów jadę od nowa wszystkie miejsca 😀
      A najlepsze jest to, że teraz w pisząc moim dzienniczku podróżniczym, gdzie wypisuje pomysły na wyprawy, sprawdzając jakiś teren zaczynam od keszy, bo jeśli tam coś jest to na bank jest to jakaś fajna miejscówka 🙂

Dodaj komentarz