Kłodzka Góra- Korona Sudetów

Fajnie jest mieć jakiś cel. Taki zbiorczy, wieloetapowy. Daje motywacje do kolejnych działań, podpowiada… Ja uwielbiam zbierać różne „rzeczy”. Lubię kolekcjonować miejsca, planować wyprawy według jakiegoś klucza. Miałam „fazę” na kurhany. Okazuje się , że jest ich całkiem sporo w naszej okolicy i mimo, że często są pryzmą ziemi to fajnie było zaliczyć wędrówkę właśnie w ich okolicach.

Za to długoterminową listą „punktów do zaliczenia” jest dla mnie Korona Sudetów. Przyznaję- nie mam książeczki, zbieram te szczyty dla siebie, choć czasem myślę, że fajnie by było na koniec mieć to wszystko zebrane do kupy, żeby odebrać odznakę

  • odznaka Korony Sudetów przyznawana jest przez Komisję Turystyki Górskiej, podobnie  jak inne, tego typu odznaki. Cały regulamin znajdziecie TUTAJ

No i jakiś czas temu wpadła mi ta myśl do głowy, wwierciła się głęboko i rozsiadła wygodnie na dłużej. Teraz, przy każdej okazji szukania celu wyprawy bezczelnie szepcze- „a może by tak coś z tabeleczki?”

Wiecie jak to jest kiedy zacznie się coś zbierać. Najpierw jedno, drugie, piąte a potem już MUSI się zebrać wszystkie. U nas idzie to sobie powoli, acz skutecznie do przodu. Mamy już na koncie :

      • Ślęże i to z Tąpadły i z SobótkiMasyw Ślęży
      • zimowe wejście na Śnieżnik– moje wielkie marzenie <3 – Masyw Śnieżnika
      • troszkę mało udane wejście na Jagodną, jeszcze w czas przed wieżą widokową, więc mam plan niedługo zrobić powtórkę i odczarowanie tego szczytu. ale zaliczony jest 😀 – Góry Bystrzyckie
      • kilka wejść na Wielką Sowę, opisane są TO ze Sztolniami w komplecie i TO zimowe, a ile ich było poza tym to hoohoo 😉 – Góry Sowie
      • czadowe wejście na Borową z bonusowym Zamkiem- Góry Wałbrzyskie
      • moje ulubione Kaczawskie i Skopiec 
      • Rudawy Janowickie i Skalnik
      • w końcu zdobyta od czeskiej strony ŚnieżkaKarkonosze
      • i Waligóra, którą przeszliśmy parę razi i … z której nie ma żadnego wpisu! szok, niedowierzanie i już zapowiedziałam P, że w najbliższy wolny dzień pociskamy tam z samego rańca

Niedawno nadarzyła się okazja, żeby w mojej tabelce postawić kolejny krzyżyk. Zaspokoić swoje zbieractwowe żądze. I tak, chwilę przed upałami, troszkę po tym kiedy społeczeństwo podjęło próbę życia jako tako w czasach zarazy my podjęliśmy się wejścia na Kłodzką Górę.

Najwyższy szczyt Gór Bardzkich wznosi się na 757 m np.p.m. a już niedługo stanie na nim wieża widokowa. Z wieżami w Sudetach to jest tak, że ja je lubię, ba!  kolekcjonuję i lubię obierać za cel wyprawy. Ale każda nowa wieża zmienia górę. I nie chodzi tylko o to, że wytną parę drzew. Chodzi tu za to o zaludnienie. Taka atrakcja przyciąga tłumy, pomijając już że są to często ludzie , którzy nie ogarniają kuwety- pewnie nie raz widzieliście na takich forach jak „Sudety z plecakiem” na FB zwały świeci na Borowej. Po prostu w danym miejscu zaczynają się przewalać tłumy. Żeby spokojnie sobie tam wejść i powędrować trzeba wybierać dni z gorszą pogodą, lub , jeśli ktoś ma takie szczęście- robić wypad w tygodniu. Albo opcja nr 3. Poczekać z rok, kiedy gdzieś machną inną wieżę i całe zainteresowanie turystyczne przeniesie się gdzie indziej 😉

Właśnie dlatego zależało mi, żeby już teraz zaraz „zaliczyć” ten szczyt. Kłodzka Góra jest mi potrzeba do  kolekcji, więc kiedy jak nie teraz !

