Na nowych ścieżkach pod Wro- wokół Wschodniej Obwodnicy

Szybka akcja. Pufiak ostatnio uaktywnia się na spacerach. Ale tylko takich, które odbywa w nowych miejscach. Nasze wały są passe, pod domem w ogóle zachowuje się tak, że tylko czekać aż na kawę i pogadankę wpadnie TOZ . Ciągnęliście kiedyś za sobą psa, który maniakalnie chciał wpitolić ziemię z trawnika? No właśnie.

Poczułam się zmuszona sytuacją. Z wielkim poczuciem obowiązku na dodatek -piesek spacer mieć musi. A i radocha Pufiaka do kompletu działają na mnie tak motywująco. Więc w któryś dzień w tygodniu, po skończonej pracy zapakowałam sucze do auta i ruszyłam… ruszyłam być korkiem na wylotówce z Wro w kierunku Czarnej Łachy.

Nazwa zaiste ciekawa, więc korki mi niestraszne. W końcu robię to dla ukochanego pieska! Pokulałyśmy się tak 3 razy dłużej niż plan zakładał, 5 razy dłużej niż powinnyśmy jechać wg googli w czasie bezkorkowym, wysłuchałyśmy popołudniowej audycji w RMF Classic i dotarłyśmy!

Okolice Wschodniej Obwodnicy Wro, Jezioro Czarna Łacha dzień dobry popołudnie 🙂

Stąd zaczynałyśmy nasz mały spacerek. Jest tu coś w stylu małej zatoczki na piesowóz. Wschodnią Obwodnicą śmigamy na agilitki, wyjeżdżamy nią z naszej części miasta na A4 czy w inne kierunki. Ale jeszcze nie miałyśmy okazji sprawdzić co kryją tereny wokoło, mimo, że za każdym razem śmigając tą trasą myślę o tym.

Naszym celem było sprawdzenie okolicy i dotarcie do wody. Z punktu startu mamy kilka ścieżek oraz zbiornik o nazwie Czarna Łacha. My, z zamiłowania do szlaków wybieramy takowy tutaj. Żółty. odnoszę wrażenie że ten kolor staje się powoli „naszym”. Zobaczcie- tak też było podczas wyprawy na  Korunę

Żółty to szlak turystyczny, dla pieszych i rowerowców, wiedzie on wokół Wrocławia. A teraz uwaga. W miejscu, które Wam oznaczyłam i gdzie parkowałyśmy złapiecie tablicę z oznaczeniem .. Via Regia! Tędy prowadzi fragment Drogi św. Jakuba, którą pielgrzymi przemierzają do Santiago de Compostela. WOW! na liście moich marzeń jest przejście chociaż tego „ustawowego” fragmentu.

Pierwsza część naszego spaceru to długa prosta zielonym tunelem. Przez chwilę  myślałam, że poczekam z tym wpisem aż liście na drzewach zrobią się złote, ja zrobię nowe czadowe zdjęcia. Ale postanowiłam Wam pokazać to miejsce jeszcze w tych nieszczęsnych zielono-wypranych wybarwieniach i dać Wam szanse wybranie się tam na spacer, podczas pięknej, złotej jesieni. Wyobraźcie sobie jak tam musi być pięknie !  A najlepiej sami sprawdźcie

Na ten spacer wybrałam się po pracy. Czyli byłam na miejscu ok 15. Światło przenikające przez gałęzie i liście. Zapach ścieżki po nocnej ulewie. Suki, którym ta wyprawa dała dużo radości. Pufa, która sama z siebie wesoło tuptała. Czy może być jakieś lepsze zwieńczenia dnia? Nie . takie jest najlepsze.

Idąc w kierunku Czarnej Łachy mijamy wiadukt kolejowy i robimy nawrotkę.

Po szybkim przejściu przez las wychodzimy na śliczną PUSTĄ polanę. My byłyśmy w tygodniu. Nie spotkałyśmy prawie nikogo. Raz Bu zdziwiła się na widok wyłażącego z krzaków z koszykiem człowieka. drugi raz przy samej wodzie minęłyśmy się ze spacerującą rodzinką O tej porze we Wro na „naszych” wałach przy odrze byłyby tłumy. Fajnie móc złapać oddech w samotności.  Zdecydowanie tego potrzebowałyśmy

Woda o którą chodzi to starorzecze o nazwie Czarna Łacha. Podobnych zbiorników w okolicy jest kilka. Między innymi te koło Kotowic, o których pisałam Wam TU

Woda ukryta w głębi lasu, mało oblegana, zwłaszcza po sezonie. Można pospacerować wokoło, można powłóczyć się po leśnych ścieżkach.

Bardzo lubię takie nowe miejscówki. Niby nic, bo to wyprawa jedynie żeby zobaczyć jak na żywo wygląda ta fajna, podłużna woda z mapy. Ale to nic, blisko domu często pozwala odkryć przepiękne tereny spacerowe. Ba! nie tylko przepiękne ale i mało popularne.

Przez Pufiaczkowe aktywności, które występują tylko wyjazdowo, ale na niedużych dystansach, coraz częściej spacery realizuję GDZIEŚ.

Analizuję okolicę na mapach, wnikliwie przeszukuję zielone plamy w poszukiwaniu tych, z większą ilością ścieżek i może czymś dodatkowym, co mogłybyśmy sobie obrać za cel.

I wiecie co? Kiedy tak popatrzeć troszkę uważniej okazuje się, że w niedalekiej odległości, z zasięgu szybkiego podskoczenia autem czy komunikacją miejską można złapać świetne miejsca!

Dla mnie rewir obok Siechnic wskoczyło na listę „pewniaków” pod miastem. Ścieżki wokół Jeziora Czarna Łacha zostaną odwiedzone zapewne nieraz  😀

Jeśli polubicie te okolice, polecam Wam też wieżę widokową w Kotowicach i jej okolice czyli Junkers

A Wy? Odkryliście ostatnio jakieś fajne tereny spacerowe niedaleko domu? Czy wolicie trzymać się sprawdzonych, dobrych taras?

Dodaj komentarz