Głuszyca 2.0

Jak już zostaÅ‚o wspomniane, tereny na których przyszÅ‚o nam spÄ™dzić kilka dni należą do po prostu urokliwych. W zwiÄ…zku z tym: w góry wybraliÅ›my siÄ™ również w dzieÅ„ wyjazdu, przecież nie można marnować dnia majÄ…c za oknem szlak i idealnÄ… (prawie) jesieÅ„, ze wszystkimi bajerami jak kolory, liÅ›cie, mgÅ‚y poranne i mżawÄ™ przez całą drogÄ™ – nic tylko zapakować plecak, awaryjny kapok Pufioka i dreptać przed siebie! Tak wiÄ™c ja natrzaskaÅ‚am zdjęć w tej klimatycznej pogodzie i dla wÅ‚asnej radoÅ›ci mam zamiar raczyć widokami wszystkich wokół.

 (Widoki są super mega ALE: było mokro, błotniście i mgliście. Jak się jeszcze ma mapę niekompatybilną z realiami w zakresie szlaków rowerowych, którymi te tereny są w kontekście mapiarskim zarysowane, może być jak to zazwyczaj u mnie czyli nowatorsko nawigacyjnie 🙂 )

(Jak widać po fryzurach mgÅ‚a byÅ‚a mokra i ziemia byÅ‚a mokra. A jeÅ›li ma siÄ™ ze sobÄ… PufÄ™ należy zabierać kapok nawet w celach ochronnych przed mokrym powietrzem 🙂 nas też nie ominęło testowanie nowej kurtki przeciw atmosferycznym urokom gór (P.) i treków podobno antywszystko (jam). Potwierdzam – nie zaliczyÅ‚am bliższego spotkania z ziemiÄ… nawet na bardziej Å›liskich zejÅ›ciach, w bucie nie odnotowaÅ‚am kaÅ‚uż, a bÅ‚oto, które je szczelnie obkleiÅ‚o, elegancjo odpadÅ‚o w domu – mogÄ™ polecać)

(Na górnych zdjÄ™ciach widok z miejsca do którego wybraliÅ›my na spacer kilka dni wczeÅ›niej. Z parkingu graniczna, przez Przełęcz pod Czarnochem caÅ‚y czas szlakiem żółtym, który na granicy paÅ„stwa prawie niezauważalnie zmienia siÄ™ w niebieski ale i tak dreptamy caÅ‚y czas tÄ… sama drogÄ… i nigdzie nie zbaczajÄ…c dochodzimy do Janovicek i Pensionu Zamecek – smażonego, czeskiego sera i czeskiego piwa i mega deseru i gorÄ…cymi malinami. ZdjÄ™cia nie zostaÅ‚y poczynione ponieważ wszystko zostaÅ‚o pochÅ‚oniÄ™te w tempie szybszym niż moja zdolność przemyÅ›lenia tematu i naciÅ›niÄ™cia spustu aparatu. Trzeba wierzyć na sÅ‚owo, byÅ‚o pycha!) 

Z myślą o wyżej wymienionych smakowitościach, przed powrotem do domu postanowiliśmy spalić trochę kalorii i zrobić miejsce na obiad. Wybór padł na szlak odchodzący z Przełęczy pod Czarnochem, prowadzący na czerwono rowerowo a później zielono przez Słodną, Kościelec i Płoniec aż na Szpiczak. Była nawet opcja trzymania się czerwonego rowerowego aż do Szpiczaka i powrót szczytami, czyli trochę pętelką, w zależności od chęci, sił i pogody lub w razie negatywnej kumulacji powyższych wartości wrócenia się na którymś etapie i tyle. To dość pofalowana trasa, spalenie kalorii gwarantowane. Nie robiliśmy koniec końców pętli, wróciliśmy znaną już sobie trasą, po swoich śladach

W finalnym rozliczeniu trasa to ok 16 km. Poniżej mapka oraz wiadomo, wersja do kliknięcia TUTAJ (* początek trasy to koniec drogi, gdzie jest kilka miejsc parkingowych, oznaczonych na mapie jako schronienie turystyczne)

Było trochę ostrych zejść, które w drugą stronę okazują się nagle zmieniać w ostre podejścia.
jako ciekawostkę wartą do zapamiętania podaję, że w poniedziałki to jedzenia nie ma. A poza sezonem to można liczyć na zjedzenie czegoś głównie od czwartku do niedzieli.

2 Comment

  1. Bardzo fajna wyprawa. 🙂

    http://skundlowani.blogspot.com/

  2. Dziękujemy ! uwielbiamy te tereny więc każdy wypad tamtam jest dla nas super przygodą. Pozdrawiamy !

Dodaj komentarz