Odkąd zaczęłam hodowle małej kopii zapasowej, wiedziałam, że nasze wyprawy będą musiały ulec zmianie. Dystansem, przewyższeniami. Ale fakt, że trzeba zmodyfikować pewne wytyczne nie oznacza przecież, że trzeba odpuścić sobie przyjemność poznawania nowego 🙂
W myśl tego, jakiś czas temu mocniej postawiłam na tereny Stobrawskiego Parku Krajobrazowego. Do tej pory byliśmy tu kilka razy, ale nadal jest sporo miejsc do odwiedzenia , szczególnie że poza tym wypadem, było po prostu włóczenie się po ścieżkach. . A to przepiękne okolice! Pełne urokliwych lasów i mnóstwa ścieżek, czyli tego co lubimy najbardziej. Tym razem podrzucę Wam propozycję spaceru przez Lisie Łąki. Bo o ile ładne lasy to jedno, o tyle dobry cel wyprawy, taki z nazwą i punktem na mapie to dodatkowy bonus .
Start wyprawy to leśny parking. Jest ich tu kilka, jedne lepsze, drugie pełne śmieci. Zapewne to kwestia czasu w jaki się trafi, ale może i upodobań tych, którzy te sterty ohydnych śmieci zostawiają. „Nasz” parking jest całkiem spory, ma kilka stolików, gdzie po dreptaniu można odpalić kawkę i lunchyk.
Parking to dobry punkt wypadowy w kilka stron. Ja wybrałam dla nas kierunek prawie południowy. Tym razem bowiem nie miało to być po prostu łażenie po ładnych terenach. Tym razem miałam PLAN!
Lubię, kiedy na trasie mamy COŚ co ma swoją nazwę. Nie musi być epicko wielkie czy wyjątkowe. Jak już wiecie lubię znajdować kamienie , a nawet głazy, które mają swoje imiona (głaz Roemera, Piotrek, Kamień Wolińskiego , Kamień Św Jadwigi… ). Znając te moje ciągoty P bez najmniejszego komentarza ruszył ze mną na poszukiwanie wielkiej łąki o uroczej nazwie
Uroczysko Lisie Łąki
To uroczysko to wyjątkowe przyrodniczo śródleśne łąki. Niestety ani w internetach nie ma zbyt wiele info o tym miejscu, ani na żywo. Obok uroczyska znajduje się sztuczny zbiornik wodny, prawdopodobnie zdatny do łowienia w nim czegoś, oraz spora wiata turystyczna, ze sojakami rowerowymi. I fajno bo to bardzo dobre ścieżki do uprawiania turystyki wszelakiej. Szkoda tylko, że jedyną tablicą informacyjną jest ta z nadleśnictwa , z regulaminem korzystania z wiaty . Brakuje tu czegoś o samych uroczyskach. Tak czy owak jest tu ładnie, jest wiata, można zrobić przystanek. Można też jak my -odtrąbić sukces i ruszyć dalej , przed siebie, wydreptywać kilometry
Naszą trasę jak zawsze zostawiam Wam na końcu. Poza jednym fragmentem trasy- tym który stanowi „nawrotkę” , cały czas wędrowaliśmy ścieżkami szeroki, doskonale utrzymanymi, dla mnie to poziom drogi typu „pożarówka”. Taka po której przejdziemy w każdą pogodą i porę roku, gdzie w teorii, a może i praktyce, przejedzie w razie potrzeby auto.
Teraz, kiedy nasza sytuacja logistyczna zaraz się zmieni i prawdopodobnie do spacerów dołączą (mam nadzieję) terenowe 4 kółka dla nowego elementu stada, zaczęłam zwracać uwagę na jakość ścieżek. Odnotowywać sobie w głowie, czy będę mogła tu w przyszłości przyjechać popchać wózek.
Informuję, że o ile odpuścić ten „łącznik” i wybrać jedną z równoległych ścieżek, spokojnie przejedzie się tu wózkiem. Czy tak jest nie tylko na oko ale i w praktyce będziemy mam nadzieję sprawdzać od jesieni a na razie musicie wierzyć mojej ocenie. Albo lepiej- sami sprawdzić !
To też opcja wyprawy o maksymalnie prostej nawigacji. Kiedy zerkniecie na mapkę, zobaczycie sieć ścieżek, dzielących las na równiutkie prostokąty. Można więc łatwo wydłużać i skracać trasę, modyfikować jej przebieg. Można też jak my- iść dłuuugo prosto, skręcić 2 razy i znowu dłuuuuugo prosto, gadając, robiąc zdjęcia, przerwy i ani trochę nie martwić się że przeoczymy jakiś skręt. Jeśli „przestrzelimy”- spoczko, za chwilę mamy kolejną ścieżko-opcje 🙂
Nasz dystans to ok 10 km. Po drodze, szczególnie na koniec, czyli o bardziej popularnej godzinie widzieliśmy jakiegoś biegacza, rowerzystę, gdzieś mignęła nam spacerująca para. Ale dzięki ilości ścieżek możemy łatwo omijać ludzi, jeśli mamy na to ochotę.
* niestety to właśnie tu spotkaliśmy 2 luzem biegające dobermany, które prawdopodobnie należały do biegacza, który minął nas chwile wcześniej niż psy. To ta sytuacja przekonała mnie do zakupu , do kompletu z gazem, pałeczki teleskopowej. Ale mimo tegop wydarzenia, które nawet P „ruszyło” uważam że Uroczysko Lisie Łąki, jak i cały Stobrawski to doskonały pomysł na spędzenie czasu w lesie. Dla każdego, niezależnie od potrzeb dystansu jaki chce się wyspacerować.
Nam bardzo pasuje również parking z którego startowaliśmy. Bardzo lubię zakończyć wypad kawką, ciachem własnymi ręcoma upieczonymi do kompletu. Tych kilka podwójnych ławek ze stołem, w odpowiedniej odległości od siebie, dało taką możliwość i nam i jeszcze 2 parom uroczych starszych państwa. I tak sobie pomyślałam – takiej starości sobie życzę! w lesie, z kawką, P, pieskami, na chillu w niedzielny poranek <3
Tym rozmarzonym akcentem zostawiam Was z linkami do mapek, info że trasa jest absolutnie dla każdego i zapowiedzią, że Uroczysko Lisie Łąki wpada a listę miejsc gdzie, mam nadzieję, będzie nas można spotkać również w powiększonym składzie 🙂