Większość naszych wypraw to większe i mniejsze eskapady po Dolnym Śląsku. Przyszło nam mieszkać w województwie, które odstawcza tylu ciekawych miejsc,że na nudę nie narzekam .
Ale już sobie trochę tak podróżujemy. Sporo miejsc „wyprztykałyśmy” .
Nadeszła więc wiekopomna chwila aby rozszerzyć zakres terenów gdzie pufostado drepta.
Kiedy więc dostałam propozycje szybkiego wejścia na Biskupią Kopę, nie namyślałam się długo 😀 Kiedy dodatkowo ta propozycja padła od świetnych ludzi, poznanych na Festiwalu Psich Podróżników, można od razu, z góry założyć, że będzie to taka wyprawa, jaką lubimy najbardziej !
Ludzie, którzy zabrali nas na zdobywanie najwyższego szczytu Biskupia Kopa , czyli naj województwa opolskiego to nie kto inny jak Jola, Maciek i dzielny Totencjusz
Tym razem nas było mniej -Pufina w ramach rekonwalescencji została w domu z P. My z Bu natomiast z Totencjuszami spotkałyśmy si.ę w Jarnołtówku, niedaleko Ośrodka Ziemowit (miejsce porzucenia piesowozu zapinezkowane na mapce )
Stąd przeszliśmy kawałek drogą przy kilku domach by wejść na żółty szlak. Cudownie, że nie tylko ja wyznaję zasadę -im mniej kolorów szlaków do zapamiętania, tym bardziej oddać się można dysputom przeróżnym
Więc na tym etapie zaczynam i kończę opis kolorystyki szlaków – żółty . Łatwo zapamiętać. Można wędrować i rozmawiać bez obaw nawigacyjnych 🙂 Przynajmniej aż do Schroniska , ale o tym za chwilę.
Na początek zobaczcie jak fajnie prezentuje się żółciutka trasa:
Odcinek od startu do Schroniska Pod Biskupią Kopą czyli naszego punktu kontrolnego to ok 3 km, które wg czeskich map mają zająć półtorej godzinki. Podejście nie jest ostre. Praktycznie równo pnie się w górę, taka wspinaczka nie powinna nastręczać większych trudności chyba nikomu.
A jak się już wespniemy, mamy możliwość odwiedzić Schronisko.
Na razie psiolubne i oby tak zostało 😀 Złapiemy tam coś do jedzenia, ciepłego do picia. Ja osobiście lubię zaliczyć tzw „przejedzenie” na szlaku, niezależnie od posiadanych w plecaku kanapek.
Nie przyszłyśmy tu jednak po to, żeby zalegać w schronisku. Choć jak widać po zdjęciach aury, był to przemiły przerywnik. Nasz cel to sam szczyt. Żeby wspiąć się na 890 m n.p.m porzuciliśmy klimat schroniska i drewnianych rzeźb, które bardzo licznie wyrosły wokół niego, na rzecz szlaku czerwonego. Biskupia Kopa ma prostą trasę podejścia . Prosto przed siebie i prosto pod górę 😉
To chyba najtrudniejszy odcinek całej trasy, najmocniejsze podejście. Na szczęście nie jest długie, więc da się je „łyknąć” bez wypluwania płuc 😉
Ponieważ powrót zaliczaliśmy dokładnie tą samą trasą po drodze i na szczycie machnęliśmy sobie kesze. Grunt to umilić sobie wędrówkę 🙂
Opolskie powoli wkrada się w nasze kolejne eskapady. I po raz kolejny odkrywam, że mamy tam całkiem blisko 😀 i znowu się dziwię, że Biskupia Kopa została przez nas zdobyta tak późno!
Na pewno te rewiry już niedługo odwiedzimy po raz kolejny. A że choćby 1 stycznia, jeśli tylko pogoda jest znośna, ruszam na szlak z sukami, kto wie, może właśnie tam nas poniesie 😀
-
-
- start: niedaleko ośrodka Ziemowit w Jarnołtówku. parkuje tu sporo aut, więc raczej nie ma obaw, że staniemy w niedozwolonym miejscu
- dystans: ok 7 km. nasza trasa o TUTAJ
- do Schroniska Pod Biskupią Kopą szlak żółty. Na szczyt czerwony
- schronisko psiolubne <3
- trasa przewyższeniami i nawierzchnią bardzo przyjemna, w większości wręcz lajtowa. Najostrzejsze podeście – nie za długie na sam szczyt
- wieża widokowa na szczycie -niepsiowa :/
-
Ale pięknie, muszę się tam kiedyś wybrać 😀 Dużo zdrowia dla Pufy życzę!
Koniecznie ! przyjemna trasa a psiolubne schronisko dla mnie zawsze wielkim plusem. Nie ma nic lepszego niż naleśniki na szlaku 😀 Bardzo dziękujemy Pufiaczek już lepiej! wraca na szlak , więc uwaga- sznaucerro można znowu spotkać to tu to tam 😀 Wesołych Świąt dla Was <3
na wyprawy z psami polecam polskie morze 🙂 bez problemu można znaleźć np. noclegi we Władysławowie przyjazne zwierzętom, a psiaki uwielbiają bawić się w morzu 🙂
byliśmy w tym roku! pierwszy raz! zaliczyliśmy Szczecin , takie prawie może i okolice Kołobrzegu. Myślę, że wrócimy ale na przykład wczesną wiosną albo jesienią. Bo ma potencjał tylko żeby ludzi nie było i ciepełko też nie nasze. Ale jesteś kolejną osobą która poleca nam tą destynację, więc chyba faktycznie trzeba będzie zrobić sobie odmianę od gór. A Ty jaki czas na wypad nad morze polecasz najbardziej ?