W Kotowicach nie byłam całe wieki. Jeszcze w okolicach Jeziora Dziewiczego zdarzyło nam się raz po raz spacerować. Ale żeby odwiedzić miejsce, z którego Kotowice słyną, jakoś się nie składało. Przejrzałam wnikliwie foldery ze zdjęciami. Mam taką zasadę, że żeby nie popaść w obłęd archiwizacji, zdjęcia wrzucam do folderów oznaczonych datami i nazwami miejsc. Analiza zasobów dysku zewnętrznego podpowiedziała mi, że nie było nas tutaj od 5 lat. To kupa czasu! Nie mam pojęcia czemu tak sie stało, ale przyszedł czas najwyższy żeby machnąć wypad i sprawdzić co tam się pozmieniało.
I najważniejsze- czy ta trasa nadaje się na przejazd bąbelkowozem. Chciałam pokazać Miśce atrakcje regionu, ale z pewnością, że i Pufiaczek w razie czego będzie miała zagwarantowaną podwózkę w koszu.
I tak, w jeden z jesiennych dni, niezrażona wizją korków podczas powrotu, ruszyłam z całą babską ekipą do Kotowic. Parkowanie koło małego sklepiku. Strategiczne posuniecie, można uzupełnić zapasy czegoś słodkiego na powrót 😉
Trasa do samej wieży ma w sobie mnóstwo:
uroku
pięknych kadrów do zdjęć- muszę wrócić z lepszym, dłuższym obiektywem
kostki. takiej wielkiej wyboistej. i dodatku komarów nawet na początku października
Poza kostką, telepiącą trochę wózkiem, nie tu utrudnień ani terenowych ani nawigacyjnych. Można próbować przejść bokiem głównej ścieżki ale nastawcie się wtedy na błoto pobocza i to wąskiego. A i nie na całości można sobie tak jechać.
Zdecydowanie nie poleciłabym więc tej trasy na gondolę mimo, że sama z małą Misią i wózkiem telpałam się po leśnych duktach. Za to teraz M zachwycona 😀 Bujanie, kolebanie się i momentami trzęsawka. No ideollo . W drodze powrotnej nawet zasnęła 😀
Uwaga na przejeżdżające samochody! ta droga jednocześnie prowadzi do przysiółka Utrata. Plus koło wieży widokowej jest parę miejsc parkingowych wiec w teorii ktoś może tu się autem pchać. Tylko po co, skoro tu tak ładnie na dreptanie , co nie?
Po przejściu około 2 km dojdziemy do atrakcji wypadu czyli do wieży widokowej, o charakterystycznym kształcie . Wiecie , że ta wieża zdobyła 2 miejsce w plebiscycie Radia Wrocław?
Pod wieżą jest parę ławek , można cupnąć albo poćwiczyć chodzenie do boku, jak kto woli 😉 My tym razem byłyśmy też świadkami akcji ratunkowej osobówki, której kierowczyni postanowiła wjechać na pobliską polną drogę- bardzo błotnistą. Wartka akcja wyciągania i porada – nie pakujcie się w drogi w gigantycznymi kałużami.
Powrót można machnąć tą samą drogą i to jest wózkowo bezpieczne, albo trochę szlakiem żółtym , trochę nieoznaczoną ścieżką, ale pamiętajcie że te tereny są mocno podmokłe. Można się więc nadziać na min błoto. Nam błota i wyboi wystarczyło, uznałam więc, że wracamy po własnych śladach a długość spaceru dobijamy po wałach. Zaraz przy początku trasy można wbić na wał. Skręcając w ten lewy wybierzemy szlak żółty czyli szlak dookoła Wrocławia im Bronisława Turonia
Idąc wałem w drugą stronę można przejść się na przykład w okolice Siedleckiego Lasu- tam nas jeszcze nie było a wygląda ciekawie. A jak się porządnie rozpędzicie wałem to i do Oławy jest szansa dojść.
Jeśli więc szukacie miejscówki na wypad z atrakcjami, opcje na sporo kilometrów walami do machnięcia z wózkiem, albo po prostu- atrakcją wieży widokowej bez konieczności przejścia nie wiadomo jak długiego dystansu, Kotowice powinny zaspokoić Wasze potrzeby 🙂