Ten szczyt nie należy do wymagających. Podejście nie jest długie a my je zaczynamy z parkingu. Takiego prawdziwego, na kilkanaście aut. Jeśli wbijecie tu rano spokojnie znajdziecie miejsce. Później może być różnie, więc lepiej wstać troszkę wcześniej

Nasze zdobywanie tego szczytu to była szybka akcja, nie było więc filozofii w wyborze trasy. Z parkingu wpadamy na szlak niebieski, który wprowadza nas najpierw na Jelenią Kopę a potem na rozdroże o nazwie Trzy Granice

Nie jest to wymagająca trasa. Fakt, jest trochę pod górkę, ale ciężko znaleźć szczyt, który zdobywało by się schodząc a nie wchodząc. Prowadzę poszukiwania takiego, jak tylko znajdę, na bank Wam zamelduję . W kwestii nawigacji również szału nie ma. Oznakowanie bardzo dobre, wystarczy śledzić znaki szlakowe.

Z rozdroża Trzech Granic kontynuujemy wędrówkę na szczyt żółtym, na który przeskakujemy krótkim, nieoznaczonym łącznikiem. Niecałe 300 metrów i osiągamy cel .  Podczas naszego pobytu na szczycie z atrakcji mieliśmy : skrzyneczkę z pieczątką i paroma  rzeczami „do wzięcia”. Oraz podstawę wieży widokowej. Aktualnie stoi już i ma się dobrze. Ja jestem uzależniona od wież widokowych ale jednak wolę je, kiedy już opadnie zainteresowanie nimi. Kiedy miejsce przestanie być nowe, a odwiedziny tam nie będą oznaczać obcowania z tłumami.

To był jeden z powodów dla którego chciałam zdobyć to miejsce wtedy. Przed otwarciem wieży. Na pewno za jakiś czas wybiorę się tam, sprawdzić jakie widoki można z niej złapać. Ale to za chwilę.. 😉

Ponieważ trasa na szczyt to tylko niecałe 3 km uznaliśmy, że fajnie będzie zdobyć jeszcze jakiś szczyt. Jeśli ruszycie dalej zobaczycie ładna, dość szeroką ścieżkę prowadzącą na Szeroką Górę (szalone 766 m n.p.m.) z zerowymi widokami w dal. Ale za to z lasem wokoło, więc mimo braku dalekiego zasięgu wzrokowego czuję się usatysfakcjonowana. Idąc dalej nieoznaczoną ścieżką możemy „spaść” równolegle do szlaku, by na wysokości chwilę przed Podzamecką Kopą wpaść znowu na znany nam już szlak.

Trasa z parkingu na szczyt Kłodzka Góra, wraz z przejściem na Szeroką Górę i powrót to około 6.5 km. Jest to zatem opcja na szybkie wejście, lub nawet na dobicie przed wyjazdem lub w połączeniu z czymś innym .

Naszą trasę znajdziecie TUTAJ 

A sama Kłodzka Góra. mimo że wejście na nią to zdecydowanie nie musi być wielka wyprawa jest warta odwiedzenia, nie tylko przez wzgląd na Koronę Sudetów. W końcu nie każda góra musi być zaliczana wielokilometrowymi podejściami co nie?

A jeśli chodzi o wieżę- dajcie znać jeśli byliście na niej! z chęcią się dowiem jakie są Wasze wrażenia, zanim sama się tam dokulam 🙂 A w międzyczasie łapcie parę info o wieży widokowej na Kłodzkiej Górze

One Reply to “Kłodzka Góra- Korona Sudetów”

  1. Swietnie piszesz. Myślę, że z paru tras skorzystam. Ja trochę żąłuję, że książęczki nie prowadzę. Założyłem dzieciakom aby je zmotywować ale jakoś zawsze zapominamy wziąć. Fajnie byłoby sobie kiedyś otworzyć i powstpominać bo takie trasy w nią wpisane są jak pamięciowe kotwice. Patrzysz, czytasz i nagle bach – a tak, a tam i tam to pies nam zwiał. Tam się wywaliłem a tam pogoda popsuła. A tam jeszcze to pobłądziliśmy 😉 A tak wszystko w głowie (a moja już mało mieści ;-)))) Dobrze, że chociaż jako fotograf dbam aby zdjęcia DRUKOWAC do czego gorąco zawsze wszystkich namawiam. Pozdrawiam i będę zaglądał

Dodaj komentarz