Góry Stołowe. Pod tym hasłem większość ludzi w głowie ma szufladkę z obrazkami – Szczeliniec, Narożnik, Skalne Miasto. Więksi znawcy wyciągną obrazki Broumovskich Ścian i Koruny (kliknijcie w te nazwy, podrzucam Wam nasze propozycje tras przez te miejsca 😉 . Polska strona Stołowych to dla mnie też wizja dzikich tłumów, o ile nie pokombinuje się dość mocno nad alternatywnymi trasami. Jak nasza na Szczeliniec przez Pasterkę. Ale i tak nie udało nam się ominąć punktów z dziką dziczą. Wszelkie wyprawy w te rejony planuję więc bardzo uważnie. Przebieg wędrówki, termin, godzina startu.. Byleby mieć szansę na spokojną wędrówkę z Suczydłami.
I za sprawą takiego planowania , nocnego ślęczenia nad mapą, powstał plan wyprawy na szlak, który kusił i to mocno. Mocno, ale przekonania o tych nieszczęsnych stołowo-górskich tłumach spychały jego realizację przez prawie pół roku! Gdyby nie to, że w końcu realizując założoną trasę byłam w towarzystwie, pół trasy spędziłabym bluzgając sama na siebie, dlaczego tak długo zwlekałam!
Chodźcie i zobaczcie kilka migawek ze szlaku. A jeśli to Was nie zachęci do wybrania się tutaj, to ja już nie wiem co 😉
Jako osoba zmotoryzowana uznaję miejsce parkingowe za arcy ważne. Nie ma parkowania nie ma dreptania. Ma być bezpiecznie, jeśli już nie oficjalnie to tylko tak, by nikomu nie przeszkadzać i co najważniejsze- nie stanowić zagrożenia dla innych. Dlaczego często o tym mówię? Dlatego, że nasze miejsce parkingowe na tej wyprawie było oficjalnie i wyznaczone . Staty niestety nie za duże. Kiedy kończyliśmy wyprawę i odjeżdżaliśmy, widok pozostawionych wzdłuż krętej drogi aut przywoływał na myśl rozkminy czy aby na pewno niektórzy nie znaleźli prawka w paczce chrupek… Uważajcie gdzie zostawiacie samochody, nie dajcie się myślom typu „oni tu parkują i tak, to co za różnica czy ja też stanę czy nie” . Powiedziało 20 czy 30 kierowców…
A zatem ! Polecajka parkingowa to niewielka zatoczka -parking przed brama Zamku Leśna w Szczytnej. Wjeżdża się tu wąską trochę krętą drogą, taką na której ja mam nadzieję nie mijać się z nikim z przeciwka. Plus zimówki w sezonie obowiązkowo ! Ponieważ przyjechałam tu w towarzystwie, a zatoczka jest nadzwyczaj głęboka, my ustawiliśmy się jeden za drugim. W ramach oszczędności miejsca dla innych 🙂 i oczywiście warto być tu wcześniej. Jak się później okazało całe morze ludności przyjeżdża tu, tyko po to, żeby zobaczyć Zamek Leśna , czasem go zwiedzić (niestety nie można z Futrem )
Parkowanie to początek trasy. Nie ma ani na początku, ani po drodze problemów ze zlokalizowaniem szlaku. Nasza wyprawa zaczyna się szlakiem czarnym- wpadamy na niego lekkim i krótkim podejściem. I już po pierwszych 200 metrach wiedzieliśmy że ta trasa to absolutny sztos! Piękna, leśna ścieżka, jak się miało później okazać zaludniona jedynie w okolicy punktu widokowego, do którego łatwo i szybko można podejść z Polanicy Zdrój.
Formacja skalne, których na tej trasie jest na prawdę dużo, to chyba najbardziej charakterystyczne cośka dla Gór Stołowych, to poziomo ułożone płyty piaskowca. Te tutaj, poza tym że nie są oblepione ludźmi, w większości są dostępne na wyciągnięcie ręki. Szlak przeprowadza nas obok nich, czasem wystarczy zejść boczną ścieżką 30 czy 50 m, by podziwiać epickie widoki i te skalne i te dalekie 🙂
Za pierwszy punkt kontrolny obraliśmy sobie przejście szlakiem czarnym do Piekielnej Przełęczy. Według naszych obserwacji w drodze powrotnej, bo ten punkt „zaliczaliśmy” dwukrotnie, z różnych stron, 2-3 auta są w stanie zaparkować tutaj, na wyjeżdżonej, a raczej wyparkowanej zatoczce. Ale jest to miejsce na dziko i raczej jak na moje oko, mało rekomendowane. Za to jest tu spora wiata turystyczna a dużym miejscem ogniskowym. Jest też miejsce o nazwie „Piekiełko”, serwujące picie i jedzenie. Jednak ceny… cóż, piekielne 😛 plus płatność jedynie gotówką.
Z Piekielnej Doliny my wybraliśmy opcję przejścia najpierw przez Ślepowron ( wiedzieliście że to też nazwa ptaszyska? 😉 ) , Złoty Widok aż na punkt widokowy, do którego swoją drogą blisko z Polanicy. Więc to to jedno miejsce, gdzie spotkaliśmy kilka osób. Na oko kuracjuszy uzdrowiskowych, bardzo pozytywnie nastawionych do widoku psów na szlaku <3 . Widok z punktu widokowego na Polanicę .
Na tym etapie robimy nawrotkę. Droga powrotna, szlakiem zielonym, przez Garncarz, koło kamieniołomu doprowadza znowu na Piekielną Przełęcz. Przez chwilę przyjdzie nam podreptać znaną trasą. Choć wszyscy którzy wędrują na bank wiedzą, że ta sama trasa, „przejśnięta” w drugim kierunku jest zupełnie inną trasą. Z nowymi widokami, innymi podejściami. Nooo podejść tu za wiele nie ma , ale coś tam delikatnego się zawsze znajdzie 😉
Sama końcówka trasy to szlak żółty. Bardzo spokojny, płaski. Wręcz geriatryczny 🙂 Bardzo ciekawi mnie jak będzie wyglądał zimą, na razie cała trasa jest niesamowicie przyjemna i delikatna. Po dobiciu do parkingu wskoczyliśmy jeszcze na punkt widokowy, który jest dosłownie przed miejscami parkingowymi. Platforma jest niewielka, może na niej znajdować się max 8 osób. Uwaga na grupy kuracjuszy emerytów. My miałyśmy pecha trafić na takich, którzy ograniczenia pojemności mieli w głębokim poważaniu :/ Na szczęście zarówno platforma jak i prowadzące na nią schodki są przyjazne dla psich stópek . Wpadliśmy też zerknąć na sam Zamek Leśna. Można go zwiedzać ale bez Futer, niemniej na teren obok Zamku wstęp jest darmowy, jest tu też punkt widokowy, więc skoro już sie tu jest, warto zajrzeć