Mam w domu włamywacza, a nawet dwa. Mistrzem jest Pufka. Jeszcze do niedawna dostała się do absolutnie wszystkiego spożywczego, co tylko było na jej wysokości. W skakaniu na szczęście nigdy nie była dobra . Na szczęście. Ale zamiłowanie do włamów miała od samego początku. Zaliczyłyśmy suchą mąkę, makaron, również na sucho i niezliczoną ilość smaczków, chrupek kanapek, nieopacznie przeze mnie gdzieś zostawionych. Z biegiem czasu nauczyłam się pilnować samą siebie, sprawdzać wszelkie zakamarki.
Ja się nauczyłam, ale Pufa niezmiennie, aż po dziś dzień, sprawdza czy aby nic nie jest dostępne. Do kompletu mam Bu, która niebywale szybko nauczyła się od Pufinki właśnie tego. Nie ładnego zostawania, nie niedarcia japy, tylko poszukiwań żarcia. Cóż, tak to jest z siostrami 😉
Z wielkim uśmiechem więc rozpoczęłyśmy z dziewczynami testy smaczków od Mr Bandit. Komu jak komu, ale tym moim małym kryminalnym smakoszkom takie smaki to jak na zamówienie 😀
Mr Bandit parę razy się u nas przewinął. W różnej formie, mniejszych i większych smaków. Ale teraz w pyski Suczydeł wpadły zupełnie inne smakołyki. Jak na nasz gust najbardziej naturalne, a w naszej aktualnej sytuacji Pufiaczkowej właśnie takich poszukujemy.
Mr Bandit w swojej ofercie ma sporo opcji. Te, które zostały przez nas przetestowane w ramach plebiscytu Top For Dog, to linia Street Food.
Co jest ważne w tych ciastkach? Skład. Po prostu skład. Bo to że jedne to kulki większe , mniejsze, płaskie burgery to jest kwestia drugoplanowa. Najważniejsze dla mnie zawsze jest , co pakuję do brzuchów dziewczyn. A tu mamy w składzie mięso, zioła. Z niemięsnych rzeczy jedyny dodatek to ziemniak. Przyznaje, w niektórych wersjach mamy pyrka 30 % a to niemało, ale w zestawieniu z glicerynami, zagęstnikami itd to ja biorę ziemniora.
Oczywiście, można wybrać czyste mięsne kawałki. Ale Bandyckie kąski są po prostu inną opcją. Może nie jest to samo mięcho ale ogromny plus za jeden rodzaj mięsa w każdej wersji. Alergicy lajeczkują takie rozwiązania. Wszyscy wiemy, że znakomita większość tego typu dodatków do psiego menu tylko z nazwy ma królika. A wczytując się w skład odkrywamy, że a i owszem , królik czy inne kaczki są, czasem nawet na pierwszym miejscu, ale jest też kurczak , wieprzowina i inne dodatkowe mięcha.
SuczydÅ‚a Å›rednio tolerujÄ… kurczaka.Pufa ma alergiÄ™ i w torii maÅ‚e iloÅ›ci surowego sÄ… ok. Ale jeÅ›li mam wybór, zdecydowanie wolÄ™ podać smaka bez kurczaka – z tych spożywczych tematów sama nie czujÄ™, kiedy rymujÄ™ 😛 , nawet jeÅ›li towarzyszy temu pyrek, niż udawać sama przed sobÄ… i przed Suczami że dostajÄ… kurczaka. Gdzie w rzeczywistoÅ›ci wpada im do brzucha Å›winka czy drób, a nie zapowiadany królik.
To były kwestie teoretyczne. Czas przejść do praktyki, czyli tego co faktycznie wynikło z zaangażowania w testy Pufy i Bu. Dziewczyny dostawały smaczki przy okazji- wyjść, konieczności bycia w kennelu (oduczyły się tego ostatnio), po długim spacerze . Parę razy kulkę dostały za nic. Skoro ja mogę wciągnąć kawkę popołudniową z babeczką kajmakową, to im też się należy coś pyszne
Skoro wiemy, jakie mamy odsłony smakowe do wyboru , to jak zareagowały na nie dziewczyny? Dobra, przyznaję, testerami żarcia jesteśmy średnimi. Suczydła wciągają każde jedzenie nosem, ale ważne jest też to, że ja nie daję im do paszcz byle czego. Nie wiem czy równie chętnie jadłyby kiepskie żarcie, chrupki pełne zbóż czy prasowane kości .
Można więc uznać, że Suczydła zajadają się Mr Banditem bo najzwyczajniej w świecie jest to coś dobrego 🙂 Nawiązując do mojej kawki- mam takie ciacha, które chętnie bym z pełnym zaangażowaniem testowała, na kilogramy 😛
Pufa i Bu zjadÅ‚y caÅ‚kiem sporo Banditów na raz. ParÄ™ razy daÅ‚am im całą pczakÄ™ na pół . A bo to dÅ‚uuższe posiedzenie w kawiarni a bo to dÅ‚ugaÅ›ny spacer i niech majÄ…. Brzuszki za każdym razem miaÅ‚y siÄ™ doskonale. Nie byÅ‚o też wiÄ™kszych kupsztali. Teraz, kiedy Pufka dostaje swoje dość ostre leki jej żołądek jest o wiele bardziej wrażliwy. Kto nas Å›ledzi pewnie czytaÅ‚ historiÄ™ o wybuchajÄ…cej doopie .. tak że tego…
Mr Bandit nie zrobił nam niespodzianek, bez obaw daję go w knajpach, na wyjściach czy do auta. Stabilnie i bez efektów ubocznych 🙂
Ok, smaczne to, nie robi problemów, nic tylko się zajadać. A jak z odbiorem przez ludzi? Bo fajno fajno, dobre składy a czasem chałupę pół dnia się wietrzy po jednej przekąsce. I może mnie to nie przeszkadza, ale w domu mam i dziecię i P. Muszę się liczyć z ich odczuciami węchowymi. Nie wspominając też o zabieraniu przekąsek w miejsca publiczne.
No więc tak- burgerki wołowe tylko na dworze 😛 Te smaki są największe i mają najbardziej intensywny zapach. Najbardziej tez się kruszą, więc trochę bałaganu można się spodziewać . Reszta na poziomie znośnym. kulki wjechały podczas knajpingu, ale wpadły od razu do paszczy więc i zapach nie miał szans się rozejść. Jeśli macie psa który mamla wszelkie smaczki powoli a chcecie dać mu coś w knajpesie, raczej postawiłabym na coś innego. Chociaż wszytko jest kwestią i psa i samego miejsca.
Jeśli chodzi o wielkość i kruchość / miękkość to kulki nie są najmniejsze. To nie karma. Burgerki to spore walce, o średnicy około 4 cm. Suchawe, kruche, dla mnie ciężkie do podziału. Mnie nie udało się ich przełamać. Ballsy to kule. również zbyt suche i twarde by je podzielić na mniejsze kawałki.
Ze smakami z linii Street Food od Mr Bandit na pewno się polubiłyśmy. Przyjemnie wchodzą i wychodzą 😉 , smaki są zróżnicowane, mimo, że w tej linii nie ma ich zbyt wielu.
Plus za jeden rodzaj mięsa w składzie, alergicy i nie tylko docenią. Może nie są tu super knajpiane smaczki ale nie tylko kawiarniami człowiek i pies żyją. Od nas dostają polecajkę. Sprawdzają nam się szczególnie zamiast chrupeczek na szlaku, kiedy ja na postoju wciągam kanapkę, Suczydła zajadają się Bandytami 🙂