Od niedawna na stałe wywiało nas pod Wro. Wieś, brak wyasfaltowanej drogi, widoków na kanalizację, ale przecież funkcja domowego pilnowacza stanu szamba nie jest na szczęście aż tak wymagająca.
Oczywiście święty spokój i bliskość lasu. Ale tak zwany robak w tyłku świerzbi, trzeba więc ruszać na rekonesans okolicy.
Na pierwszy ogień idą niedalekie tereny. Szybkie alternatywy i przy okazji zapoznanie się z tym co blisko.
Jelcz Laskowice (klik wpis) to aktualnie nasza najbliższa większa (czyt. taka z Roskiem, Pepcorem itd) miejscowość. Muszę więc mieć sprawdzonych kilka dobrych tras, właśnie stąd. A Stawy Jelczańskie to prawie wizytówka tego miasta.
Są trzy, plus Bełtnik. Ale nad Bełtnik (klik wpis) nie zapuszczam się odkąd odbiłam się od wymownie wielkiej tablicy „teren prywatny, zakaz wstępu”. Szanuję prywatność, a na szczęście okoliczne lasy są tak bogate w ścieżki , że nic tylko łazić.
Bogate też są w wodę. Bo 3 stawy to nie byle co. Ja na dzisiaj zostawiam Wam propozycję trasy, która nadaje się i dla psiarza i dla pchacza wózkowego. Jednak jeśli jesteście podobni do mnie, cenicie sobie spokój – nie wybierajcie tej trasy w sezonie letnim ani w ciepłe weekendy. Gwarantowane tłumy spacerowiczów.
My byłyśmy tu w ciepły dzień pomiędzy świętami a nowym rokiem. Ludzi trochę było, ale nie na tyle dużo, by zepsuło nam to dreptanie.
Na start wybrałam duży parking, zaraz obok cmentarza, mam chyba jakieś zamiłowanie do takich punktów startowych ( zaczynaliśmy obok cmentarza spacerując między innymi koło Brzezinki (klik wpis), koło Bystrzycy Górnej (klik wpis) i w jeszcze paru miejscach ). Aktualnie pusty, ponieważ wszyscy spacerowicze podjeżdżali bliżej plaży przy Stawie Pierwszym i bliżej lasu. Ja uznałam że najpierw trzeba zobaczyć sam Staw, żeby zapuścić się , tak jak lubimy najbardziej, w las
Mimo, że teraz poza spacerowiczami nie ma tu nikogo, już widać że to miejsce w sezonie tętnić będzie życiem. Na 2 plażach, które minęłam jest zakaz wpuszczania psów. Jednak aktualnie widziałam spacerowiczów z psami, które korzystały z nadzwyczajnie ciepłej aury i moczyły łapki. Jednocześnie niepsi ludzie nie wyrażali sprzeciwu. Wygląda na to, że to jakaś niepisana, posezonowa umowa
Sprawdzenie tego, co wokół Pierwszego Stawu Jelczańskiego zaowocowało pewnością, że można tu bez problemu pojeździć wózkiem, że dojazd tu jest również od strony Lidla i że znajdziemy tutaj porządne, murowane wiaty- miejsce do piknikowania. Do tego stoliki z szachownicą i planszą do „chińczyka” a nawet murowanym stanowiskiem na ognisko ( wokół całego Stawu obowiązuje zakaz grilowana i ogniskowania, poza wyznaczonymi miejscami, takimi jak to)
Spod Pierwszego Stawu my wybarałyśmy smyrnięcie się trochę po szlaku czerwonym Jelcz- Oława, a trochę po innych ściezkach. W tych lasach akurat ścieżek , i to przejezdnych dla wózka, jest wiele. Nikt nie będzie miał więc problemu z zaplanowaniem dłuższej czy krótszej wybrawy a nawet na bieżąco w z modyfikacją założeń.
Tak też ja zrobiłam. Miśka w najlepsze spała w wózku, Pufa miała czas na regenerację- również w wózku. I w tym momencie, chcąc skręcić znowu na szlak czerwony przy Drugim Stawie Jelczańskim trafiłyśmy na powalone drzewo. A dokładniej jego koronę. Nie miałam ochoty na przedzieranie się po wyboistym terenie obok, więc odpuściłam na rzecz innej ściezki. I na dobre mi to wyszło. Taki też plan Wam tu zostawiam, bo jest jak najbardziej godny polecenia, mimo , że częściowo wyszedł poprzez potrzebę chwili 🙂
Zapuszczając się w okoliczne lasu na pewno nie pożałujecie. Są przepiękne o każdej porze roku. Bogate również w zwierzynę, uwaga więc na psy.
Nasze dreptanie zajęło więcej czasu niż zakłądają to statystyki map, ale jeśli juz Pufa decyduje się na przemieszczanie się na własnych łapach, szybkość marszu ma dostosowaną do swoich możliwości. Machnęłyśmy około 5 km, ale na spokojnie możecie tą trasę i skrócić i dowolnie wydłużyć. Jak sie dobrze rozbujacie , zahaczycie o pozostałości poligonu artyleryjskiego (pisałam Wam o nim już dawno, o TUTAJ, klik po wpis ). Lasy te więc skrywają nie tylko urodziwe ścieżki i ścieżynki ale i kawał historii.
Na historię wpadamy też na końcu ścieżek leśnych. Zaczęły pojawiać się nam oznakowania ścieżki historycznej „Las Tajemnic” oraz bunkry. A raczej to co z nich pozostało.
I właśnie przed samym końcem, patrząc na nasz przebieg pętelki, wbijamy na najtrudniejszy terenowo fragment. trochę błota, trochę więcej konieczności wytężenia mięśni przy pchaniu wózka.
My pociskamy w miarę terenowym, jak na klasyczne wózki, ale nawet biorąc pod uwagę to tamto błotko, jestem przekonana że praktycznie każdy wózek tu przejedzie. Skoro Pufka przeszła bez marudzenia, oznacza to że nie jest aż tak źle 😉
Przechodząc wzdłuż plaży, na ostatnim odcinku spaceru, pociskając już do auta, dokładnie mogłam się przyjrzeć tutejszej okołowodnej i okołowakacynej infrastrukturze . Trąci trochę minioną epoką, ale stan utrzymania zdradza, ze gdy tylko temperatury podskoczą odpowiednio, spokojny spacer tutaj można będzie łyknąć jedynie o świcie. Spieszmy się spacerować, póki dzikich tłumów tu nie ma .
ach, to chyba taka sama historia jak z Bajkałem. Cudowny, urzekający mnie światłem, przestrzenią, ale w sezonie grillowo- wędkarskim najzwyczajniejszy w świecie- znienawidzony.
Trasa, którą zostawiam Wam w poniższym załączniku i linku do map cz to ok 5 km. Nie zahacza o Trzeci Staw Jelczański. Trasę z nim znajdziecie TUTAJ i to już min 6 km z groszami. Albo tyle ile tylko będziecie chcieli wykręcić. Bardzo polecam Wam zajrzeć w te strony i tak jak my, dać się oczarować tutejszym lasom i ścieżkom 🙂