Torfowiska koło Zieleńca- w sam raz dla każdego

Czas najwyższy zrobić zaległe podsumowanie szybkiej akcji pod tytułem TORF.

Torf jednym może się kojarzyć z materiałem opałowym. Inni widzą w nich konserwant, w objęciach którego zachowują się przeróżne ważne dla archeologii rzeczy. A to resztki mamuta a to jakieś brakujące ogniwo w naszej ewolucji…

Dla mnie TORF to TORFOWISKA. Wiszące na mojej liście „do zobaczenia” od niepamiętnych czasów. Czekałam na dobry moment, Może na urlop w tych okolicach. Może na wymyślenie co jeszcze tu porobić, bo sama trasa na torfowiska nie należy do najdłuższych.  A mój wewnętrzy leń odradzał mi wczesne wstawanie dla małego spacerku.

Możliwe że tak miało być, że musiałam odwlekać wizytę tu przez tak długo, żeby w końcu, przy okazji bytności w okolicy, wpaść tu razem z moją Mamą .
Torfowiska pod Zieleńcem to znane miejsce . Relikt przeszłości, na wyciągnięcie ręki. Wyciągnięcie – z przechodzących nad torfowiskami kładek. Wyciągnięcie, ale nie dosięgnięcie czyli niemacanie, bo to rezerwat.

Ale jak zawsze zaczniemy od miejsca porzucenia piesowozu. Przez teren który my odwiedziłyśmy przechodzi szlak zielony,  a można na niego wygodnie wskoczyć z miejsca oznaczonego pineską. Jest tu niewielki parking- zatoczka na kilka.. małe kilkanaście aut. My byłyśmy wcześnie choć nie pogańsko wcześnie. na początku poza nami było jedno, dwa auta. Kiedy schodziłyśmy  ze szlaku działy się tu sceny dantejskie. Wyobraźcie sobie miny spóźnialskich kierowców kiedy już po powrocie do auta, zamiast szybciutko się zebrać robiąc im miejsce, wyciągnęłam z odmętów bagażnika kuchenkę i zabrałam się za parzenie kawy 😛

Polecam więc przyjechać tak wcześnie jak tylko dacie radę. Wasza psychika i nerwy podziękują Wam za taki pomysł.

Torfowiska pod Zieleńcem to magiczne tereny. Prawdziwy wehikuł czasu i  przestrzeni. To tu można zobaczyć roślinność rodem z Tundry Syberyjskiej, a samo torfowisko powstało 8 tysięcy lat temu. Spacer z widokiem na wyjątowe miejsce, które przetrwało tyle lat, niezniszczone, jako jeden z pierwszych rezerwatów (wtedy jeszcze w ) Niemczech. Był to rok 1919 i nie bez przyczyny doceniono urodę i rangę miejscówi. Sam Rezerwat dzieli się na 2 części- Topielisko i Czarne Bagno.  A dokładniej nazywa się te części „misami”

My, podczas naszej wyprawy zaliczyłyśmy najkrótszą możliwą trasę, podążając głównie ścieżką dydaktyczną. Tablice informacyjne na trasie przybliżają historię i zagadnienia torfowe. Warto poświęcić chwilę i zerknąć  co też napisali. Szczególnie, że niestety oszczędzany czas na etapie wieży widokowej. Wejście na ten teren podczas naszego pobytu było zamknięte, a wieść niesie , że stan techniczny wieży był na tyle zły, że ze względu na bezpieczeństwo należało ją zamknąć.  Można więc oszczędzone minuty przeznaczyć na poszerzenie swojego zasoby wiedzy, tej nigdy za wiele.

Trasa, która przepędziłam Suczydła i Matkę to ogółem mało wymagająca trasa.  Jedyne na samym początku, w ramach skrótu proponuję Wam podejście troszkę ostrzejsze . Ale hello! jesteśmy na terenie Gór Bystrzyckich. Są góry muszą być podejścia

Podejście jak podejście, ale najważniejsze jest to, że my byłyśmy tu jeszcze przed jesienią, To, jak będzie wyglądało to miejsce, od samego wejścia na szlak przy parkingu, po same torfowiska , kiedy rozbucha się jesień, to będzie sztos. Skoro już teraz estetycznie nie można się było napatrzeć na mijane kadry, Torfowisko pod Zieleńcem spadło na moją listę tych punktów, do których już dla samych zdjęć, które można tu zrobić , mogę wstawać o najbardziej pogańskich godzinach.

