Wolimierz i agro po raz pierwszy

Rzadko kiedy rozpisuję się o miejscu gdzie przyszło nam nocować.  W większości przypadków , jeśli już wyjeżdżamy na tyle daleko żeby gdzieś przenocować, zazwyczaj była to jakaś miejscowość górska, skąd mieliśmy pod nosem wyjścia na szlak, jakąś knajpeczkę na kolację. I tak byliśmy w Wiśle, Karpaczu, Szklarskiej Porębie.

Tym razem , po raz pierwszy podjęłam ryzyko wysłania nas na wieś, z zamieszkaniem na kilka dni na agroturystyce. Ryzyko było. Ja , dziecko lasu , mogę ze sporym funem pomieszkać na końcu wszystkiego. Co innego P. człowiek miasta. Zadanie znalezienia odpowiedniego miejsca i obiektu nie było zatem zbyt łatwej. Tradycyjnie musiałam odbyć kilka rozmów typu

„tak, można z pieskiem ale nie można z nim wchodzić do ogrodu bo nasz Pimpek , 80 kilo, biega sobie wszędzie luzem i tako jakoby zjada inne pieski, ale serdecznie zapraszamy ”

Zaczynam delektować się tymi rozmowami i zbierać jako kwiatuszki towarzyszące każdemu kilkudniowemu wyjazdowi.

Ale chyba to jest cena , którą musiałam zapłacić za znalezienie TEGO miejsca.

Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się czy komukolwiek mówić , gdzie mieliśmy okazję odpoczywać szczególnie, że mieliśmy niesamowite szczęście być tam całkowicie sami 😀  ale z drugiej strony, tak pozytywne adresy należy reklamować i wychwalać!

A zatem zobaczcie: Agroturystyka Przydębie

Ok. ale nie będziemy tylko zwiedzać ogrodu albo leżeć na hamaku. Nie bez powodu wybór bazy wypadowej padł na Wolimierz.

Niewielka miejscowość znajdująca się 10 km od Świeradowa pretenduje do artystycznego zagłębia. Nie bylibyśmy sobą gdybyśmy tego nie sprawdzili. Niestety, jak to się mówi „biednemu wiatr w oczy” , a mi , im bardziej na czymś zależy , tym większa szansa , że tego nie dostanę. W ramach potwierdzenia tej teorii , lub w ramach mniej katastroficznych przemyśleń po to, abym miała pretekst do powrotu, 2 punkty , które chciałam bardzobardzo zobaczyć były.. hmmm.. niedostępne. Oczywiście , nie zrażam się, zrobię podejście nr 2 i najwyżej wtedy ogłoszę światu ,że nie dane mi jest toto zobaczyć i odpuszczę.

Na razie przemyśliwania o Wolimierzu są jak najbardziej pozytywne. Nie tylko przez kilkukrotne odwiedziny wiejskiego sklepiku i konsumpcję oranżady za 70 groszy, takiej jak za dawnych , szkolnych czasów.

Urocza mała miejscowość, niemożliwie rozciągnięta , przez co spacerek z przejściem się po niej zajęło nam cały czas pomiędzy poranną kawką a późniejszym obiadem. Mili mieszkańcy, nawet klasyczne wpadki z psiolubnością , podczas prób rezerwacji noclegu nie zniechęcają nas do powrotu.

Miejsca które chciałam bardzo zobaczyć ale cóż, trzeba wrócić kolejny raz:

Szklana Kuźnia- koncertowo mijaliśmy się z właścicielką, ale tematu nie odpuszczę 🙂

Stacja Wolimierz- byliśmy , można powiedzieć, że nie zastaliśmy nikogo, dostępu do galerii obok broniło średnio pozytywnie nastawione stadko psów, które mimo zapewnień Pani, która telefonicznie zapewniała nas, że spokojnie możemy wejść, nie miały ochoty nawet nas widzieć , co dopiero wpuszczać. A szkoda, bo to co zobaczyliśmy na własną rękę na terenie Stacji, zachęciło mnie do dalszej eksploracji okolicy 🙂

I tu muszę pojęczeć i wylać swoje żale.  Dzwonimy. Ok.  ktoś , czyj numer telefonu podany jest jako kontaktowy zapewnia nas , że możemy spokojnie wejść na teren, danej osoby nie ma, jest na wyjeździe- zdarza sie. Ktoś inny podobno jest w galerii .  Nie jestem behawiorystą ale psa nastawionego tak, że jeśli podejdziemy spokojnie zaatakuje, biegającego luzem w ilości kilku sztuk i to nie małych potrafię rozpoznać. Uważam to za skrajną nieodpowiedzialność. odwieczne pytanie : a co by było gdyby któryś pies zaatakował ? Co by było gdybym nie miała suk a psa? Wolę nie myśleć. Na mój sms ,że jednak przez sforę nie udało nam się wejść i że jest nam z tego powodu przykro i że jesteśmy zaniepokojeni taką sytuacją odpowiedzi już nie otrzymałam . Więc niestety, drogie Atelier Wolimierz wielki MINUS 🙁 tutaj nie wiem czy będę miała ochotę na jakiekolwiek kolejne podejście, a szkoda , bo zapowiadało się ciekawie 🙂

Jeśli tylko będziecie w okolicy, choćby na chwile wpadnijcie do Wolimierza. My mamy w planach jeszcze jeden dłuższy, tak powyżej 1 noclegu 😉 pobyt tam. Musi się udać, szczególnie, że i dzięki miejscu zakwaterowania i chilloutowemu nastrojowi panującemu w całej miejscowości jest to dobry wybór na ładowanie baterii i oderwanie się od codziennego wielkomiejskiego tempa.

Dodaj komentarz