Czasami ambicje człowiek ma duże. Czasami większe kiedy ucierpi duma. Skoro ostatnio popisowo się zgubiliśmy, a nie przepraszam, mówi się wybraliśmy alternatywny szlak, w kolejny weekend nie mogliśmy odmówić sobie próby dojścia tam gdzie od początku chcieliśmy. Poniżej kilka zdjęć z naszej wyprawy z Przełęczy Woliborkiej, przez szczyty Kalenica i Rymarz do Schroniska Zygmuntówka i z powrotem, bez nawigacyjnych ekscesów 🙂
Tak jak wspominałam ambicje wielkie więc na szlak czerwony, na Przełęczy Woliborskiej weszliśmy dokładnie o 9.15. Mieliśmy okazje schodzić nim ostatnio więc do Bielawskiej Polanki wiedzieliśmy czego się spodziewać. Na tym odcinku jest praktycznie tylko jedno trochę bardziej męczące podejście, więc nie trzeba się obawiać zbytniego zasapania, a i zimą jest to możliwość rozgrzania się czymś innym niż targana ze sobą herbata w termosie.
(Nie wiem czy to nasze szczęście, czy kwestia pory roku ale na całej trasie bardzo często spotykaliśmy powalone w poprzek ścieżki drzewka. Niby nic, ale często nasz szlak był częścią trasy MTB – życzę dobrego wzroku i refleksu rowerzystom)
(Z Polanki dalej szliśmy szlakiem czerwonym, prowadzącym głównie przez las. Jeśli przyjdzie nam do głowy wrócić tam latem, miło będzie dreptać w cieniu 🙂 )
(Ścieżka poprowadziła nas przez szczyt Żmij na Kalenicę. Jest tam miejsce ogniskowe ? Trochę zasyfione, cóż, nie każdy wie, że w ognisku nie spala się wszystkich śmieci jakie mamy przy sobie, ale jak widać jest to wiedza zarezerwowana dla nielicznych :/ Jest też wiata o której stanie od środka lepiej nie mówić, a szkoda bo termosowa herbata musiała zostać wypita pod atrakcją szczytu czyli.. wieżą widokową 🙂 Ja się nie odważyłam na nią wejść, usprawiedliwiłam się, tym, że przecież nie zostawię Pufioka samego na dole ;P Chłopaki odważne, weszły, wieża stoi, więc chyba aż tak zardzewiała nie jest 🙂 )
(Z Kalenicy cały czas czerwonym, nadal przez las, do Zimnej Polany. Stąd jest kilka odbić w różnych kierunkach. Plus dla całej trasy za dobre oznakowanie)
(Zaraz za Zimną Polaną jest znak na szczyt Rymarz, trzeba przejść podobno 300 m. Może i…, trochę pod górkę, ale głupio przechodzić obok i nie „zaliczyć” tego szczytu. Przy czym uwaga, łatwo go przeoczyć. Byliśmy pewni że ta kupka kamulców to właśnie on, wracając okazało się, że „ustawowy” szczyt już minęliśmy a jest on oznaczony tabliczką ukrytą na drzewie po lewej stronie, takie urozmaicenie wędrówki – znajdź szczyt 🙂 )
(schronisko Zygmuntówka. Psiolubne:) My tradycyjnie załapaliśmy się na obiad: żurek i pierogi. Wszystkie dania tam serwowane domowej roboty i za 9 zł 🙂 Zaraz obok schroniska biegnie stok narciarski. Wyciąg zaczyna się poniżej, koło Bukowej Chaty. Mimo ogólnego braku śniegu ten stok był dośnieżony, rozstawione były armatki, można pojeździć. My ruszyliśmy w drogę powrotną trochę inną trasą – w górę czerwonym szlakiem…)
(Przecinając stok narciarski, na którym Puf zawarła nowe znajomości z prawdziwym psem instruktorskim! To nie żart:) Chihuahua należy do instruktorki narciarstwa i dzielnie BIEGA za nią po stoku (Pani zjeżdża na nartach), weszliśmy na szlak czarny MTB. Założyliśmy, że mimo iż dłuższy niż nasza poprzednia trasa, będzie miał mniej różnic wysokości, więc docelowo przejdziemy go szybciej)
(Szlakiem MTB doszliśmy znowu do Bielawskiej Polanki a stamtąd prosto do auta. Widoki jakie nam towarzyszyły przez całą drogę dla mnie były cudowne. Żadne słońce nie da takich efektów wizualnych jak gęsta, górska mgła 🙂 W aucie zasiedliśmy o 16.20 bez zbytniego spieszenia się. Idealnie żeby wrócić do domu na podwieczorek 🙂 )
Piękne zdjęcia 🙂 Mam małą prośbę możesz dodać "obserwatorów" ? (układ -> dodaj gadżet -> więcej gadżetów -> obserwatorzy), dzięki temu wszyscy czytelnicy bloga (w tym też ja) będą wiedzieć kiedy pojawił się nowy post… bo chyba nie każdy siedzi cały czas na Facebooku (a przynajmniej nie ja) 😉
Pozdrawiamy
http://bialykrukk.blogspot.com/
Bardzo dziękuję ! i oczywiście już dodaję! tak to jest jak osoba nietechniczna bierze się za takie rzeczy:) już sam fakt napisania czegoś, co okazywało się przydatne jest dla mnie niesamowity:)
Świetna wyprawa, zazdroszczę! Sama bym się na taką wybrała 🙂
pozdrawiam i obserwuję!
http://labowamania.blogspot.com/
dziękujemy i .. zapraszamy z nami! mamy to szczęście że w górki z Wro już godzinę da się doczłapać. Dlatego staramy się jak najczęściej, nawet przy tak dyskusyjnej pogodzie jak ostatnio 🙂
A my mieszkając godzinę od gór wciąż nie potrafimy się w nie zebrać. Trochę siara, bo przecież z psem to sama przyjemność!
no trochę żenuła 🙂 , szczególnie z takimi dwoma ciągnikami jak Twoje 🙂 ale nie tylko górami człek ..i pies żyją . ALE polecamy, nie ma nic lepszego niż wyrwanie się , przy takiej pogodzie jak teraz w górkach nie ma prawie nikogo 🙂