Z Przełęczy Sulistrowickiej przez Radunię

Mamy we Wrocławiu taką ekipę. Nazywa się Zapsione Podróże. Spotykamy się regularnie, a przed czasami pandemicznymi raz w miesiącu były spotkania, na które zapraszaliśmy wszystkich, którzy do tej zacnej ekipy chcieli dołączyć. Liczę bardzo, że niedługo wrócimy do normalnego rytmu spotkań, dziwne czasy się skończą, a wspomnienie strategicznych zapasów srajtaśmy i makaronu pozostanie tematem do żarcików 😉

No ale! jest sobie ta ekipa. I powiadam Wam, zaczyna robić się dziwnie, ale i zabawnie, bo zaczynamy myśleć tak samo. Jak jakiś rój pracowitych pszczółek, siedzących wieczorami nad mapami i opracowujących plany na kolejne wypady 😀

Skąd to wiem? stąd, że przy okazji dyskusji na forum gdzie by tu pojechać bandą, po rzuceniu hasła Masyw Ślęży w konkretnych propozycjach pojawiły się te same trasy 😀 A więc, moi mili, przed Państwem propozycja pięknego górskiego spaceru, po najbliższym od Wro wzniesieniu. Mało tego – jest to opcja na mało zaludniony spacer, a więc to, co my z suczami lubimy najbardziej 😀 Przewodnictwo wyprawy by Leo&Co

Na początek jak zwykle to, skąd zacząć. Z Przełęczy Sulistrowickiej . Sulistrowice bywalcom okolic Ślęży są znane, ale parking na Przełęczy należy już do tych które lubią objawić się wytrwałym albo spostrzegawczym. Wjazd na niego jest tylko z jednej z dróg, mimo , że znajduje się on na skrzyżowaniu. Lekko powyżej drogi, ale bacznie się przyglądając znajdziecie go na bank. Pineska w punkcie parkingowym

Zaparkowani, ogarnięci wyruszyliśmy na trasę. A musicie wiedzieć, że wędrowaliśmy piękną grupą. Udowadniając, że wspólna wędrówka, nawet jeśli psy są na smyczach, jest bardzo przyjemna i zaspokaja pieskowe potrzeby

Pierwszy etap machnęliśmy szlakiem niebieskim ( Strzeblów-Jordanów Śląski) kierując się na Oleszyńskie Góry.

Fajne w tej trasie jest to, że idzie się prawie cały czas przed siebie. Można „uczepić się ” na długi czas jednego szlaku i jedynie go pilnować, żeby dojść tam gdzie się chce. W tym przypadku zmiana kolorystyki następuje praktycznie na etapie zaliczonej połowy całej trasy. Ale wcześniej zaliczamy troszkę podejść, parę widoków a przede wszystkim urocze ścieżki.

Idąc niebieskim szlakiem obchodzimy Radunię. Pamiętajcie, że ze względu na rosnącą tam roślinność już od jakiegoś  czasu nie ma na nią wejścia. My byliśmy parę lat temu bez tej wiedzy, zdając się tylko na niezaktualizowana (do dziś :/) mapy papierowe i nie usunięte oznaczenia na drzewach. Ale teraz jesteśmy mądrzejsi i takich głupot nie robimy.

Za Radunią bardzo pilnujemy szlaku. Czeka tu na nas piękne, szybkie zejście, które łatwo ominąć, dając się ponieść ścieżce wiodącej płasko dalej wokoło góry.

Po nim mijamy opcję „spadnięcia” na Przełęcz Tąpadła. Ale my zamiast zatłoczonego parkingu wybieramy opcję tuptania przed siebie. Wędrujemy spokojną, równą drogą, która pod koniec prowadzi nas przy domach. Ach, zamieszkać w takim miejscu, mieć wyjście z tyłu działki wprost na szlak. Nasze marzenie, które może kiedyś, gdzieś zrealizujemy. Trzymajcie za nas kciuki!

A tymczasem droga wyprowadza nas wprost na zaparkowane auta, domykając pętlę.

      • przyjemna, łatwa nawigacyjnie trasa
      • są „momenty” – ostrzejsze zejście , poza tym wręcz płasko szeroko, przyjemnie
      • dystans: około 14 km
      • miejsce parkingowe : Przełęcz Sulistrowicka – trzeba się przyjrzeć, żeby wypatrzeń, lekko powyżej poziomu drogi

Link do trasy znajdziecie o TUTAJ

Dodaj komentarz