Kiedy dreptałyśmy na torfowiska, minęłyśmy pojedyncze osoby. Albo bardziej one minęły nas, bo nie mogłam odpuścić Sobie robienia foteczek. Niestety kiedy wracałyśmy, po wcale nie tak długim czasie, nie dało się nie zauważyć dzikich tłumów, który nie zawsze we względnej ciszy i spokoju chciały podziwiać torfowiska. Uważajcie więc na Wasze Futra. Miejsca popularne wśród mas mają to do siebie, że uraczy się tu w godzinach szczytu krzyczącą dziatwę, luźno biegające Fafiki, spuszczone ze smyczy akurat wtedy czyli raz na miesiąc w ramach wybiegana i przechodzące szeroką „ławą” gromady weekendowych piechurów ze sprzętem wartym tyle co wyposażenie ekipy zdobywającej pieszo przestrzenie Serengeti, choć ci tutaj wyszli na 4 kilometrowy spacerek. Ot przekrój turystyki rodzimej w tym niezbyt pożądanym zakresie.

Ponieważ naszą bytność, właśnie wtedy, na Torfowiskach można uznać za kurtuazyjne, ot, przywitać się i uciekać, bo niestety czas nas goni, przeszłyśmy najkrótszą możliwą opcją. Jest jednak jeszcze jedna, którą Wam polecę. Na końcu wpisu znajdziecie więc 2 mapki, 2 linki wraz z adnotacją. Jeśli z jakiś względów zdecydujecie się na najkrótszą, nadal będziecie mogli spokojnie powiedzieć, że torfowiska macie zaliczone. Ja, na przykład, takiej właśnie wersji będę się trzymać 🙂

Zaznaczenie bytności na przykład na foteczkach na social media najlepiej machnąć podczas przejścia po kładkach zawieszonych nad torfowiskiem. Przeprowadzają nas nad powierzchnią chronionego terenu, lewitują nad wyjątkowym obszarem. Jestem przekonana, że niezależnie od pory roku, w jaką się tu będzie, ten krótki odcinek zawsze będzie wyglądał bajkowo

Nasz powrót to zwrot na pięcie i na leniuszka obejście ostrzejszego fragmentu, w tę stronę zejścia, szerokim , utwardzonym duktem, na mapach cz oznaczonym jako rowerówka. Jednak na tyle szeroka, że nasze przejście nie było niebezpiecznie ani dla nas ani dla ewentualnych rowerzystów . Wykręciłyśmy ok 6 km wracając na dantejskie sceny na parkingu- patrz porada o przyjeżdżaniu wcześniej. Nie będę Wam opisywać min tych, którzy na szlak chcieli wbić koło południa, na widok mnie, wykładającej z bagażnika kuchenkę i odpalającą kawkę 😛

Mam nadzieję, że jeszcze przed zimą uda mi się wrócić na trasę i machnąć większą pętelkę, tą, której plan znajdziecie na końcu wpisu .

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym przy tak ładnej pogodzie, którą miałyśmy, nie rzuciała Matce mojej hasła OBIAD! Miałyśmy blisko do naszej ulubionej Polanicy Zdrój węc zostawiam Wam namiar na psiolubną knajpesę, której obsługa dała mi słowo, że są całkowicie psiolubni a oznacza to , że przyjmują psy w każdym rozmiarze, również w sezonie kiedy wszyscy siedzą wewnątrz lokalu. W takiej sytuacji nie mogę nie zrobić polecajki. Knajpesa to Bliss , znajduje się na Deptaku a my z Matką wciągnęłyśmy pizzałkę i smażony camembert. Pyszka !

A na koniec lecimy podsumowanie :

      • Torfowiska pod Zieleńcem to zdecydowany MUST HAVE Dolnego Śląska
      • trasa prosta i nawigacyjnie i fizycznie
      • uwaga na tłumy!
      • nawierzchnia wszelaka psiolubna, również samych kładek nad torfowiskiem
      • jeśli obiło się Wam coś o uszy o wieży widokowej, to aktualnie jej nie ma, po cichu liczę, że to kwestia remontu ale zakaz dojścia do wieży był taki po zbóju
      • nasza traska to około 6 km i TU MACIE MAPKĘ
      • ale podrzucam pomysł na prawilną długość spaceru O TUTAJ
      • miejsca parkingowe niepłatne ale jest ich mało i warto być wcześniej niż później, żeby jakieś złapać

Dodaj komentarz